Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Wynegocjowaną w zeszłym tygodniu w Moskwie korzystną dla Polski redukcję (o jedną trzecią) dostaw gazu należy zobaczyć w szerszym kontekście: eksportowej strategii i taktyki koncernu Gazprom.
Polska jest dla rosyjskiego potentata jednym z ważnych ogniw w rozpełzającej się po Europie pajęczynie gazociągów. Przez nasze terytorium można już w tej chwili - przez gazociąg jamalski - przepychać miliony metrów sześciennych błękitnego paliwa do Europy Zachodniej. To zapewne jeden z powodów dziwnej łaskawości twardego do tej pory rosyjskiego negocjatora, który jeszcze niedawno ani myślał zmniejszać poziom zakontraktowanych przez Polskę dostaw, a wicepremiera Pola odsyłał na tarczy w coraz bardziej niewygodnych pozach.
Można się domyślać jeszcze innych powodów. Być może Gazprom „popuścił” Polsce, bo ostatnio powiodły się co najmniej trzy duże projekty umożliwiające nieskrępowaną ekspansję eksportową, a czwarty zaczyna być przedmiotem poważnych rozmów. Po kolei: pod koniec grudnia ruszył gazociąg „Błękitny Potok” łączący rosyjski Krasnodar z Turcją, zbudowany pod Morzem Czarnym (a warto dodać, że jeszcze rok temu eksperci powątpiewali, czy uda się go uruchomić). Gazprom zyskał dzięki temu nową magistralę na południe, i to bezpośrednio do odbiorcy, bez potrzeby negocjowania z krajami tranzytowymi. Zbiegło się to w czasie zarówno z postępami w tworzeniu rosyjsko-ukraińskiego konsorcjum zarządzającego gazociągami na Ukranie, jak z okiełznaniem pokazującego różki białoruskiego prezydenta, który na ostatnim spotkaniu z rosyjskim kolegą wreszcie pokornie wyraził zgodę na prywatyzację białoruskiego przedsiębiorstwa Biełtransgaz na rosyjskich warunkach. To jeszcze nie koniec szczęśliwych zbiegów okoliczności: przez długi czas lekceważony i uważany za nierealny projekt gazociągu transbałtyckiego (z Rosji do północnych Niemiec) trafił na polityczne salony i na stałe wszedł do programu rozmów rosyjsko-unijnych.
W tej niepokojąco wybrzuszonej sinusoidzie gazowych gier jedna funkcja pozostaje niezmienna: na ambitne plany potrzebne są pieniądze, a tych Gazprom ciągle ma za mało. Potrzebny jest zatem dobry klimat w rozmowach z partnerami. Poza tym jeśli nawet Polska weźmie mniej gazu, to może więcej popłynie w inne świata strony...