Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Czytając „Kapelusz na wodzie”, mogłam śledzić pełne humoru gawędy o Księdzu Profesorze, ale też ze łzami w oczach obserwować jego zmaganie z cierpieniem. Wgrałam do swojej komórki „Historię filozofii po góralsku” i wiele kazań wygłoszonych przez księdza Tischnera. Jego osoba nieustannie kształtuje moje życie. Kiedyś w ciężkim stanie trafiłam do szpitala. Po kilku dniach pojawiła się w naszej sali pani bibliotekarka z książkami. I znów mój ulubiony „prześladowca” nawiedził mnie w książce „Myśli wyszukane”. To zdanie Tischnera, że pod koniec życia powie o nim, że DOBRE BYŁO. Bóg księdza Tischnera to ten sam Pan Bóg, który nieustannie przechadzał się pośród moich dziadków górali. Bóg, który wyzwala, Bóg, który JEST. Ksiądz Tischner uczy mnie dystansu do siebie i świata. Uczy wolności, prostoty i wierności. Przez te długie lata po Jego śmierci zastanawiałam się, dlaczego tak wspaniały człowiek nie został kanonizowany. Jeśli kiedykolwiek potrzebne byłoby świadectwo o cudzie za Jego przyczyną, służę uprzejmie. W moim skromnym przypadku nastąpiło za sprawą księdza Tischnera takie cudowne, niewytłumaczalne uzdrowienie. Uzdrowienie z marazmu i egoizmu, bez nawrotu choroby.