Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Rzecz w tym, że zerwanie wcześniejszych ustaleń - wedle których osoba kierująca największym i najbardziej wpływowym programem telewizji publicznej powinna pochodzić z otwartego konkursu - musi wywołać wrażenie, iż polityczno-środowiskowy układ pod nazwą “TVP" okazuje się bastionem nie do ruszenia, a partyjno-telewizyjne towarzystwo ma się jak najlepiej. Deklaracje zaś o rzeczywiście publicznej telewizji, podobnie jak ustanowienie nowych władz spółki, są jak dawniej jedynie zasłoną dymną wprowadzającą w błąd naiwną gawiedź.
Wrażenie takie może potęgować i to, że wbrew wcześniejszym spekulacjom w zarządzie pozostał wiceprezes Ryszard Pacławski, silnie ponoć skonfliktowany z prezesem Dworakiem właśnie na tle obsady szefostwa “Jedynki". Animozje podsycał też podobno związek Pacławskiego ze Stowarzyszeniem Ordynacka i ex-prezesem Robertem Kwiatkowskim. Teraz okazuje się jednak, że spory te jakoś przestały władzom TVP przeszkadzać. Pytanie, na czym została zbudowana ta nagła zgoda.
Bo, że cały kilkuaktowy spektakl z konkursem kosztował wszystkich nieco pieniędzy, a telewizję sporo czasu - to już mniej ważne.