Uwierzcie piosence

Cécile McLorin Salvant jest mądra. To ważniejsze niż jej trzy nagrody Grammy. W jej muzyce, między dźwiękami, w zawieszeniu głosu, w nucie ironii, w uśmiechu odbija się jej własny świat, emocje i wewnętrzna prawda.

14.10.2019

Czyta się kilka minut

Na okładce dodatku: Cécile McLorin Salvant / MARK FITTON
Na okładce dodatku: Cécile McLorin Salvant / MARK FITTON

Jako wokalistka Cécile McLorin Salvant pierwsze kroki stawiała w świecie muzyki dawnej. Urodzona w Miami dziewczyna postanowiła na studia wyjechać do ojczyzny swojej mamy: Francji. W Aix-en-Provence równolegle uczęszczała na zajęcia z prawa oraz śpiewu barokowego. Pewnego wieczora wystąpiła w tamtejszym klubie jazzowym. Jej wykonanie „Lullaby of Birdland” zwróciło uwagę saksofonisty i pedagoga Jeana-François Bonnela. Zaczęli razem pracować. Wkrótce ukazała się pierwsza płyta artystki, zatytułowana „Cécile”.

Rok później, w 2010 r. wzięła udział w najbardziej prestiżowym konkursie jazzowym – im. Theloniousa Monka. Główną nagrodę wręczyli jej Herbie Hancock i Wayne Shorter. I tu następuje zwrot akcji. 21-letnia wokalistka, zamiast dać się prowadzić na pasku wielkich wytwórni płytowych, postanowiła sama zaplanować swój następny krok. Jej kolejna płyta ukazała się dopiero w roku 2014. Album zatytułowany „WomanChild” jest swoistą muzyczną rewią, w której McLorin Salvant pełni rolę mistrzyni ceremonii. Sięgając do jazzowych śpiewników sprzed lat, zatrzymała swoją uwagę na tych kartkach, które dotąd umykały uwadze innych wykonawców. Nie bała się też przed nagraniem własnych kompozycji. Album przyniósł jej pierwszą nominację do nagrody Grammy.

Ciąg dalszy tej muzycznej opowieści ukazał się na płycie „For One to Love”. Tematem przewodnim albumu jest niespełniona, nieodwzajemniona miłość. 5 z 12 utworów to jej własne ­teksty i kompozycje. – Niektóre z tych utworów to prawdziwe wyznania miłosne, co do których wiem, że nie sprawdziłyby się w prawdziwym życiu. Nagrałam je, by jednak wyrzucić je ze swego organizmu – tłumaczy autorka. Po cudze słowa sięga w pełni świadomie. „Wives and Lovers” Burta Bacharacha skusiło ją jako jedna z najbardziej seksistowskich piosenek, jakie kiedykolwiek słyszała: poradnik, jak powinna zachowywać się żona, by dobry mąż nie zechciał szukać szczęścia w ramionach koleżanki z biura. W teledysku towarzyszącym piosence podziwiać możemy Saalima Thabita Muslima – tancerza, którego „The New Yorker” ochrzcił „Basquiatem tańca ulicznego”. Album przyniósł artystce nie tylko nominację, ale i statuetkę Grammy – w kategorii najlepszy jazzowy album wokalny roku. Tak samo było w kolejnym, tym razem dwupłytowym „Dreams and Daggers”.

Do Gdańska Cécile McLorin Salvant przyjeżdża jedynie z pianistą – Sullivanem Fortnerem. Z nim właśnie nagrała swój ostatni krążek „The Window”. W tej kameralnej scenerii płynnie łączą się ze sobą utwory m.in. Steviego Wondera, Cole’a Portera, tandemu Hammerstein i Rodgers, a także Leonarda Bernsteina. „Somewhere” tego ostatniego, z musicalu „West Side Story” to destylat, studium tego, czym może być jazzowa piosenka: jak można poruszyć słuchacza przy użyciu bardzo oszczędnych środków, jak ciekawy i burzliwy może być dialog głosu i fortepianu. Dodatkowym kontekstem tego utworu może być fakt, że nad nową ekranizacją opowieści o zakazanej miłości Tony’ego i Marii – Romea i Julii Nowego Jorku lat 50. – pracuje właśnie Steven Spielberg.

Billie Holiday, Nina Simone czy Betty Carter nie były wielkimi artystkami tylko dlatego, że pięknie śpiewały. Ich głos był nośnikiem sensów, wartości i wolności – by wspomnieć tylko „Strange Fruit” czy „Moon Over Alabama”. Cécile McLorin Salvant żyje w nieco innej Ameryce i o innym świecie śpiewa. Przede wszystkim jednak słucha tego, co ją otacza i oddaje te emocje w piosence. 20 listopada – na finał festiwalu Jazz Jantar, będzie można przekonać się o tym osobiście. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 42/2019

Artykuł pochodzi z dodatku „Jazz Jantar 2019