Trzy prawdy

Pierwsze wrażenie to niezwykła jasność na scenie oblanej ciepłym afrykańskim światłem, które promieniuje na widownię, łącząc świat opowiadających i słuchaczy, proroków i uczniów.

27.03.2005

Czyta się kilka minut

 /
/

Słońce i księżyc, ku którym ufnie spoglądają bohaterowie, stanowią kompas w skomplikowanym, często groteskowym lub okrutnym świecie. Łagodne światło niweluje kontrasty, zmiękcza krawędzie, uspokaja. Spektakl Petera Brooka, choć dotyka kwestii najtrudniejszych, zaskakuje optymizmem, wyrozumiałością dla ludzkich wad, głęboką wiarą w posłannictwo teatru.

Pozycja angielskiego reżysera od lat pracującego w paryskim teatrze Bouffes du Nord jest niezachwiana (przed wizytą we Wrocławiu odebrał doktorat honorowy Uniwersytetu Adama Mickiewicza), co oczywiście kryje w sobie niebezpieczeństwa. Nowoczesne, okrutne i szokujące spektakle Szekspirowskie (których polskie prezentacje były wielkimi wydarzeniami w Polsce po “odwilży"), bezkompromisowe etycznie i politycznie inscenizacje Geneta, Artauda, Dürrenmatta, Sartre’a, Weissa i “młodych gniewnych", awangardowe reinterpretacje klasyki opery - wszystko to buduje w świadomości polskiego widza obraz reżysera-ikony współczesności. Po “Tierno Bokar" trudno zgadnąć, że to właśnie Brook inspirował nie tylko poszukiwania Drugiej Reformy teatru lat 60., ale też takich twórców współczesnych jak Krzysztof Warlikowski.

“Tierno Bokar" stanowi ogniwo w łańcuchu poszukiwań teatralnych zainicjowanych przez Brooka w latach 70., a inspirowanych ideałami Georgija Gurdżijewa. Niewiele ma jednak wspólnego z kosmicznym rozmachem “Mahabharaty" czy wystawionego w ruinach Persepolis “transkulturowego mitu" o walce światła z cieniem - “Orghastu". W programie do “Tierno Bokar" Brook pisze, że “najlepsze sposoby atakowania tabu i przełamywania barier", jakimi dysponuje teatr - czyli skandal, drwina, przemoc - straciły już moc, gdyż szokujące efekty spowszedniały widzom, zbliżyły się do codziennego życia. “Dziś nasza pilna potrzeba polega na czymś innym - na tym, by uchwycić ulotny obraz tego, co utraciliśmy w naszym własnym życiu. Teatr może nam dostarczyć ulotnego smaku dawno zapomnianych jakości".

Emblematyczna i metaforyczna “pusta scena" w najnowszym przedstawieniu Broo-ka to ogromna, płaska powierzchnia wyłożona matami, na których pojawiają się jedynie pień suchego drzewa i kilka najprostszych sprzętów codziennego użytku. Ta przestrzeń ewokuje malijskie miasteczko Bandiagara i szerokie przestrzenie Afryki. Opowiada się w niej historię prawdziwą, lecz zarazem jak przypowieść uniwersalną: losy mistrza sufickiego Tierno Bokara spisane przez jego ucznia Amadou Hampaté Bâ, a wraz z nimi - dzieje burzliwych przemian, jakie dokonały się w Afryce w wieku XX. Właśnie opowiada, nie odgrywa czy inscenizuje. Losy Bokara i jego narodu, choć pełne niełatwych wyborów i burzliwych konfliktów, nie są w gruncie rzeczy dramatyczne - to raczej po trosze elegijna opowieść o końcu pewnego świata, po trosze - hagiografia. Los tradycyjnej kultury narodu wydaje się być przesądzony już na początku, Bokar zaś - dzięki stoickiej mądrości i niezachwianej wierze - nie ma wątpliwości, którymi ścieżkami się poruszać.

Forma spektaklu jest więc w zasadzie niedramatyczna - to rodzaj wciąż żywej na kontynencie afrykańskim sztuki opowiadania historii przez gawędziarzy-opowiadaczy, którzy przy akompaniamencie muzyków-śpiewaków malują słowem, oszczędnym gestem i mimiką szerokie epickie panoramy i fantastyczne baśnie na placach i podwórkach. Bez chowania się w okopach ironii, broniącej europejskich artystów przed barbarzyństwem współczesności. Aktorzy zwracają się wprost do publiczności, to znów - zatopieni w medytacji, modlitwie, dyspucie między sobą - wydają się nie reagować na słowa narratora, które ich dotyczą.

Znaczna część obsady to Afrykańczycy, emigranci w pierwszym lub drugim pokoleniu, choć aktorzy z innych kręgów kulturowych (w tym znani polskiej publiczności starzy współpracownicy Brooka: Japończyk Yoshi Oďda i Anglik Bruce Myers), ubrani w te same etniczne stroje, mówiący po francusku z obcym akcentem, o twarzach skupionych jak maski - nie stanowią kontrastu. Zwłaszcza że - poza dwoma głównymi bohaterami - role nie są raz na zawsze ustalone, aktorzy podejmują je w zależności od potrzeby.

“Są trzy prawdy: moja prawda, twoja prawda i prawda"; prawdy cząstkowe jak półksiężyce tworzą pełnię złożone razem - naucza Tierno Bokar, a to zróżnicowanie znajduje wyraz w przedstawieniu. Historię mędrca (Habib Dembélé) poznajemy poprzez losy i wspomnienia jego ucznia Amkoullela (Tony Mpoudja). Droga mistyka Bokara to vita contemplativa: przez większą część spektaklu widzimy go spoczywającego na macie, przesuwającego paciorki modlitewne, nauczającego i służącego radą mieszkańcom miasteczka. Młody Amkoullel od początku walczy o pozycję w dziwnym, absurdalnym świecie Afryki kolonialnej, rządzonej bezwzględnie przez Francuzów. Losy chłopaka obserwujemy począwszy od groteskowej - niczym z “Ferdydurke" - szkoły dla białych, do której udaje mu się dostać, poprzez lata nauki i próby pracy w zdominowanych przez kolonizatorów strukturach, przerywane przez ciągłe powroty do miasteczka, rozmowy z Bokarem i matką obawiającą się, że syn, oszołomiony blichtrem europejskiego życia, porzuci islam. Dojrzewanie chłopaka pokazane jest przekonująco, z humorem (często dosadnym) i zrozumieniem dla jego wątpliwości i pragnień, których realizowanie często prowadzi go na manowce; zawsze jednak wrócić może do wyrozumiałego Bokara, do oparcia, jakie dają religia i tradycja.

Tierno Bokara poznajemy jako człowieka czynu dopiero w drugiej części przedstawienia, kiedy wyrusza w daleką podróż (zabawnie kontrapunktowaną scenami spotkania po dziecięcemu ciekawego mistyka z cywilizacją, na przykład kinem), by odnaleźć tego, który ma zreformować islam i wybawić naród od francuskiego ucisku - młodego księcia Hamallaha (Pitcho Womba Konga). To sprawi, że uwikła się w konflikt pomiędzy wyznawcami dwóch odmiennych reguł islamu i zwróci na siebie uwagę francuskiej policji. Fanatyzm narasta, nieprzejednana postawa Hamallaha i Bokara skończy się dla pierwszego aresztowaniem przez rząd Vichy i śmiercią w obozie, dla drugiego zaś - odrzuceniem przez rodzinę i społeczność, zamknięciem szkoły, w końcu na poły dobrowolną śmiercią głodową. Świadkowie ostatnich chwil mistrza poniosą jednak jego przesłanie dalej, a marzenie o niepodległości spełni się już za kilka lat.

W opowiedzianej przez Brooka historii mędrca, proroka i męczennika zaskakuje podobieństwo do świętych historii różnych religii. Łagodny, skromny i dobry Bokar (sceny-przypowieści o przygarnięciu do domu pijaka czy też o ratowaniu pisklęcia, które wypadło z gniazda) zostaje uznany za wroga, gdyż sposób, w jaki mówi o religii, nie zgadza się z utartymi wyobrażeniami. Bokar mówiąc o Bogu, tak naprawdę mówi głównie o tym, jak żyć, by uzyskać wewnętrzny spokój, mądrość i szczęście. Sprzeciwia się sporom religijnym - z Koranu wydobywa te fragmenty, które każą szanować inne wierzenia, gdyż boskie znaki objawiają się w różnych językach i kształtach. Gdy nie słuchamy drugiego, półksiężyce naszych prawd odwracają się od siebie, a wtedy nigdy nie ujrzymy pełni. Głos pojednania między religiami i kulturami islamu i chrześcijaństwa (Bokar radzi uczniom oburzonym zachowaniem białych brać od nich to, co dobre, a złe - ignorować) brzmi tu szczególnie doniośle, choć Brook unika taniej publicystyki. Spektakl, pokazujący też zacietrzewienie, głupotę i okrucieństwo obu stron, jest raczej wyznaniem win niż oskarżeniem.

Niegdyś Brook określał sztukę teatru jako “zapis na wodzie". W nowym spektaklu znalazła się piękna i tajemnicza scena, odgrywana w językach afrykańskich i nietłumaczona na francuski, w której Bokar prezentuje uczniowi mnemotechnikę służącą przekazywaniu prawd wiary analfabetom. Kilka niepozornych linii kreślonych pewnie na gładkiej powierzchni piasku - ich treść i przesłanie zapada głęboko w świadomość obserwatorów. To znakomita metafora także dla szczególnej misji, jaką obarcza swój teatr Brook.

“TIERNO BOKAR", tekst: Marie-Hélčne Estienne według książki Amadou Hampaté Bâ “Życie i nauczanie Tierno Bokara - mędrca z Bandiagara", poszukiwanie teatralne PETERA BROOKA, muzyka: Toshi Tsuchitori, Antonin Stahly, światła: Philippe Vialatte, premiera: 6 lipca 2004, występy Théâtre des Bouffes du Nord z Paryża w Teatrze Polskim we Wrocławiu na zaproszenie Ośrodka Grotowskiego: 8-13 marca 2005.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 13/2005