Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Dotychczasowe przepisy miały horrendalne skutki: kilkaset tysięcy ton żywności rocznie trafiało na wysypiska, bo sklepom jej marnowanie opłacało się bardziej niż oddanie na cele charytatywne.
Kontekst jest jeszcze bardziej dramatyczny: w Polsce marnuje się rocznie ponad 9 mln ton jedzenia. Marnotrawimy je na etapie produkcji (pakowanie, magazynowanie itd.); wyrzucamy je na potęgę w gospodarstwach domowych (często przegapiając termin ważności); dystrybutorów – w odróżnieniu od producentów, którzy zmian w przepisach doczekali się w 2009 r. – do dobroczynności nie zachęcały przepisy. Za dopełnienie tej smutnej rzeczywistości niech posłuży upiorny paradoks: Polska pozostaje krajem ludzi niedożywionych, w tym tysięcy dzieci.
Nowe przepisy podatkowe świata nie zmienią: problem marnowania żywności przez całkiem już syte społeczeństwo (a przynajmniej jego część) pozostanie naszym zbiorowym wyrzutem sumienia. „Tylko” kilkaset tysięcy ton – mała część gór jedzenia marnowanego na innych etapach dystrybucji i konsumpcji – to jednak również „aż” kilkaset tysięcy, jeśli wyobrazimy sobie, ile osób będzie mogło otrzymać od października pomoc, chociażby ze strony wielkich sieci handlowych.
Do tej pory, by przekazać jedzenie, potrzebny był gest niosący ze sobą realne skutki finansowe. Teraz potrzebna jest – znowu: tylko i aż – chwila refleksji oraz wola pomocy. Federacja Polskich Banków Żywności podaje, że rychłe przekazanie jedzenia potrzebującym zadeklarowała już pierwsza sieć handlowa – TESCO. Pora na deklaracje pozostałych.