Wędrówki z Góreckim

Jubileuszowy koncert PWM uświetniło prawykonanie – niemal równo pięć lat po śmierci – odnalezionego utworu jednego z najważniejszych kompozytorów współpracujących z wydawnictwem: Henryka Mikołaja Góreckiego.

01.11.2015

Czyta się kilka minut

Pierwszy numer „Ruchu Muzycznego” (1945) i okładki PWM: Andrzej Darowski (1963); Janusz Bruchnalski (1967) /
Pierwszy numer „Ruchu Muzycznego” (1945) i okładki PWM: Andrzej Darowski (1963); Janusz Bruchnalski (1967) /

Zamieszczamy omówienie dzieła, pióra najwybitniejszego znawcy twórczości Góreckiego.


W swoim czasie poznałem kilku polskich kompozytorów, ale to z Góreckim dane mi było poznać się bliżej. (...) Wewnętrznym przewodnikiem Góreckiego było jego niesłabnące poczucie misji jako kompozytora i jego wiara. Taka kombinacja może obrać różne kierunki. Jednak droga pietyzmu lub ognia i siarki nie była Góreckiemu przeznaczona. Jego muzyka sakralna może być wyciszona i skupiona („Pieśni kościelne” z 1986 r.) albo bardziej monumentalna, poszukująca („Beatus Vir” z 1979 r.), albo wręcz pojawiać się w pozornie świeckich utworach, w formie cytatów i/lub wzorowania się na dawniejszej muzyce sakralnej („Muzyka staropolska” z 1969 r.; II Symfonia z 1972 r.; Kwartet smyczkowy nr 2 z 1991 r.). Wyłączywszy dzieła z lat 70., charakter materiału i sposób jego traktowania przez Góreckiego ujawnia wyraźne różnice. Gdy więc po jego śmierci odkryto kilka utworów w różnym stopniu ukończonych, nie było niespodzianką, że świecka IV Symfonia „Tansman Epizody” (2006) okazała się zupełnie inna niż sakralne dzieła wokalno-instrumentalne: „Kyrie” (2005) czy „Sanctus Adalbertus” (1997-98).


IV Symfonię wykonano jako pierwszą z nowo odkrytych dzieł w Londynie w kwietniu 2014 r., a niecały tydzień później odbyła się premiera „Kyrie” w Warszawie. W Symfonii – której orkiestrację z taką ekspresją i doskonałością przeprowadził syn Góreckiego, Mikołaj – widać odniesienia do Musorgskiego i Strawińskiego oraz cytaty z Wagnera, a jej klimat podobny jest do wcześniejszych dzieł, np. do kwartetów smyczkowych lub „Małego Requiem” (1993), w „Kyrie” natomiast brak jest takich nawiązań. Nawet jeżeli pierwszy fragment wydaje się odwoływać do kontrapunktu w „Ad Matrem” (1971), ma o wiele prostszy i powściągliwy charakter, który jest typowy dla dzieł religijnych. To samo – z pewnymi wyjątkami – można powiedzieć o „Sanctusie Adalbertusie”, który – z drobnymi ingerencjami Mikołaja Góreckiego – 4 listopada miał swą światową premierę.


„Sanctus Adalbertus” jest następcą utworu „Beatus vir”. Ten ostatni Górecki napisał na zamówienie ówczesnego biskupa krakowskiego, kardynała Karola Wojtyły. Skomponowany na cześć św. Stanisława, miał być pierwszym utworem z planowanego cyklu dzieł dużych rozmiarów; cykl ten miał nosić tytuł „Sancti Tui Domine florebunt sicut lilium”. Gdy rozmawialiśmy w 1984 r., Górecki wspomniał, że kolejnym utworem będzie „Offertorium” dedykowane św. Maksymilianowi Kolbemu. Najwyraźniej pomysł ten nie został zrealizowany, a Górecki zajął się innymi projektami, wracając do pomysłu uczczenia świętych polskich dopiero w „Sanctusie Adalbertusie” (którego skład wokalny jest taki sam jak w „Beatus vir”, gdyby dodać partię sopranu, oraz II Symfonii „Kopernikowskiej”). Kompozytor stworzył szkic partytury na obchody tysiąclecia męczeńskiej śmierci św. Wojciecha w 997 r., ale prawykonanie nie odbyło się i Górecki nie dokończył czwartej części aż do roku 1998. Teksty są autorstwa samego kompozytora, z wyjątkiem tekstu z części pierwszej, który pochodzi z Księgi Psalmów (Wulgata Ps 115:6).


Cztery części opatrzone są niezależnymi tytułami, nawiązującymi w osobliwy sposób do sakralnych tytułów ze świeckiej I Symfonii (z 1959 r.): „Psalm”, „Lauda”, „Hymnus” i „Gloria”. Powściągliwość Góreckiego w używaniu większego składu orkiestry widać od samego początku w „Psalmie”, a dzwony rurowe stają się kluczową partią dla jego późniejszej palety dźwiękowej. Warstwa melodyczno-harmoniczna jest równie ograniczona, najpierw do motywu opartego na trójdźwięku zmniejszonym, a następnie do intonowanego przez chór dźwięku es. Zakres wokalno-instrumentalny jest nieco szerszy, ale muzyka wznosi się dopiero na ALLELUJA (typowe dla Góreckiego jest pisanie całych słów wielkimi literami), z solowym wejściem sopranu, do którego na krótko dołącza baryton solo.


„Lauda” rozpoczyna się tym samym motywem co „Psalm”, jednak tym razem zostaje on przejęty przez pełen skład chóralno-instrumentalny, wychwalający świętego. Po tym następuje długi fragment, na początku na chór męski w unisono, z towarzyszeniem fagotów i niskich partii smyczków, a następnie na chór żeński z nieco zmienioną orkiestracją, osiągając punkt kulminacyjny tutti tuż przed końcem części.


I w tym momencie do głosu dochodzi zawiła niekiedy historia kompozytorskiego procesu Góreckiego. Gdy nie powiodły się pierwotne plany związane z „Sanctusem Adalbertusem”, Górecki odłożył dzieło na półkę. Jednak w 2000 r. pojawiła się kolejna możliwość uczczenia świętego, odkurzył więc partyturę i dość gruntownie przerobił część trzecią „Hymnus”. Nie powinno wobec tego dziwić, że rozpoznamy w niej brzmienia z radosnej części „Salve, sidus Polonorum” (2000). Wprowadzenie środkowego fragmentu „Hymnu” to przedziwny splot pomysłów. Najpierw wchodzi linia wiolonczeli, która zarazem podkreśla temat części środkowej i zawiera w sobie nuty (bez żadnej transpozycji) ze „Snu Gerontiusa” Edwarda Elgara, w których Gerontius śpiewa: „Jestem bliski śmierci”. Być może jest to czysty zbieg okoliczności, ale na prośbę Góreckiego przesłałem mu partyturę tego oratorium w połowie lat 90. Następnie słyszymy modlitewne wejście chóru, brzmiące jak pieśń kościelna, które przecina nieoczekiwany zwrot tonalny, tworzący dysonans pomiędzy pedałową nutą d kontrabasów i wyższymi akordami smyczków. Łagodne rozpoczęcie części „Salve, sidus Polonorum”, do słów „Święty Wojciechu Patronie nasz drogi”, przynosi promień czystego światła i narastające poczucie radości (ponownie dzwony z towarzyszeniem fortepianu). „Hymnus” kończy się przywołaniem linii sopranu solo z „Psalmu” i powtórzeniem chóralnym Alleluja.


Ostatnia część – „Gloria” oparta jest prawie w całości na świetlistym akordzie E-dur. Na tym tle narasta ekstatyczny refren „GLORIA in excelsis” – wypływający z inspiracji frazą otwierającą „Bogurodzicę” – aż do momentu, gdy z pełnego brzmienia pozostaną tylko chóralne basy, intonujące na niskim e finałową frazę „SANCTUS ADALBERTUS”. ©

© 2015 Adrian Thomas

Tłumaczenie: Monika Rokicka

ADRIAN THOMAS – brytyjski muzykolog, profesor uniwersytetu w Cardiff, znawca muzyki polskiej, entuzjasta twórczości Henryka Mikołaja Góreckiego. Autor pierwszej monografii kompozytora.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 45/2015

Artykuł pochodzi z dodatku „PWM – Gramy czysto od 70 lat