Utwory ostatnie...

Ostatni wiersz - Słowackiego, Rilkego, Trakla, Leśmiana, Miłosza, Herberta. Ostatnia powieść, ostatnie opowiadanie - Flauberta, Prousta, Kafki, Manna. Ostatni obraz - Rembrandta, Friedricha, van Gogha. Ostatni utwór muzyczny... Fascynujący problem twórczości supłającej się z życiem w nierozerwalny węzeł. Sytuacja dla artysty graniczna; sprowadzona do skrajności znaczy: ostatnie zapisane słowo, ostatnie pociągnięcie pędzlem, ostatni znak na pięciolinii...

20.11.2006

Czyta się kilka minut

"Późna twórczość wielkich artystów" - pod takim tytułem w roku 1975 Mieczysław Wallis wydał swą frapującą książkę. W ostatnich zaś latach Akademia Muzyczna w Katowicach wspólnie z Uniwersytetem Śląskim zorganizowała dwie bardzo ciekawe konferencje interdyscyplinarne pod hasłem "Styl późny - w muzyce, literaturze, plastyce". Hasło to sygnuje określony obszar twórczości odznaczający się charakterystycznymi cechami. Problemat "ostatniego utworu" byłby więc może częścią szczególną ogólnej problematyki "stylu późnego"? Ja tutaj kładę nacisk na słowo "ostatni". Znaczy ono definitywne zamknięcie, nieodwołalne zakończenie wykluczające wszelką kontynuację. Mówi o czymś, co wynika wprost z tragizmu przynależnego naszej ludzkiej egzystencji jako świadomego bycia-ku-śmierci. Artysta osiąga kres drogi twórczej, dalej już iść po niej nie będzie: Ich habe genug. Es ist vollbracht.

Powstają pytania dookreślające problemat "utworu ostatniego". Dotyczą one domniemanego stanu świadomości artysty pracującego nad swym ostatnim utworem: czy i kiedy jest on świadom, że będzie to jego utwór ostatni? Czy i kiedy pisze on, maluje, komponuje w przeczuciu własnego końca? Czy ma poczucie spełnienia - w życiu i twórczości, czy też raczej nie-spełnienia, niedopełnienia? Czy może "ma już dosyć" - pisania, malowania, komponowania, życia? Wiemy, że różnie z tym bywało i jednoznacznej odpowiedzi nie ma. Czy zawsze przy tym można ustalić, który utwór był właśnie ostatnim? Nie zawsze też utwór - skończony lub nie - był owym ostatnim krokiem; mógł być nim również jakiś szkic, projekt, którego twórcy nie dane było już zrealizować. I jeszcze takie pytanie: kiedy pisarz, kompozytor, malarz, pracując nad swym dziełem ostatnim, miał poczucie (intencję? świadomość?) wypełniania jakiegoś artystycznego testamentu, przesłania dla następców, potomnych?

A jak bywało z kompozytorami? Biorę pod uwagę tych paru największych, do których muzyki jestem szczególnie przywiązany. Ostatni utwór Bacha (potrójna Fuga, niedokończona, zwieńczająca cykl "Die Kunst der Fuge") jest, jako ostatni, poświadczony przez jego syna. U Haydna natomiast trudno byłoby taki utwór wskazać (symfonia? sonata? kwartet? oratorium?). Mozart umiera, pracując nad "Requiem" (tak się przynajmniej zwykło mniemać). W katalogu dzieł Beethovena jako utwór (prawdopodobnie) ostatni figuruje Kwartet F-dur. Ostatni rok życia Schuberta owocuje najwspanialszymi dziełami instrumentalnymi: Symfonią C-dur, Sonatą B-dur, Kwintetem C-dur; które jednak jest rzeczywiście ostatnie? Co do Chopina przypuszcza się, że ostatnim utworem mógłby być Mazurek f-moll. Drogę dramatu muzycznego Wagnera zamyka "Parsifal"; lecz przecież w ciągu tych paru miesięcy, jakie mu do życia pozostały, szkicował on zapewne to i owo. Czajkowski znaczy kres (nagły, niespodziewany) swej drogi spektakularnie: najznakomitszym swoim dziełem, VI Symfonią "Patetyczną", której finał stanowi apogeum ekspresji tragizmu w muzyce Zachodu. Ostatnim ukończonym utworem Mahlera jest część pierwsza (Adagio) X Symfonii (pozostałe części pozostawił w szkicach). Z Wielkiej Trójki Wiedeńskiej: ostatnim utworem Schönberga jest (prawdopodobnie) "Psalm" (niedokończony, z projektowanego cyklu "Moderne Psalmen"); Berga - niedokończona opera "Lulu"; Weberna - Kantata (?).

Zatrzymam się tutaj przy muzyce kompozytora, którego muzykę, zwłaszcza kameralną i fortepianową, darzę szczególną miłością. Rejestr utworów Brahmsa zamykają dwie pozycje powstałe w ostatnim roku życia (zmarł w kwietniu 1897 r.): "Vier ernste Gesänge" oraz 11 Preludiów chorałowych na organy. "Cztery pieśni poważne" (na głos i fortepian) są do tekstów biblijnych (z Księgi Koheleta, Księgi Syracha, I Listu św. Pawła do Koryntian). W Preludiach, swym dziele ponad wszelką wątpliwość ostatnim, wykorzystuje Brahms melodie chorałowe z protestanckiego śpiewnika, te same, które opracowywali mistrzowie niemieckich szkół organowych XVII i XVIII wieku i nade wszystko sam Bach.

Zwraca się tedy wielki romantyk ku źródłom protestanckiej pobożności; rzec można: on, w sprawach religii raczej sceptyk, skrywający swoje prawdziwe uczucia, teraz u schyłku życia podejmuje służbę bożą (Gottesdienst), podobnie jak niegdyś jego znakomici niemieccy poprzednicy. Tym samym podkreśla swoje duchowe zakorzenienie. Mocną więź z tradycją muzyczną XVII i XVIII wieku, niemiecką zwłaszcza, odczuwał zresztą zawsze; dawał temu wyraz we wczesnych utworach organowych, fortepianowych "Wariacjach na temat Händla", a przede wszystkim w "Niemieckim Requiem" do tekstów biblijnych (z Psalmów, z Księgi Mądrości); wychowany w obrządku luterańskim Biblię wszak znał doskonale. Wszelako jego formotwórczy geniusz, odkrywczy, nawet eksperymentatorski (zwłaszcza w muzyce kameralnej), tradycję, by tak rzec, bulwersował, w rewelacyjnie nowy sposób ożywiał przeszłość muzyki.

Słuchając tych Preludiów, które nazwać można muzycznymi medytacjami w organowym brzmieniu, wyobrażam sobie jego charakterystyczną krępą postać, człowieka przedwcześnie postarzałego, przy stole gry, skupionego na klawiaturach, dobierającego rejestry, szlifującego kontrapunktyczno-harmoniczną oprawę przydaną chorałowym melodiom. Myślę też o jego długiej drodze twórczej owocującej tyloma arcydziełami, która go do takich muzycznych rozmyślań w końcu przywiodła: od kipiącego bogactwem inwencji pierwszego Tria fortepianowego, poprzez Kwartety, Kwintety, Sekstety, fortepianowe Ballady, Intermezza, pieśni, Symfonie, Koncerty, cudowny (późny) Kwintet klarnetowy w barwach i nastrojach jesieni, "Cztery pieśni poważne" wreszcie...

Ujmując rzecz w romantycznych kategoriach ekspresji: ta przebogata w odcienie wyrazu i na wskroś melodyczna muzyka istoczy się i rozwija między biegunami: z jednej strony - dynamicznego życia (co pożąda form ciągle nowych) z całym jego dramatyzmem, porywającą energią, żarliwym pragnieniem miłości, a z drugiej - wyciszenia życiowego naporu refleksją, medytacją, kontemplacją, mądrą (melancholijną, nostalgiczną, acz nie gorzką) rezygnacją. O ile jeszcze w "Pieśniach poważnych", skroś ich dźwiękową ascetyczność, przebija - w Pawłowym Hymnie o Miłości! - Brahmsowska siła uczuć, tak tutaj, w Preludiach, żywioł emocji wycisza się zupełnie, późny romantyk umniejsza się wobec wielkości duchowej Bacha: pisze muzykę na jego obraz i podobieństwo, dyskretnie tylko, w mowie melodyczno-

-harmonicznej, znacząc czasem swoją muzyczną osobowość. Czytam w komentarzu dołączonym do (bardzo pięknego) nagrania (Georges Athanasiades na płycie firmy Tudor): "W roku 1896 Brahms często myślał o śmierci. Z przyjaciół jego jeden po drugim umierał, on sam czuł zbliżający się koniec. W tym stanie ducha powstało 11 chorałowych preludiów op. 122".

Ostatnie zaś Preludium ma znamienny tytuł: "O Welt, ich muss dich lassen", i tekst domyślny, co każdy znający śpiewnik protestantów może sobie dośpiewać: "ich fahr' dahin mein' Strassen ins ew'ge Vaterland; mein Geist will ich aufgeben, dazu mein' Leib und Leben befehl'n in Gottes gnäd'ge Hand". W polskim tłumaczeniu: "O świecie, muszę cię opuścić, udaję się w drogę do wiecznej ojczyzny; mojego ducha chcę oddać, a ciało i życie swe powierzyć łaskawym rękom Boga".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 47/2006