Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Polsce nie grozi stagnacja gospodarcza połączona z wysoką inflacją, czyli stagflacja – takie uspokajające głosy płyną w ostatnich dniach zarówno z NBP, jak i z Polskiego Funduszu Rozwoju. Gdyby postąpić z nimi zgodnie z jedną z reguł anglosaskiego dziennikarstwa, która nakazuje traktować poważnie jedynie dementowane oficjalnie informacje, ryzyko stagflacji trzeba by uznać za wysokie. I takie faktycznie jest.
Inflacja we wrześniu dobiła do 5,9 proc. Współpracujący z rządem ekonomiści uspokajają, że zacznie spadać otarłszy się gdzieś o próg 7 proc., ale podobne zapewnienia kilka miesięcy temu NBP formułował przecież w odniesieniu do inflacji rzędu 5,5 proc. Obserwując samo tempo, z jakim drożeją właśnie paliwa, trudno zresztą wykrzesać z siebie tyle optymizmu, ile wykazuje NBP. A jeśli wysoka inflacja zostanie z nami dłużej, wzmocni negatywne bodźce, które coraz wyraźniej dają o sobie znać w gospodarce.
Olbrzymi popyt na niemal wszystkie surowce i półprodukty – od gazu napędzającego fabryki, przez chipy używane do produkcji samochodów, po makulaturę, z której powstają kartony niezbędne e-handlowi przy wysyłce towarów – coraz częściej doprowadza do przestojów w dostawach (i kolejnych podwyżek cen), a to w dłuższej perspektywie zaszkodzi konsumpcji. Inflacja również zacznie osłabiać ją prędzej czy później. Wzrost płac, którym tak chwali się rząd PiS, już nie nadąża za rosnącymi cenami i z każdym miesiącem ubywać będzie konsumentów zdolnych do utrzymania aktywności zakupowej na dotychczasowym poziomie. Polsce – której PKB nadal zależy od przemysłu w znacznie większym stopniu niż w przypadku bogatszych krajów Europy – będzie trudniej wyjść z tej pułapki. Braki półproduktów mają charakter globalny i deficytowe surowce płyną dziś do silniejszych gospodarek. W rezultacie możemy znaleźć się w sytuacji, w której trzeba będzie tłumić inflację, z drugiej zaś pobudzać gospodarkę, aby nie dopuścić do wzrostu bezrobocia. Szkopuł w tym, że jedno i drugie będzie bardzo trudne. ©℗