Cassandra przepowiada przeszłość

Przeszło 70 lat temu młoda Billie Holiday zaśpiewała piosenkę, której nikt nie odważył się zagrać w radiu. Dziś Cassandra Wilson składa hołd jej i tamtemu utworowi.

01.11.2015

Czyta się kilka minut

Cassandra Wilson (2015 r.) i Billie Holiday (1943 r.) / Fot. Leon Morris / REDFERNS / GETTY IMAGES // GILLES PÉTARD COLLECTION / GETTY IMAGES
Cassandra Wilson (2015 r.) i Billie Holiday (1943 r.) / Fot. Leon Morris / REDFERNS / GETTY IMAGES // GILLES PÉTARD COLLECTION / GETTY IMAGES

Wygląda trochę jak flaga. Na górze czerń, na dole biel. Pośrodku dwie pionowe kreski. Czerń zapewniła noc. Biel to twarze gapiów – podekscytowanych, roześmianych, wzrokiem jakby szukających obiektywu. To mieszkańcy miasteczka Marion w stanie Indiana. Jest rok 1930. Chwilę przed uwolnieniem migawki byli katami albo tylko statystami podczas linczu na dwóch czarnoskórych chłopakach, którzy byli podejrzani o napad, gwałt i morderstwo. Dowodów ich winy nie znaleziono. Nie było na to czasu. Nieznani sprawcy włamali się do więzienia, skatowali, a następnie powiesili na pobliskim drzewie Thomasa Shippa i Abrama Smitha. Te dwie kreski pośrodku zdjęcia to ich zwłoki.

W owym czasie w miasteczkach południa USA lincz i wieszanie czarnoskórych sąsiadów były formą rozrywki dla białej większości. Co więcej: po linczu można było niekiedy nabyć pamiątkową fotografię, a nawet kartkę pocztową, którą wysyłało się do rodziny.

Dziwny owoc

Fotografia zrobiona w Marion przez Lawrence’a Beitlera szczególnie poruszyła pewnego nauczyciela z Bronksu – Abla Meeropola. „Drzewa południa skrywają gorzki owoc – napisał – Krwią splamione liście i przekrwiony korzeń / Czarne ciała muska południowa bryza / Dziwny owoc kołysze się na gałęzi topoli”. Meeropol – Amerykanin żydowskiego pochodzenia, poeta amator i ideowy komunista, wiedział, że napisał coś więcej niż wiersz do szuflady. Wybrał się więc do Cafe Society – jednego z najbardziej postępowych lokali Nowego Jorku. Wiedział, że spotka tam pannę Billie Holiday – dobrze zapowiadającą się wokalistkę jazzową. Pokazał jej wiersz. Dziwny owoc, nie gorzki – dodała śpiewaczka i włączyła „Strange Fruit” do swojego koncertowego repertuaru.

Adres URL dla Zdalne wideo

Często wykonywała go na zakończenie koncertu. Gdy w klubie zaczęły rozbrzmiewać pierwsze takty, kelnerzy uciszali gości, a światła przygasały. Reflektor oświetlał tylko twarz Lady Day. Gdy piosenka się kończyła, Holiday nie było już na scenie.

W swojej autobiografii pisała, że „Strange Fruit” był dla niej opowieścią o jej ojcu, któremu odmówiono leczenia onkologicznego, bo był czarny.

Gdy w 1939 r. Billie postanowiła nagrać utwór na płytę, jej macierzysta wytwórnia Columbia nie wyraziła zgody na tak kontrowersyjny projekt. Pozwolili jednak poszukać szczęścia u innego wydawcy. Holiday poprosiła o pomoc przyjaciela, który prowadził niezależną oficynę Commodore. Gdy Billie zaśpiewała mu „Strange Fruit” a capella – decyzja zapadła natychmiast. Kiedy album ujrzał światło dzienne, „Strange Fruit” nie chciał zagrać w radiu nikt. Opis sielankowego, pachnącego magnolią Południa połączony z naturalistycznym opisem zwłok nie znalazł zrozumienia wśród ówczesnych prezenterów. Album był jednak sprzedażowym hitem. W sporej mierze była to zasługa kompozycji „Fine and Mellow”, która stała się przebojem.

„Historie, jak ta opisana w piosence, wciąż mają miejsce w południowych Stanach, dlatego wciąż muszę śpiewać »Strange Fruit«” – pisała Lady Day w roku 1956. 43 lata później redakcja magazynu „Time” uznała utwór za najważniejszą piosenkę XX wieku.

Córka prostytutki

W 2012 r. część amerykańskiej opinii publicznej poruszyła sprawa zabójstwa 17-letniego czarnoskórego chłopaka Trayvona Martina. Bezbronny nastolatek zginął zastrzelony przez dyżurnego ochotniczej straży sąsiedzkiej tylko dlatego, że strażnik go nie znał i poczuł się jego obecnością zagrożony. Muzyczne hołdy dla Trayvona Martina składali niezależni hiphopowcy i wielkie gwiazdy, takie jak Usher czy Chaka Khan. Młody wokalista José James sięgnął wtedy po „Strange Fruit”, nagrywając piękną interpretację a capella, w której słowom towarzyszy jedynie dźwięk pojedynczych klaśnięć w dłonie. Atmosfera utworu przywołuje skojarzenia z pierwszymi bluesami śpiewanymi przy pracy przez czarnoskórych niewolników. Powtarzalne, rytmiczne klaśnięcia po chwili stają się dźwiękiem ciała smaganego batem.

Adres URL dla Zdalne wideo

Holiday była córką prostytutki. Jako dziecku udało jej się uciec przed próbą gwałtu, której dopuścić miał się „przyjaciel rodziny”. Jako 14-latka Billie pracowała już razem z matką. Wspólnie zostały aresztowane podczas policyjnej obławy na ich dom publiczny. W więzieniu spędziła pół roku. Śpiewać w klubach zaczęła, bo zaprosił ją do tego sąsiad – saksofonista Kenneth Hollan. Wkrótce ją doceniono – grała w renomowanych klubach i z coraz lepszymi muzykami.

Muzyka była właściwie jedynym, co się Billie Holiday w życiu udało. Grała na Broadwayu i w Carnegie Hall, gromadząc wielotysięczną publiczność. Śmierć zastała ją w szpitalu, przykutą policyjnymi kajdankami do łóżka (odsiadywała karę za posiadanie narkotyków). Zmarła w wieku 44 lat z powodu niewydolności płuc i serca. Na koncie bankowym miała wtedy 75 centów.

„Strange Fruit” zamyka album Joségo Jamesa „Yesterday I Had The Blues” – nagrany dla prestiżowego Blue Note Records hołd dla Billie Holiday w 100-lecie urodzin artystki.

Ostatnia piosenka

– Billie Holiday miała siłę, by mówić o tym, co działo się z nami i z całą naszą kulturą – mówi w rozmowie z „Tygodnikiem Powszechnym” Cassandra Wilson, dwukrotna zdobywczyni Grammy, nazywana najważniejszą wokalistką jazzową ostatnich 30 lat.

– Właśniepo to potrzebujemy artystów: by mieli odwagę wstać i przeciwstawić się temu, co niesprawiedliwe i nieludzkie. Muzyka zawsze powinna być działaniem rewolucyjnym. Jeśli nie rzucasz wyzwań swojej publiczności, jeśli samemu nie zmuszasz się do przekraczania własnych możliwości, to po prostu nie wykonujesz tego, co jest twoim obowiązkiem i twoją odpowiedzialnością jako artysty – dodaje.

Jako dziecko Wilson była pierwszą czarnoskórą Dorotką w szkolnym przedstawieniu „Czarnoksiężnika z Oz”. Wychowana w południowym stanie Missisipi, była jednym w pierwszych roczników, które poszły do szkoły wolnej od rasowej segregacji.

Zanim jej nazwisko zaczęło gwarantować komplety w największych salach koncertowych świata, poznawała muzykę i zdobywała szlify u boku czołowych przedstawicieli jazzowej awangardy. Razem ze Steve’em Colemanem – saksofonistą i kompozytorem, nagrodzonym w tym roku stypendium MacArthurów (zwanym „grantem geniuszy”), współtworzyła środowisko M-Base: ruchu, który na przełomie lat 80. i 90. połączył nowojorskich muzyków jazzowych, poetów, tancerzy i hiphopowców. Jej głos usłyszeć można zarówno na płytach awangardowego saksofonisty i improwizatora Henry’ego Threadgilla, jak i na nagraniach słynnego składu hiphopowego The Roots, czy wreszcie na płycie zawierającej nagrodzone Pulitzerem jazzowe oratorium Wyntona Marsalisa „Blood on the Fields”. Z tak szerokim muzycznym dorobkiem Cassandra może pozwolić sobie na wszystko. Swoją najnowszą płytę „Coming Forth by Day” – poświęciła Billie Holiday.

– To hołd dla jej geniuszu i moje osobiste „dziękuję” za wszystko, co musiała poświęcić, by tworzyć – mówi wokalistka.

Adres URL dla Zdalne wideo

Na płycie słyszymy odmienioną Cassandrę Wilson. Jej głos – niski, ciepły, charakterystyczny jak zapach papierosów, które towarzyszą artystce podczas koncertów – pozostał, ale pojawia się jakby w nowej scenografii. Elektryczne gitary i sekcja rytmiczna łączą się tu z krwiście jazzowymi solówkami saksofonu i klarnetu.

Obok 11 utworów z repertuaru Billie Holiday na płycie znalazła się jedna nowa kompozycja: „Last Song (for Lester)” – napisane przez Cassandrę pożegnanie, które złożyć mogłaby Lady Day jednemu ze swych najwierniejszych przyjaciół i towarzyszy, saksofoniście Lesterowi Youngowi – gdyby dano jej na to szansę. Wieść o śmierci artysty zastała Billie podczas trasy po Europie. Zdążyła na pogrzeb, jednak nie pozwolono jej zaśpiewać. „Last Song” jest spełnieniem tego pragnienia.

Na płycie nie mogło zabraknąć „Strange Fruit”. Nowa aranżacja nadała utworowi miejskiego, a wręcz metropolitalnego charakteru. Drzewa południa to raczej wspomnienia przysłonięte widokiem błękitnych drapaczy chmur. Całość przypomina nastrojem ścieżkę dźwiękową do filmu akcji – gdzie gitarowe solo przykrywa partię orkiestry smyczkowej.
W tym bogatym sztafażu zacierać może się obraz z fotografii linczu na Thomasie Shippie i Abramie Smisie z miejscowości Marion z 1930 r. Muzyką Wilson wciąż jednak zilustrować można zdjęcie telewizyjnych kamer z zamieszek, które wydarzyły się w miejscowości Ferguson w sierpniu 2014 r., po tym jak biały policjant zastrzelił 18-letniego, nieuzbrojonego, czarnoskórego Michaela Browna – czy migawek z demonstracji, jakie w Nowym Jorku wywołała miesiąc wcześniej śmierć Erica Garnera. Czarnoskóry mężczyzna zmarł podczas zatrzymania przez funkcjonariuszy pod zarzutem nielegalnej sprzedaży papierosów na sztuki.

„Oto jest dziwny i gorzki plon” – przewidziała 70 lat temu Billie Holiday. Jej słowa i ducha przywoła Cassandra Wilson 4 listopada w Domu Muzyki i Tańca w Zabrzu. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 45/2015