Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Elżbieta Isakiewicz: Czy polskie prawo radzi sobie z problemem zaginięcia? Znika jedyny żywiciel rodziny. Co wtedy?
Katarzyna Nowosielska: Przepisy ustawy o emeryturach i rentach z Funduszu Ubezpieczeń Społecznych przewidują, że rentę rodzinną można otrzymać tylko w przypadku śmierci osoby najbliższej. Gdy taka osoba zaginęła, rodzina może liczyć wyłącznie na niewielką pomoc z opieki społecznej. Wprawdzie istnieje przepis, który prezesowi ZUS daje prawo do przyznania specjalnego świadczenia, ale w praktyce dochodzi do tego bardzo rzadko. W dodatku ZUS w ogóle nie informuje zainteresowanych o takiej możliwości. A ponieważ corocznie ginie w Polsce 15 tys. osób, należałoby pilnie wprowadzić odpowiednią nowelę do ustawy, o której wspomniałam. Tym bardziej że dotknięci zaginięciem to często ludzie biedni, z małych miejscowości.
A co, jeśli zaginiony jest współwłaścicielem jakiegoś domu, samochodu, ziemi? Rodzina ma prawo nimi dysponować?
Nie może nic sprzedać, dopóki nie wystąpi o uznanie zaginionego za zmarłego i takie zaświadczenie otrzyma. Ale, po pierwsze, może to uczynić dopiero po 10 latach, po drugie, często tego nie robi z przyczyn emocjonalnych. "Jak go uśmiercę, co mu powiem, gdy wróci?" - zadają sobie pytanie najbliżsi. I rezygnują z tego kroku.
Jedyną możliwością jest wystąpienie do sądu o ustanowienie kuratora dla osoby nieobecnej. Wtedy taki kurator we współpracy z sądem może podejmować decyzje w kwestiach majątkowych zaginionego.
Generalnie jednak słowo, które najlepiej ilustruje sytuację bliskich, to pat.
W ostatnich latach coraz więcej nastolatków ucieka z domu za granicę, najczęściej do Anglii. Jak to możliwe, skoro są niepełnoletni?
Tak naprawdę w naszym prawie rodzinnym i karnym nie ma realnych instrumentów, które pozwalałyby sprowadzić nastolatka do kraju, mimo że poszukują go rodzice. A np. w Anglii każdy może podjąć legalną pracę po ukończeniu 16. roku życia.
Skąd wzięło się przekonanie, że zaginięcie wolno zgłosić dopiero po 48 godzinach?
Nie było i nie ma takiego przepisu. Faktem jest jednak, że jeszcze niedawno policjanci często wprowadzali ludzi w błąd twierdząc, że to wymóg prawny. Teraz praktycznie to się nie zdarza. Jeśli w sytuacji osób dotkniętych zaginięciem nastąpiła jakaś poprawa, to właśnie w procedurze samych poszukiwań. Dwa lata temu pomiędzy Fundacją ITAKA a Komendą Stołeczną Policji została podpisana umowa o współpracy. Odtąd poszukiwania przebiegają sprawniej. Policjanci często sami do nas dzwonią z nowymi wieściami o zaginionych i informują rodziny o istnieniu ITAKI.