Tragedia błazna

Nazwałem tu kiedyś Nigela Kennedy'ego wędrowcem ze skrzypcami. Podczas grania zwykł bowiem przestępować z nogi na nogę, przytupywać do taktu, wprawiać całe ciało w nieustający ruch - jakby dokądś zmierzał.

19.09.2004

Czyta się kilka minut

 /
/

Fortissimo jest zawsze związane z walnięciem o podłogę, kilkoma mocnymi tupnięciami; na piano ciało reaguje wsłuchiwaniem się w subtelne drgania skrzypiec. To niepisany punkt programu, znak rozpoznawalny i oczekiwany. Coś, co weszło w kanon zachowań wirtuoza, jak charakterystyczne przywitanie zaciśniętą pięścią. Ale ten teatr ciała to także sposób komunikacji, dyrygencki znak.

Szukając dalej: ciało reaguje impulsywnie, bo chce pobudzić innych. W przypadku krakowskich filharmoników jest to szczególnie ważne. Ich gra przypomina bowiem wybudzanie niedźwiedzia z długiego zimowego snu. Są mało elastyczni, rutynowi, mechaniczni. Kiedy trzy lata temu grali z Kennedym “Koncert skrzypcowy" Elgara, wrażenie było o niebo lepsze niż dziś. Wyczuwalna była wspólnota - tempa, poruszeń, myśli.

Kennedy powiedział kiedyś, że jest skrzypkiem, dla którego ważna jest współpraca z orkiestrą. “Oni mnie inspirują". Kiedy dochodzi do wymiany, siła rażenia jest niezwykła. Krakowska publiczność mogła tego doświadczyć podczas czwartkowego recitalu skrzypcowego. Najpierw, na moment, kiedy Kennedy zagrał w duecie z młodą Alicją Śmietaną (córką gitarzysty jazzowego Jarosława Śmietany) “Duety skrzypcowe" Béli Bartóka - miniaturki z ludową swadą, pełne zagadkowych brzmień. I na koniec, kiedy do Kennedy’ego dołączył zespół “Kroke". Intensywność przerosła oczekiwania, z przekładanych na brzmienia nut sypały się iskry.

Kulminacja miała jednak miejsce kilka chwil wcześniej - podczas genialnej i zupełnie wyjątkowo zagranej “Sonaty na skrzypce solo" Bartóka. Węgierski kompozytor napisał ją pod koniec życia, chory na białaczkę, bez środków do życia, w zimnym mieszkaniu. Powstała jako odpowiedź na wydarzenia II wojny światowej, na zamówienie Yehudi Menuhina, nauczyciela i mistrza Kennedy’ego. Teraz angielski skrzypek w ciągu pół godziny otworzył przed nami świat wyjątkowych wzruszeń, jakich dawno w tym miejscu nie doznaliśmy. Warto było czekać, przecierpieć nierówności podczas koncertów Brucha i Elgara, znieść nieznośny chwilami luz solisty (podczas “Sonaty" Vivaldiego reakcją Kennedy’ego na oklaski pomiędzy częściami były ukłony i radość, trzecią część pogubieni muzycy zaczynali dwukrotnie...).

W “Sonacie" Bartóka Kennedy opowiedział historię świata i pojedynczego człowieka. Bez słów, błazeńskiej pozy, burleskowych min. Tyle niekłamanego, prawdziwego bólu jest w tych dźwiękach - bólu, który przeraża, ale i koi. Zadziorna, wręcz drapieżna “Fuga", która biegnie od motywu do motywu, spętana nagłą myślą; jakby szukała schronu... Kojąca “Melodia", która wyciszyła wzburzony nurt znajdując zakorzenienie w ludowej pieśni, choć co chwila następowało załamanie. Wreszcie finalne “Presto", pędzące na złamanie karku w nieznane.

Przez większą część obu koncertów patrzyłem na wygłupy brytyjskiego skrzypka ze znudzeniem. Pojawiał się spóźniony, uśmiechnięty, z podniesionymi w geście triumfu rękami, powtarzając te same słowa (“dzień dobry... ladies and gentlemen... pan i pani... jestem pantoflarzem... zapraszam... jestem bardzo spóźniony"). Wiedziałem jednak, że na dnie tej błazenady czai się dramat, który potrzebuje odpowiedniego medium. I stała się nim drugiego wieczoru “Sonata" Bartóka, w której nie ma miejsca na wygłup - jest tylko czysta emocja, w której Kennedy powrócił do genialnej formy. Tragedia błazna polega na tym, że zobowiązany jest do ciągłej arlekinady. Powaga czy wzruszenie są mu dane tylko na ulotną chwilę.

***

Koncertami Nigela Kennedy’ego (gościnnego dyrektora artystycznego) Filharmonia Krakowska otworzyła jubileuszowy 60. sezon. Jego apogeum zaplanowano na początek lutego 2005 - w programie m.in. replika pierwszego koncertu z 1945 roku (“Odwieczne pieśni" Karłowicza, “Koncert fortepianowy f-moll" Chopina, “VI Symfonia »Patetyczna«" Czajkowskiego), muzyka Karola Szymanowskiego (“Veni Creator", “IV Symfonia koncertująca", “Stabat Mater"). Wśród wykonawców - Jadwiga Rappé, Kevin Kenner, Piotr Paleczny, Jerzy Katlewicz. W jubileuszowym tygodniu planowane są też recitale belgijskiego gambisty Wielanda Kuijkena i rosyjskiej skrzypaczki Alony Bajewej. A wśród najbliższych koncertów polecam szczególnie wieczór 26 listopada, podczas którego katowicki NOSPR wykona po raz pierwszy w Krakowie wspaniałą “VII Symfonię »przemijającego czasu«" Krzysztofa Meyera.

MAX BRUCH, “I KONCERT SKRZYPCOWY G-MOLL" op. 26, EDWARD ELGAR, “KONCERT SKRZYPCOWY H-MOLL" op. 61. Nigel Kennedy (skrzypce), Tomasz Bugaj (dyrygent), Orkiestra Filharmonii Krakowskiej, Sala Koncertowa Filharmonii im. K. Szymanowskiego w Krakowie, 6 września 2004.

ANTONIO VIVALDI, “SONATA D-MOLL" (RV 12); J.S.BACH, “SONATA C-DUR" (BMV 1005); BÉLA BARTÓK, “DUETY SKRZYPCOWE", “SONATA NA SKRZYPCE SOLO", “TAŃCE RUMUŃSKIE". Nigel Kennedy (skrzypce) oraz Taro Takeuchi (lutnia), Alicja Śmietana (skrzypce), Jacek Kociuban (wiolonczela), Marek Kalinowski (kontrabas), Bogumiła Gizbert-Studnicka (klawesyn), zespół “Kroke". Sala Koncertowa Filharmonii w Krakowie, 9 września 2004.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 38/2004

Podobne artykuły