Trzy siły

Nasz kalendarz narodowych klęsk jest znaczony brakiem jedności. A kiedy taka jedność się zdarzyła, kiedy spotkali się przywódca czynu, przywódca myśli i przywódca ducha - dokonaliśmy rewolucji.

01.06.2009

Czyta się kilka minut

W 1989 r. zdarzył się w Polsce cud. Ale kiedy o cudzie ma mówić socjolog, musi porzucić wyjaśnienia metafizyczne i poszukać realistycznych. Dla socjologa cuda historyczne są dziełem ludzkim, efektem działań wybitnych jednostek i zorganizowanych ruchów społecznych. W języku socjologii nasz cud nosi nazwę "rewolucja 1989 r." w tym sensie, w którym rewolucja nie musi oznaczać barykad, burzenia Bastylii, terroru i gilotyn - ale fundamentalny i radykalny przełom ustrojowy, także zdobyty pokojowo.

Jak to się stało, że nasza rewolucja była możliwa? Ktoś, kto wymyślił hasło "Solidarność", miał wspaniałą intuicję socjologiczną. Bowiem tajemnica polskiego cudu to połączenie pod hasłem "Solidarności" trzech sił naszego narodu, które we wcześniejszej naszej historii często były rozdzielone.

Pierwsza to siła ludu, ramię rewolucji, bez którego przełom nie miałby szans. "We the people", jak zaczął swoje słynne przemówienie w amerykańskim Senacie symbol siły ludu, charyzmatyczny trybun ludowy tamtych dni Lech Wałęsa.

Druga to siła rozumu i spokoju, pozwalającego artykułować masowe nastroje, postulaty i żądania, okiełznać i ukierunkować rewolucyjny żywioł. Jej symbolem stał się pierwszy charyzmatyczny premier III Rzeczypospolitej Tadeusz Mazowiecki.

Trzecia to siła ducha, nadającego impuls emocjonalny i moralny rewolucyjnym działaniom, którą uosabiał charyzmatyczny polski papież - Jan Paweł II.

To on pierwszy potrafił obudzić z letargu i zjednoczyć te trzy siły podczas swojej pierwszej pielgrzymki do ojczyzny, jeszcze w roku 1979, kiedy staliśmy nagle razem w uniesieniu i nadziei, w poczuciu odzyskanej godności i jedności, podczas papieskich Mszy, a dziesięć lat później zasiadaliśmy razem do Okrągłego Stołu - tego najwspanialszego mebla w naszej najnowszej historii - aby, jak wołał Papież, "odmienić oblicze ziemi, tej ziemi". Byłem na takiej papieskiej Mszy na krakowskich Błoniach i było to nie tylko przeżycie religijne czy patriotyczne, ale także jedno z moich najważniejszych doświadczeń profesjonalnych. Bo nagle wśród tych dwóch milionów ludzi, którzy przyszli jeszcze osobno, każdy skądinąd, przygięci do ziemi pod ciężarem trosk i codziennych kłopotów, nagle powstała wspólnota, communitas. I  wychodziliśmy już razem, z wysoko podniesionymi głowami.

Wiemy, jak kończyły się nasze narodowe zrywy, czy to w XIX-wiecznych powstaniach, czy w walce o reformowanie realnego socjalizmu, kiedy każda z tych trzech sił działała osobno - lud sobie, elity intelektualne sobie, Kościół katolicki sobie. Pamiętamy np. rok 1968, zryw elit intelektualnych, kiedy robotnicy krzyczeli: "Pisarze do pióra!". Pamiętamy rok 1970, kiedy władza tłumiła krwawo robotniczy zryw na Wybrzeżu, a intelektualiści stali jakby trochę z boku, dopiero później, ex post, budując heroiczną narrację o "Człowieku z marmuru". Nasz kalendarz narodowych klęsk jest znaczony właśnie brakiem jedności. A kiedy taka jedność w latach 80. się zdarzyła, kiedy spotkali się: przywódca czynu, przywódca myśli i przywódca ducha, i pod ich egidą cały prawie naród spoiły więzi moralne - zaufania, lojalności, wzajemności i solidarności właśnie - dokonał się nasz cud, dokonaliśmy rewolucji.

Wyglądało na to, że wygraliśmy już naszą demokratyczną, zasobną i wolną przyszłość. A tymczasem wygraliśmy tylko bitwę, a jeszcze nie wojnę. Bo nostalgicznie wspominając piękny czas jedności sprzed 20 lat, popatrzmy uważnie wkoło. Społeczeństwo pęknięte na beneficjentów i przegranych transformacji. Państwo areną nieustannych sporów, kłótni i walk prowadzonych na trafnie tak nazywanej "scenie politycznej", do tego przez dość kiepskich aktorów - tak jakby demokracja to miałoby być pole bitwy o egoistyczne, partyjne czy frakcyjne interesy, a nie sposób na osiąganie społecznego Konsensusu i kultywowanie dobra wspólnego. Nawet Kościół podzielony: łagiewnicki i toruński. I już kilka wolnych i niezależnych związków zawodowych, i już nawet kilka Solidarności zawłaszczających ten wielki symbol jedności sprzed lat w imię wyniszczającej konkurencji i bratobójczej walki. "Wojny na górze" i "wojny na dole", i coraz bardziej tym zdegustowane, coraz bardziej znów uciekające w życie prywatne społeczeństwo obywatelskie. I tylko to wspomnienie utraconej wspólnoty.

I dlatego rewolucja 1989 roku jest ciągle niedokończona, a prawdziwa, pełna demokracja, pokój społeczny i dobrobyt powszechny są ciągle nie do końca spełnionymi marzeniami. I pozostaną marzeniami, jeśli nie potrafimy znów być razem: rozmawiać, a nie kłócić się, współpracować, a nie wzajemnie niszczyć, myśleć o dobru wspólnym, a nie o partykularnych zyskach, dbać o sprawy publiczne, a nie tylko o własne podwórko, działać w imię wielkich wartości i ideałów, a nie małych interesów i interesików.

Musimy próbować odbudować tę wspaniałą tradycję wspólnego działania, wspólnej radości i wspólnej nadziei, którą symbolizuje data 4 czerwca roku 1989. To najważniejsze przesłanie na dzisiaj, jakie płynie z tamtych pięknych dni.

Prof. Piotr Sztompka (ur. 1944) jest socjologiem, zajmującym się m.in. problemami zmian społecznych i zaufania. Pracuje na Uniwersytecie Jagiellońskim, jest członkiem PAN. Powyższy tekst został odczytany na spotkaniu z Lechem Wałęsą i Tadeuszem Mazowieckim w Polskiej Akademii Umiejętności.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 23/2009