W granicach ortodoksji

Polski katolik coraz częściej ma moralny dylemat z proponowanymi zmianami w ustawodawstwie. Nawet jeśli chce pozostać wierny nauce Kościoła, nie zawsze wie, jak tę wierność przekuć we własny pogląd na konkretny temat.

10.07.2012

Czyta się kilka minut

Jakich granic nie powinienem przekraczać, by pozostać w zgodzie z nauką wspólnoty, do której należę? Jestem przeciwnikiem aborcji, ale czy to oznacza, że powinienem opowiadać się za zmianą obowiązującego kompromisu, czy raczej stać po stronie tych, którzy go bronią? Nie akceptuję in vitro, ale czy muszę popierać projekty Prawa i Sprawiedliwości, czy też mogę lobbować za propozycją Jarosława Gowina? Rozumiem zło, jakie wyrządzają środki antykoncepcyjne, których działanie powoduje obumieranie zarodka ludzkiego. Ale czy muszę od razu domagać się wprowadzenia klauzuli sumienia dla farmaceutów? Akceptuję naukę Kościoła o homoseksualizmie. Jednak czy mogę solidaryzować się ze znajomą parą gejów i wspierać ich w walce o to, by mogli uzyskiwać od lekarza poufne informacje, gdy jeden z nich jest w szpitalu?

Kościół nie wypracował precyzyjnego nauczania, które odpowiadałoby na te pytania lub które pomagałoby wypracować jedno precyzyjne stanowisko. Katolikom pozostają rozsądek, głos własnego sumienia oraz last but not least głos polskich biskupów, ewentualnie proboszcza.

PAPIESKI WYJĄTEK

W podobnych kontekstach niektórzy przypominają słynny fragment encykliki Jana Pawła II „Evangelium vitae” z 1995 r. i podają go jako przykład mądrej zasady, którą powinno się stosować w życiu publicznym. Jest on na tyle ważny, że warto przytoczyć go in extenso: „Szczególny problem sumienia mógłby powstać w przypadku, w którym głosowanie w parlamencie miałoby zdecydować o wprowadzeniu prawa bardziej restryktywnego, to znaczy zmierzającego do ograniczenia liczby legalnych aborcji, a stanowiącego alternatywę dla prawa bardziej permisywnego, już obowiązującego lub poddanego głosowaniu (...). W omawianej tu sytuacji, jeśli nie byłoby możliwe odrzucenie lub całkowite zniesienie ustawy o przerywaniu ciąży, parlamentarzysta, którego osobisty absolutny sprzeciw wobec przerywania ciąży byłby jasny i znany wszystkim, postąpiłby słusznie, udzielając swego poparcia propozycjom, których celem jest ograniczenie szkodliwości takiej ustawy i zmierzających w ten sposób do zmniejszenia jej negatywnych skutków na płaszczyźnie kultury i moralności publicznej. Tak postępując bowiem, nie współdziała się w sposób niedozwolony w uchwalaniu niesprawiedliwego prawa, ale raczej podejmuje się słuszną i godziwą próbę ograniczenia jego szkodliwych aspektów”.

Ze słów tych można by wyprowadzić bardziej ogólną zasadę mówiącą, iż możliwe jest wspieranie projektów kontrowersyjnych, nie w pełni zgodnych z nauką Kościoła, ale jednak ograniczających szkodliwość aktualnych rozwiązań. Ważnym elementem tej zasady jest też osobiste świadectwo i jasne wyrażanie swoich przekonań. Jeśli bowiem chrześcijańskie poglądy danego polityka czy zwykłego obywatela będą znane w jego otoczeniu, to popieranie projektu, który nie w pełni te poglądy szanuje, będzie odebrane nie jako rezygnacja z walki o dobry zapis prawa, ale jako rozumne działanie zmierzające do przyjęcia prawa najmniej szkodliwego, a jednocześnie możliwie bliskiego jego poglądom.

Przeciwnicy tworzenia z papieskich słów bardziej uniwersalnej reguły wytaczają zwykle dwa argumenty: że papież mówi tu o aborcji, więc nie można rozszerzać jego intencji na inne tematy, oraz że słowa z encykliki skierowane są wyłącznie do parlamentarzystów, zatem nie dotyczą one zwykłych wiernych.

KTO I ZA CO ODPOWIADA

Pierwszy argument obalił sam Watykan piórem kardynała Josepha Ratzingera. Otóż Kongregacja Nauki Wiary w 2003 r. wydała dokument zatytułowany „Uwagi dotyczące projektów legalizacji prawnej związków między osobami homoseksualnymi”. Czytamy tu m.in.: „W przypadku, kiedy parlamentarzysta katolicki ma do czynienia z prawem przychylnym związkom homoseksualnym już ustanowionym, musi on przeciwstawić się w możliwy dla siebie sposób i uczynić publicznym swój sprzeciw – chodzi o należyte świadectwo prawdzie. Jeśli nie byłoby możliwe całkowite uchylenie rozporządzenia prawnego tego typu, odwołując się do wskazań zawartych w encyklice »Evangelium vitae«, »postąpiłby słusznie, udzielając swego poparcia propozycjom, których celem jest ograniczenie szkodliwości takiej ustawy i zmierzających w ten sposób do zmniejszenia jej negatywnych skutków na płaszczyźnie kultury i moralności publicznej«, pod warunkiem, że będzie »jasny i znany wszystkim« jego »osobisty absolutny sprzeciw« wobec praw tego rodzaju i że zostanie zażegnane niebezpieczeństwo zgorszenia. Nie oznacza to, jakoby w tej materii ustawa bardziej restrykcyjna mogła być uważana za prawo sprawiedliwe albo przynajmniej dopuszczalne; przeciwnie, chodzi raczej o słuszną i obowiązkową próbę dążenia do przynajmniej częściowego zniesienia niesprawiedliwego prawa, gdy jego całkowite uchylenie nie jest w danym momencie możliwe” (punkt 10).

Czyli zasada sformułowana przez Jana Pawła II w odniesieniu do aborcji zostaje przejęta przez przyszłego papieża Benedykta XVI w stosunku do związków jednopłciowych. Ale faktem jest, że ówczesny prefekt Kongregacji Nauki Wiary stosuje ją również tylko do parlamentarzystów. Nie ma tu mowy o wiernych Kościoła i zwykłych obywatelach.

Jednak są i tacy katoliccy hierarchowie, którzy nie mają problemu z rozszerzaniem papieskiej zasady poza grono parlamentarne. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Wszak posłów wybrali zwykli ludzie i działają z ich mandatu. Bp Grzegorz Ryś w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” (z 31 maja tego roku) na pytanie dziennikarki o in vitro i ewentualną ustawę tę procedurę regulującą, odpowiedział tak: „W Polsce w chwili obecnej panuje absolutna dowolność w tej dziedzinie. Jest więc moralnie dopuszczalne dla katolika poparcie także i takiego projektu, który w poważnym stopniu ogranicza niegodziwe i szkodliwe procedury. Nie głosuje w takim wypadku »za« dopuszczalnością in vitro, lecz za wyraźnie lepszym od obecnego stanem prawnym”.

Nie da się w tej wypowiedzi nie zauważyć wpływu zasady z „Evangelium vitae”. Zatem już nie tylko aborcja, ale i związki homoseksualne. Nie tylko parlamentarzyści, ale i zwykli katolicy. Naturalnie bez trudu można by znaleźć innego polskiego hierarchę, który absolutnie nie zgodziłby się z poglądem krakowskiego biskupa. Niemniej zarówno wypowiedź watykańskiej dykasterii, jak i polskiego hierarchy rzucają nieco światła na problemy, z jakimi spotykają się dziś wierni naszego Kościoła. Mogą one pomóc w ocenie nowej rzeczywistości i przyczynić się do wyrobienia własnego poglądu bez ryzyka, że wychodzi się poza katolicką ortodoksję.  


KONRAD SAWICKI (ur. 1974) jest teologiem, członkiem Zespołu Laboratorium „Więzi” oraz publicystą miesięcznika „Więź” i portalu Deon.pl.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz i publicysta, zastępca redaktora naczelnego portalu Aleteia.pl, redaktor kwartalnika „Więź”, współpracownik „Tygodnika Powszechnego”.

Artykuł pochodzi z numeru TP 29/2012