Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Czy, jak łamią ręce moraliści, za to, że nie mogli skorzystać z wyjątku od zakazu przerwania ciąży? Brzmi to rzeczywiście okrutnie. Nie sposób także zgodzić się na formułę medialną “złego urodzenia", która dyskwalifikowałaby wartość człowieczeństwa chorych dzieci. Ale któż mógłby z kolei z lekkim sercem orzec, że odmowa przyznania pomocy, jako “zgodna z prawem, bo nie umotywowana", byłaby usprawiedliwiona? Chyba tylko ślepy egoista bez wyobraźni.
Tymczasem w jednym z zajmujących się sprawą artykułów znalazła się informacja, która powinna zostać wykorzystana i jako wzór rozwiązań obowiązujących w Polsce, i jako nuta przewodnia dla komentatorów. Oto ten cytat: “We Francji w 2002 r. uchwalono ustawę, dzięki której rodzice dostają świadczenia bez konieczności wytaczania sprawy sądowej. Wymyślono nawet sposób obejścia moralnego dylematu uznania dziecka za »szkodę«. Niemiecki Federalny Sąd Najwyższy uznał, że szkodą są dodatkowe koszty, jakie z powodu choroby i niepełnosprawności dziecka muszą ponosić rodzice. (...) A że takie dzieci wymagają pomocy do końca życia, rodzicom przyznaje się odszkodowanie wypłacane w miesięcznych ratach do końca życia dziecka" (Ewa Siedlecka, “Kasacja w sprawie »źle urodzonej«", “Gazeta Wyborcza" z 13 bm.).
Inny temat, mniej dziś przyciągający uwagę, ale jeszcze niedawno głośny dzięki protestom historyków niezadowolonych z ograniczeń w dostępie do archiwów IPN. Wyjaśnia p. Ewa Kulesza, szef Generalnego Inspektoratu Ochrony Danych Osobowych: “Jest zasadnicza różnica między pracownikami Instytutu, zobowiązanymi przez przepisy ustawy o IPN (art.20, 21, 22) do zachowania w tajemnicy wszelkich informacji pozyskanych w związku z zatrudnieniem w Instytucie, a osobami spoza Instytutu. (...) Dostałam dziesiątki skarg od pokrzywdzonych, których nazwiska były w pomocach ewidencyjnych w jawnej czytelni i które po ich publikacji w internecie zostały pomówione o współpracę z SB. Przed takimi skutkami tworzenia pomocy ewidencyjnych ostrzegali sami pracownicy IPN" (“Bronię pokrzywdzonych przez bezpiekę", rozmowa w “Rzeczpospolitej" 11 bm.). Cała rozmowa zasługuje na uwagę i rozpowszechnienie, a jest, niestety, tylko na tzw. żółtych stronach “Rz".
I trzecia sprawa, z zupełnie innego zakresu. To bardzo ciekawa i bardzo kontrowersyjna rozmowa z duszpasterzem młodzieży szkolnej w najnowszym “W drodze". Chodzi o - kto by się spodziewał! - “dominację liczebną kobiet w Kościele". Okazuje się, że w duszpasterstwie młodzieżowym to nieraz przeszkoda nie do pokonania i by się z nią uporać, należałoby właściwie zakwestionować obecność pewnych grup dziewcząt w tych kręgach. Że należy zachować proporcje liczebne, że “duszpasterstwo nie może być (...) miejscem, które funkcjonuje jak quasi-przytulisko dla nastolatek, które mają poważne kłopoty ze sobą. (...) Nie jest to też miejsce dla dziewcząt, (...) które przychodzą do nas, bo nigdzie indziej już się nie załapią". Przyznaję, bardzo złagodziłam ten cytat. I myślę, że w najbliższym czasie znajdę we “W drodze" albo na innych poważnych duszpasterskich łamach ciąg dalszy mniej sfrustrowany i bardziej dziewczynom przyjazny...