Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Gość w dom, Bóg w dom, a Premier to dopiero gość. Premier Najjaśniejszej, więc wizyta zapisana złotymi zgłoskami na marmurze, w kościele pod wezwaniem św. Marcina, w Łebczu na Kaszubach. „Był też gościem na plebanii” – na wieki wieków amen zapisane przez gospodarza.
Czemu ja się czepiam tablicy pamiątkowej, co to upamiętnia wizytę jednego z najwyższych organów świeckiej władzy na mszy? Toż to nie ja zapłaciłem, jeno wierni kaszubscy, głównie jeden okoliczny rolnik. Okolica piękna, to i nie dziwota, że Premier wpadł. Mógł wybrać dowolny kościół w okolicach Pucka, a objawił się właśnie w Łebczu. Zazdrość mnie zżera, że Premier nie przyszedł do teatru jakowegoś – ale przecież nie ma jak, choćby i chciał, przecie zamknięte na czterdzieści i cztery spusty. Niby mógłby przyjść do pustego teatru, ot tak, posiedzieć, ale widocznie woli w meblowym. Gdyby jednak Premier przyszedł do teatru, wdzięczni ludzie teatru zrobiliby dla niego jakąś okolicznościową premierę, odrobinkę może improwizowaną albo po prostu odmrożoną, żeby się nisko pokłonić za algorytm, ewentualnie zapytać Premiera, jak się mają przekwalifikować, żeby dotrwać do covida’23.
Gdyby Premier przyszedł do teatru, też zrobilibyśmy okolicznościowe tablice, zapewne z tekturki, może nawet mokrej, żeby forma odpowiadała treści. Odrobinkę pożonglowalibyśmy statystykami – to zawsze efektownie wypada na scenie. Choreografowie pofikaliby dramatycznie postteatralne koziołki, w postkolonialnym, nieklasistowskim rozkroku między skrzydłami negocjując granice między odruchem, ruchem a bezruchem. Wymierający suflerzy zrezygnowaliby z podpowiadania tekstu, gdyż to nazbyt opresyjne, wobec tego aktorzy płci wszelakiej mogliby opowiedzieć swoje jarskie sny i kolektywnie przenieść się do internetów, żeby nie przeszkadzać Premierowi w walce z pandemią. Spektakle odbywałyby się w formie eksplikacji z prośbą o granty, trwałyby najwyżej godzinę lekcyjną i mieściły się na macie do jogi.
Tymczasem czekamy na Premiera w teatrze życia codziennego. Tekturki nam mokną, ale będą nowe. ©