W odpowiedzi ks. Bonieckiemu

„TP” 37/13

16.09.2013

Czyta się kilka minut

Redaktor senior „TP” odpowiedział na mój artykuł „Religia (nie)obowiązkowa” komentarzem „Sytuacja nie tak groźna”. Nie będę dociekał, czy groźna, czy nie, tym bardziej że bynajmniej nie wskazywałem na zagrożenia. Nie będę spierał się w sprawie pożytków nauczania religii w szkołach, aczkolwiek odróżniałbym katechezę od pogłębiania wiedzy o religii. Nie czuję się obrażony porównaniem mojego rozumowania w sprawie deklaracji o uczęszczaniu/nieuczęszczaniu na lekcje religii z rozumowaniem bp. Meringa o zgubnych skutkach uniwersyteckich wykładów na temat feminizmu dla wiary katolickiej. Mogę tylko wyrazić zdziwienie z powodu sformułowania tej analogii.

Deklaracja jest dokumentem wymaganym przez władze publiczne i dotyczy akcesu kogoś do praktyk o wyraźnym obliczu konfesyjnym. Jest przy tym obojętne, czy została złożona szczerze, czy dla tzw. świętego spokoju. W każdym razie, może być traktowana jako wymagane (a nie dobrowolne) oświadczenie na temat własnego światopoglądu, a to jest niezgodne z art. 53, p. 7 Konstytucji. To jednak zgoła odmienna sytuacja niż przeświadczenie o skutkach wprowadzenia wykładów z feminizmu.

Ks. Adam wytknął mi pomyłkę w powołaniu się na list pasterski biskupów z 1 września 2013 r. Ma rację, w dokumencie tym nie ma nic na temat wyboru pomiędzy etyką a religią. 29 sierpnia 2013 r. wydane zostało jednak oświadczenie: „W związku z rozpoczynającym się rokiem szkolnym Komisja Wychowania Katolickiego Konferencji Episkopatu Polski przypomina, że przygotowanie do przyjęcia sakramentów świętych (...) odbywa się podczas systematycznej katechezy parafialnej oraz w trakcie lekcji religii w szkole. Wynika z tego jednoznacznie, że uczestnictwo w zajęciach z etyki nie spełnia w żadnym zakresie wymogu przygotowania do sakramentów i nie może być respektowane przy podejmowaniu decyzji o wyrażeniu zgody co do ich przyjęcia”.

Słowa te wyraźnie wskazują na zadania lekcji religii w szkole i skutki nieuczęszczania na nie. Ks. prof. T. Panuś dodaje, że „gdy uczeń wybiera etykę w szkole, zamiast lekcji religii, to grzeszy przeciw pierwszemu przykazaniu”. Niech ks. Boniecki spróbuje argumentować, iż stanowisko KWKKEP i prof. Panusia nie jest przykładem nacisku na szkoły, uczniów i ich rodziców. Prosiłbym także o moralną ocenę możności przystępowania do sakramentów z powodu nieuczestniczenia w skądinąd dobrowolnej katechezie w szkole, ale bez poprzestania na stwierdzeniu, że Kościół ma prawo do formułowania nakazów dla wiernych.

Wprawdzie list pasterski z 1 września 2013 r. nie dotyczy wyboru pomiędzy etyką a religią, ale zawiera interesujące treści dla rozważanej kwestii. Czytamy w nim m. in.: „Prawo oświatowe mówi wyraźnie o konieczności respektowania przez szkołę publiczną chrześcijańskiego systemu wartości (por. Ustawa o systemie oświaty – preambuła)”. Wszelako biskupi omawiają prawo oświatowe niezbyt dokładnie. Powiada ono: „Nauczanie i wychowanie – respektując chrześcijański system wartości – za podstawę przyjmuje uniwersalne zasady etyki”. Nie ma więc mowy o konieczności respektowania, ale o respektowaniu (każdy logik wie, że „konieczne, że A” różni się od „A”). Pomijając tę kwestię, podstawą są uniwersalne wartości etyki, a nie chrześcijański system wartości (stosunek pomiędzy tymi dwoma korpusami etycznymi jest rzeczą sporną, ale nie miejsce tutaj na dyskusję w tej kwestii), a więc podobnie jak w preambule konstytucyjnej. Nie mam wątpliwości, czemu ma służyć wskazany element perswazyjny (jest ich więcej) w liście pasterskim z 1 września, aczkolwiek spodziewam się, że i ten dokument zostanie w (niektórych) kręgach katolickich zinterpretowany jako bezwarunkowe uznanie dobrowolności wyboru katechezy w szkole.

I na koniec coś w sprawie cudu nad Wisłą. Ks. Boniecki powiada (i to dramatycznie „na litość boską”), że ów cud nie należy do kanonu wiary katolickiej. Ja jednak nie twierdzę, że należy, a tylko tyle, że owo wydarzenie jest inaczej interpretowane z punktu widzenia wiedzy i wiary. Abp Hoser nie tak dawno wyraźnie stwierdził o poświadczonym udziale czynników nadprzyrodzonych w bitwie warszawskiej w 1920 r., a sam słyszałem o niejednym przypadku takowej wykładni na lekcjach religii. Nie interesuje mnie treść kanonu wiary, ale spójność informacji faktograficznej przekazywanej uczniom. Drogi Adamie, podważanie wiary przez fizyka nie jest tym samym, co podważanie historii przez arcybiskupa czy katechet(k)ę.


OD AUTORA:

To, że ktoś deklaruje wolę uczęszczania na lekcje religii, niekoniecznie znaczy, że jest/chce być tej religii wyznawcą. Jak wspomniałem, na religię chodzą także uczniowie deklarujący się jako niewierzący. Dlatego nawiązałem do przypadku wykładów na KUL. Wprowadzenie zajęć „Gender: feminizm, queer studies, men’s studies” lub to, że się na te zajęcia uczęszcza, nie oznacza utożsamiania się z filozofią „gender”. Znam przypadki, że uczeń wierzący, nie przestając być wierzącym, przestaje na (kiepsko prowadzoną) katechezę chodzić.

Jak sądzę, biskupi – chyba słusznie – chcą, by przystępujący do sakramentów posiadali podstawową znajomość swojej wiary. Te podstawy poznaje się też na katechezie w szkole. Udział w katechezie nie obliguje (i nie wystarcza) do przyjęcia sakramentów. Może przecież uczeń niewierzący chcieć się dowiedzieć, w co ci wierzący wierzą. Ci zaś, którzy chcą przystąpić do sakramentów, muszą edukację w szkole uzupełnić systematyczną katechezą w parafii.

Co zaś do interpretacji „Cudu nad Wisłą”, to drogi Janie, przytoczone przez Ciebie przykłady tym bardziej wskazują na potrzebę historiozoficznej konfrontacji, która pobudza do myślenia. To chyba dobrze?

Ks. ADAM BONIECKI

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Jan Woleński - wybitny filozof analityczny, logik, epistemolog i filozof prawa, emerytowany profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, profesor Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzanuia w Rzeszowie, członek wielu krajowych i zagranicznych towarzystw i instytucji… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 38/2013