Trzy listy

13.07.2003

Czyta się kilka minut

I.

21 VI 64

Wielce Szanowny Panie Redaktorze

Dziękuję Panu serdecznie za przesłanie mi książki „Chrześcijanin w dzisiejszym świecie” i przepraszam, że dziękuję tak późno. Różne, nie najmilsze perypetie ze zdrowiem i inne sprawiły, że mam wprost monstrualne opóźnienia we wszystkim. Pierwotnie zaczęłam pisać do Pana list z paru uwagami, jakie nasunęły mi rozdziały „Ecclesia” oraz „Światopogląd, tendencja, ortodoksja” - potem okoliczności mi list przerwały. Może Pan się nie pogniewa, jeśli coś niecoś sobie z tego przypomnę?

Pan pisze: „człowieka niewierzącego gorszy sam fakt Kościoła. Zgorszenie to płynące z niezrozumienia samej istoty Kościoła jest nieuniknione i trwać będzie zapewne do końca świata”. Czyżby to pokrywało się z pojęciem człowieka niewierzącego? Kościół bywał największym zgorszeniem dla wierzących, np. dla prawosławnych albo dla twórców Reformacji w jej rozlicznych postaciach. Fakt, że istnieje lub że głosi się coś, w co nie wierzymy, może gorszyć tylko fanatyków, zarówno wierzących, jak niewierzących. Wielkim dziełem Jana XXIII była próba przełamania fanatyzmów. W moim pojęciu linia podziału przebiega raczej między fanatykami i tolerancyjnymi, między „ciemnymi” i „światłymi”. Przedział między wierzącymi i niewierzącymi nie jest też tak absolutny (mimo wszystko); wierzący czasem nie wierzą, niewierzący niekiedy wierzą - rzecz jest bardzo złożona - wielcy pisarze różnych czasów nieraz tę zawiłość przedstawiali.

Pisze też Pan, że „człowiek niewierzący ma z konieczności światopogląd materialistyczny”. Czy to jest takie pewne? Mnóstwo ludzi zupełnie pozawy-znaniowych ma poczucie czy świadomość transcendencji, tajemnicy istnienia, nawet fizycy mówią o antymaterii - jest wiele filozofii pozawyznanio-wych, a przecie koniec końców niematerialistycznych. Kościół „posiadający gwarancję prawdziwości” - czy nie należałoby operować tym argumentem (zwłaszcza dziś) z jak największą uwagą? Osobiście poważam się sądzić - może to jest trochę Pas-calowskie czy „jansenistyczne” - że ludzie, co wierzą lub uwierzyli, raczej nie dbają o gwarancję i wierzą bez koniecznego zapewniania ich o gwarancjach. Wiara jest ryzykiem, jak każdy wybór.

I czy należy tak bardzo wyklinać pojęcie „sztuka dla sztuki” albo „wieżę z kości słoniowej” (wziętą zresztą z tekstów liturgicznych)? Oba te zwroty są wcale niezłym wyznacznikiem dla okresu uniezależnienia się sztuki od bezpośrednich zadań społecznych, pedagogicznych, moralizatorskich itp. Okres ten w sztuce i literaturze był bardzo krótki, trwał mniej więcej przez drugą połowę XIX do początków XX wieku - przez wszystkie wieki poza tym sztuka była zawsze w służbie interesów życiowych, religijnych czy świeckich, i bodaj że do tego wróci, zapłodniona jednak przez ów potępiony okres „liberalizmu”, który wydał tyle wartości nieprzemijających, od poetes maudits poprzez Apollinaire'a etc. aż do Eliota, Przybosia, Harasymowicza etc. - od impresjonizmu do malarstwa i rzeźby abstrakcyjnej. „Wieża z kości słoniowej” (poza wybrykami, które też okazywały się w końcu protestem albo płodnym eksperymentem) nie znaczy w gruncie rzeczy nic innego, jak Mickiewiczowskie: „i sprzyjam ludziom z daleka od ludzi”. Najbardziej „ahumanistyczna” czy nawet antyhumanistyczna sztuka tworzona jest przez ludzi dla ludzi i w końcu jakimś ludziom się przydaje. A jeśli czemuś z „tych rzeczy” przypisuje się inspirowanie „faszyzmu”, to najczęściej przez złą interpretację. Jeśli coś jest w sztuce czy literaturze antyludzkie, to też prowadzi co najmniej do patetycznej ekspiacji czy pokuty, jak w „Doktorze Faustusie”, z jego „wielką skargą” Le-verkuhna, a ostatecznie i Schonberg okazał się bardzo „zaangażowany” w rzeczy ludzkie. Tak ja przynajmniej to wszystko rozumiem, może się mylę.

Jak jest teraz z „Tygodnikiem Powszechnym”? Czy jest nadzieja na przywrócenie odjętej porcji papieru? Bo od tego czasu nigdzie, w żadnym kiosku (w każdym razie poza Warszawą) znaleźć go nie można, czytuję go teraz w egzemplarzach pożyczanych przez pewną znajomą redakcję.

Raz jeszcze dziękuję za książkę, będę do niej jeszcze wracała. Łączę wyrazy szacunku i najlepsze pozdrowienia

Maria Dąbrowska

P.S. Miałam kiedyś Biblię Wujka z tekstem Eklezjastyka, Jezusa syna Syrachowe-go. Ukradziono mi ją po powstaniu. Mam oprócz tego trzy Biblie - w żadnej nie ma Eklezjastyka! Cytował go „Ojciec Malachiasz” i nazwał „tekstem kanonicznym”. W jakiej Biblii jest owa Księga? MD

II.

27 VII 1964
Wielce Szanowny Panie Redaktorze

Dziękuję za list z 20 VII - i bardzo dziękuję za przesyłanie „Tygodnika”, którego nadal w kioskach Komorowa nie można dostać. Gdy ten stan rzeczy ulegnie poprawie i będę mogła go kupować, doniosę o tym.

Bardzo będę wdzięczna za łaskawe zarezerwowanie dla mnie nowego przekładu Biblii z Księgą Eklezjastyka, Jezusa syna Syrachowego - skoro jak widać wszystkie Biblie, które kupujemy teraz, są protestanckie. Ukradzenie tego starego Wujka (moją bibliotekę po powstaniu okradał jakiś znawca) jest dla mnie wielką stratą. Ale trudno mi sobie wyobrazić Pismo Św. tłumaczone nowoczesnym językiem.

„Tygodnik” prócz paru innych interesujących pozycji posiada najlepszy w całej prasie polskiej, a być może światowej „Przegląd wydarzeń tygodnia”. Jest tak dobry, że powinien być osobno publikowany jako książki - vademecum po historii współczesnej.

Łączę wyrazy szacunku i serdeczne pozdrowienia

Maria Dąbrowska

III.

29 XII 64

Wielce Szanowny Panie Redaktorze

Po otrzymaniu Pana listu z 17 VIII ciężko zachorowałam na przeszło trzy miesiące. Od końca sierpnia do końca listopada przebywałam w lecznicy - właściwie dopiero przed Bożym Narodzeniem wróciłam do Komorowa z bardzo zrujnowanymi siłami i z nie wiem na czym opartą nadzieją, że jeszcze wrócą (?!).

List Pana bardzo mi leżał na sercu i proszę wybaczyć, że za przepiękny dar w postaci Biblii w przekładzie Wujka - dopiero teraz dziękuję. Góry korespondencji leżały niemal pół roku i czekały. Nie wiem, dlaczego ubrdałam sobie, że Eklezjastyka nie ma w Bibliach katolickich i kupowałam po wojnie tylko protestanckie, choć właśnie był w moim dawnym, ukradzionym Wujku (kraść Pismo Święte - czy to nie dziwne?). Nie wiem też, dlaczego teraz Eklezjastyk zrobił na mnie mniejsze wrażenie niż kiedy go czytałam przed laty 30-tu.

Przy sposobności przesyłam dla Pana, Pańskiej Rodziny i całej redakcji „Tygodnika” najlepsze życzenia Noworoczne

wyrazy szacunku i serdeczne pozdrowienia

Maria Dąbrowska

Za przesyłanie „Tyg. Pow.” zawsze bardzo jestem wdzięczna. MD

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 28/2003