Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Opera “Itamar spotyka Królika" Yoniego Rechtera do tekstu Dawida Grossmana to utwór szczególny. Nie tyle jednak chodzi o jego muzyczną wartość, ciężar gatunkowy i artystyczny wymiar, bo te akurat są dość poślednie. Idzie raczej o walory literackie i wielowymiarowość tekstu wybitnego izraelskiego autora. Napisane ponad ćwierć wieku temu opowiadanie pióra jednego z najbardziej nośnych pisarzy postsyjonistycznej generacji można bowiem odczytywać podług rozmaitych kluczy.
Przypowieść o chłopcu, który kocha wszystkie zwierzęta, ale boi się królików, strachu przed innością gryzonia, wyimaginowaną wobec niego wrogością, wreszcie pokonaniu obaw, wyjaśnieniu różnic, ich akceptacji i nawiązaniu trwałej przyjaźni Itamara z Królikiem, dla najmłodszych odbiorców będzie zgrabną bajką z morałem. Dla dorosłych widzów jednak stanie się bogatą w znaczenia metaforą, opisującą skomplikowane relacje izraelsko-palestyńskie, odwieczny konflikt dwóch nacji i możliwe sposoby jego zażegnania. Polityczno-społeczna interpretacja tekstu Grossmana jest uprawomocniona, wszak autor wielokrotnie tematykę tę w swojej twórczości literackiej i publicystycznej podejmował, a konsekwencji wojennej traumy doświadczył osobiście. Pięć lat temu, podczas drugiej wojny libańskiej, dwudziestoletni syn Grossmana zginął od uderzenia rakiety przeciwczołgowej.
Kompozycja Rechtera i Grossmana, który w tworzeniu partytury brał czynny udział (dopisał kilka tekstów), po raz pierwszy zabrzmiała w 2009 roku na scenie Auditorium Mann w Tel Awiwie. Świadkami europejskiego prawykonania 2 listopada była publiczność Opery Krakowskiej. Obsypana nagrodami opera, uznana przez "Time Out Magazine" za najlepsze dzieło dla dzieci, z dawnym gatunkiem wykazuje jednak ledwie pokrewieństwo. W formie “Itmar spotyka Królika" sytuuje się bardziej między wodewilem a musicalem. Skrzące się dowcipem dialogi mówione, dynamiczne skonstruowane, silnie urytmizowane, stanowią słowne interludia między kolejnymi numerami, w których Rechter, znany twórca przebojów izraelskiej popkultury, wykazał się melodyczną zręcznością i swobodą w żonglowaniu muzycznymi konwencjami. Ów stylistyczny eklektyzm, uporczywe mieszanie zwiewnych melodii, pogodnej harmoniki, kołyszących rytmów z intensywnością neoklasycznej instrumentacji, wydawał się miejscami chaotyczny i pozbawiony estetycznej spójności. Z drugiej jednak strony, lekkość zaproponowanej przez Rechtera muzyki, jej oczywista komunikatywność i bezpośredniość w malowaniu emocji, dobrze korespondowała z bajkową konwencją tekstu Grossmana. Niepozbawionego zresztą złośliwości pod adresem Palestyńczyków...
Szkoda, że w Krakowie utwór zyskał dość ascetyczny kształt sceniczny, dla dzieci mało atrakcyjny. Muzycy Sinfonietty Cracovii i śpiewacy Chóru Polskiego Radia umieszczeni byli na scenie, a jedynym teatralnym akcentem była dość oszczędnie inscenizowana gra głównych bohaterów. W roli Itmara wystąpił tenor Adi Cesare, a w Królika wcielił się bas Eli Gornstein. Atrakcją wieczoru był udział samego Dawida Grossmana, który realizował partię narratora. O ile izraelscy artyści wypadli bardzo dobrze, wyśmienicie bawiąc się tekstem i muzyką, bez trudu wcielając się w bajkowe postaci, niemrawą interpretację partytury przedstawiła strona polska. Orkiestra pod batutą Ilana Mochiacha grała wprawdzie sprawnie, ale bez wyrazu, płasko, nie znajdując przyjemności w wykonywaniu łatwej odbiorze muzyki. Chór natomiast zbyt mocno zaufał swoim umiejętnościom. Brzmiał niejednorodnie, miejscami chwiał się intonacyjnie, nie grzeszył również rytmiczną precyzją. W odbiorze ponadto przeszkadzało dudniące nagłośnienie, które uwypukliło nie tylko niedostatki wokalne, ale też mankamenty akustyczne operowej przestrzeni.
***
Myślą przewodnią tegorocznej edycji Festiwalu Josepha Conrada są słowa: “W poszukiwaniu utraconych światów". Wybór utworu "Itmar spotyka Królika", choć artystycznie ryzykowny, był uzasadniony. Bo zarówno tekst Grossmana, naznaczony doświadczeniem straty i tęsknotą za równowagą i porządkiem pradawnego pokoju, jak i w języku dźwiękowym zachowawcza jego ilustracja Rechtera, świadectwo powrotu do zagubionej w XX wieku wartości prostej przyjemności, okazały się dobrą ilustracją idei krakowskiego festiwalu.