Turystyka na nizinach kultury

Jan Krzysztof, naczelnik TOPR: Polski turysta górski nie ma dobrej opinii. Podejmuje ryzykowne przedsięwzięcia, nie stosuje się do zasad, rozbija biwaki poza udostępnionymi miejscami, zostawia śmieci.

14.07.2014

Czyta się kilka minut

PRZEMYSŁAW WILCZYŃSKI: Wyobraźmy sobie taką sytuację. Idąc „po cywilu” Orlą Percią w Tatrach, spotyka Pan mężczyznę z pięcioletnim dzieckiem.

JAN KRZYSZTOF:
Nie muszę sobie tego wyobrażać, bo podobnych sytuacji doświadczałem. Jak reagujemy? Zwykle przekazujemy informację o niebezpieczeństwach. Pewnie gdybym spotkał ojca z pięciolatkiem na Orlej Perci, nieco intensywniej bym go przekonywał, by tej wycieczki nie kontynuował.

Taka sytuacja wydarzyła się w zeszłym tygodniu. Ojciec dziecka zadzwonił po ratowników.

I wszystko skończyło się dobrze. Ale uwagi ratowników, kiedy sytuacja nie wygląda jeszcze groźnie, są zwykle ignorowane. „To nie jest nasza pierwsza wycieczka”; „my sobie świetnie radzimy” – słyszą w odpowiedzi.
Orla Perć to z pewnością nie miejsce dla pięciolatka. Sugerowałbym wychodzenie tam z nastolatkiem, który jest już dość samodzielny, ale też z dodatkową asekuracją. Bądź z asystą profesjonalnego przewodnika.

Jak się ma nasza kultura chodzenia po górach?

Turyści są zwykle dobrze przygotowani do łatwiejszych tras.
Niestety, niektórzy nie mają świadomości, że jeśli chce się zrobić następny krok – czyli udać się na trasę trudną – trzeba zadbać o swoje bezpieczeństwo: wybrać odpowiednią porę roku, odzież, obuwie itd. Niektórzy nie wiedzą nawet, że w lipcu w Tatrach zalega jeszcze śnieg, który odpowiada za wiele letnich wypadków.

Daleko nam do świadomości turystów w krajach alpejskich?

Tam polski turysta – a wiem to od kolegów-przewodników pracujących w Alpach – nie ma dobrej opinii. Podejmuje ryzykowne przedsięwzięcia, nie stosuje się do przyjętych zasad, rozbija biwaki poza udostępnionymi miejscami, zostawia śmieci. Taką przynajmniej mamy opinię. My i Czesi, a więc dwie nacje, których przedstawiciele są najczęstszymi klientami alpejskich służb ratowniczych.
Ta reputacja jest nie tylko wynikiem braku wyobraźni czy znajomości zasad, ale też specyficznego podejścia do gór. Wśród niektórych turystów na pierwszym planie jest nie przyjemność z przebywania w górach, ale cel. Jest np. kategoria turysty, który musi wejść na Rysy, musi je „zaliczyć”.
Z drugiej strony: szlaki w polskich Tatrach są świetnie przygotowane i oznaczone. Wystarczy przejść na stronę słowacką, by dostrzec różnicę. Tam czasami trzeba uważać, by nie zgubić ścieżki, która jest niemal niewidoczna. U nas jest komfort, który zresztą daje często paradoksalny skutek: ludzie przypadkowi dostają się bardzo wysoko.

Również dzięki kolejce na Kasprowy Wierch. Może to hipokryzja: narzekamy na umasowienie turystyki tatrzańskiej i będącą jej skutkiem nieodpowiedzialność, a jednocześnie wwozimy wszystkich w komforcie na wysokość dwóch tysięcy metrów…

Jest coś takiego jak „syndrom kolejki”. Wjechać jest łatwo. Potem mamy spacer na Świnicę i nagle zejście na Zawrat, które kończy się kurczowym trzymaniem łańcucha albo upadkiem z wysokości. Ale nie przesadzajmy: nie można karać tysięcy ludzi za złe decyzje mniejszości bez wyobraźni.

A jak się mają ratownicy? Najwyższa Izba Kontroli pochwaliła w ogłoszonym niedawno raporcie TOPR i GOPR, za to zganiła MSW za to, że za mało na ratownictwo łoży.

Środków na ratownictwo jest w ostatnich latach więcej. Mogliśmy m.in. dzięki nim podjąć wymagane przepisami lotniczymi prace remontowe śmigłowca. Opinia NIK to kwestia interpretacji skomplikowanych przepisów, zostawmy to. Tak czy inaczej, nie ma biedy i nędzy. Oczywiście nie oznacza to, że się przelewa: ratownicy zapewne chcieliby zarabiać więcej. Przydałyby się też większe środki na profilaktykę. Filmy edukacyjne możemy robić tylko dzięki pieniądzom sponsorów, a na darmowe szkolenia dla turystów w ogóle nas nie stać.
Ale finansowanie ratownictwa górskiego nie jest najważniejsze. Jest nim raczej będące wynikiem zaszłości historycznych przekonanie, że jeśli coś się w górach stanie, to winne jest „państwo” czy „służby państwowe”. Znika gdzieś bardzo ważna w górach sfera odpowiedzialności indywidualnej. Góry to ryzyko, rzecz jasna, ale ważne jest, by to ryzyko podejmować świadomie.

W Tatry chodzi rocznie dwa-trzy miliony turystów. Wśród nich są i tacy, którzy na stałe trafili do medialnych kronik górskich. Jak pewien mężczyzna, który w czerwcu tego roku, w zimowej tatrzańskiej aurze, zmierzał w kierunku Rysów wyposażony w sportowe buty, dres oraz... foliowy worek. Albo 39-latek, który w zeszłym tygodniu zabrał na Orlą Perć – najbardziej wymagający tatrzański szlak, na którym ginie najwięcej turystów – pięcioletniego syna.
TOPR interweniuje w ciągu roku – nie licząc wypadków narciarskich – około 500 razy. W ostatnich latach śmierć w samych Tatrach ponosi średnio kilkanaście osób rocznie, ale, jak zaznaczają ratownicy, w tej liczbie są również zmarli na skutek chorób serca, a także samobójcy. W pierwszej połowie roku 2014 liczba wypadków śmiertelnych była mniejsza niż w analogicznym okresie roku ubiegłego, za to więcej było pozostałych interwencji TOPR.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz działu krajowego „Tygodnika Powszechnego”, specjalizuje się w tematyce społecznej i edukacyjnej. Jest laureatem Nagrody im. Barbary N. Łopieńskiej i – wraz z Bartkiem Dobrochem – nagrody Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Trzykrotny laureat… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 29/2014