W świetle

„Lumen fidei” jest pięknym domknięciem tryptyku encyklik Benedykta XVI o miłości, nadziei i wierze.

08.07.2013

Czyta się kilka minut

 /
/

Bp Wojciech Polak, komentując „encyklikę na cztery ręce”, mówił, że nie warto dociekać, co w tekście pochodzi od którego papieża. Zaraz potem o. Jacek Salij owej pokusie się nie oparł. Trudno się dziwić. Encyklika napisana przez Benedykta XVI, uzupełniona i ogłoszona przez Franciszka – tego jeszcze nie było. Papieże piszą encykliki od 1740 r. i wiadomo, że na ogół opracowanie tekstu komuś zlecają – jednej osobie albo zespołowi. Dokument ma rangę zwyczajnego nauczania papieskiego. Współautorów się nie ujawnia. Ważny jest podpis papieża. (Uwaga: polski tekst encykliki wydany przez Wydawnictwo „m” nie ma żadnego podpisu. To po prostu błąd drukarni. W oryginale podpis papieża Franciszka jest). W tym przypadku Franciszek „z wdzięcznością i w duchu Chrystusowego braterstwa przejmuje” to, co Benedykt XVI napisał w pierwszym szkicu encykliki o wierze, „dodając do tekstu kilka przemyśleń”.

O. Salij dopatrywał się autorstwa papieża Franciszka we fragmencie, gdzie mowa jest o koncepcji Boga oddalonego, istniejącego w zaświatach. „Wówczas byłoby całkowicie obojętne, czy się w Niego wierzy, czy nie wierzy”. Ja widziałem rękę obecnego papieża we fragmencie: „Wierzący nie jest arogancki; przeciwnie, prawda daje mu pokorę, bo wie on, że to nie my ją posiadamy, ale to ona nas bierze w posiadanie. Nie powodując bynajmniej usztywnienia postaw, pewność wiary nakazuje nam wyruszyć w drogę i umożliwia dawanie świadectwa i dialog ze wszystkimi”. Mam poważne podstawy, by sądzić, że obaj nie mamy racji.


Encyklika jest bardzo „ratzingerowska”. Można znaleźć w niej niektóre wątki obecne we „Wprowadzeniu w chrześcijaństwo”, np. analizę treści i przekładu Izajaszowego „Jeśli nie uwierzycie, nie zrozumiecie / nie ostoicie się” (więcej pisze o tym o. Maciej Zięba w "Temacie Tygodnika").

Encyklika skierowana jest do „biskupów, prezbiterów, diakonów, osób konsekrowanych i wszystkich wiernych świeckich”. Adresatem więc nie są, jak w przypadku niektórych encyklik, także „wszyscy ludzie dobrej woli”, także niewierzący. Adresatem jest człowiek wierzący. Dlatego, kto szuka wszechstronnego wykładu Ratzingera o wierze, niech sięgnie po wspomniane wyżej „Wprowadzenie...”.

Czytamy: „wiara jest światłem bijącym z przyszłości, które otwiera przed nami wielkie horyzonty i kieruje nas poza nasze odosobnione »ja« ku szerokiej komunii. Rozumiemy więc, że wiara nie mieszka w mroku; jest ona światłem dla naszych ciemności. Dante w »Boskiej komedii«, w »Raju«, po wyznaniu swojej wiary przed św. Piotrem, opisuje ją jako »iskrę, / co w rozświcie coraz szerszymi ogniami się pali / i jest mą gwiazdą na nieba zenicie«. Właśnie o tym świetle wiary chciałbym mówić, aby się powiększało, by oświetlało teraźniejszość i stało się gwiazdą ukazującą horyzonty naszej drogi w czasach, w których człowiek szczególnie potrzebuje światła”.


Jest w encyklice maleńki fragment dotyczący niewierzących. Po Soborze Watykańskim II nie mogło go nie być: „Ze względu na to, że wiara jest podobna do drogi, dotyczy ona również życia ludzi, którzy chociaż nie wierzą, pragną wierzyć i nie przestają szukać. W takiej mierze, w jakiej się otwierają szczerym sercem na miłość i wyruszają w drogę z tym światłem, które potrafią dostrzec, już żyją – nie wiedząc o tym – na drodze ku wierze. Starają się działać tak, jakby Bóg istniał, niekiedy dlatego, że jest On ważny, by znaleźć trwałe odniesienia w życiu wspólnym, lub są spragnieni światła pośród mroków, albo również dlatego, że dostrzegając, jak wielkie i piękne jest życie, intuicyjnie wyczuwają, że obecność Boga uczyniłaby je jeszcze większym”.

„Lumen fidei” jest pięknym domknięciem tryptyku encyklik Benedykta XVI o miłości, nadziei i wierze. Jest też godnym dokumentem na zakończenie Roku Wiary. Nie jest jednak programową encykliką papieża Franciszka, jak była „Redemptor hominis” dla Jana Pawła II. Program wyrażają słowa i czyny Franciszka. Na programową encyklikę przyjdzie czas, albo... nie przyjdzie. Może wcale nie jest konieczna: „Poznacie ich po ich owocach”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 28/2013