Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Z czytelnikami spotykamy się od początku istnienia "Tygodnika". Redaktorzy, autorzy - zapraszani do różnych miast i miasteczek, na uniwersytety i do szkół, bibliotek czy innych ośrodków kultury - jeździli zawsze. Ale nie przypominam sobie, by kiedykolwiek odbyło się spotkanie ogólnopolskie. W zamierzeniu organizatorów, czyli Klubu "TP" w Łodzi, ogólnopolskie miało być - i w pewnej mierze było - to, które się odbyło 18 kwietnia. W poświąteczną sobotę rano (!), w auli łódzkiego seminarium duchownego zebrało się - jak policzyli organizatorzy - ok. 170 osób.
Najpierw głos mieli Czytelnicy: Jan Szprokoff, towarzyszący "Tygodnikowi" od pierwszego numeru, Marcin Pera - przedstawiciel poznańskiego Klubu "Tygodnika", Agnieszka Nowak - nauczycielka języka polskiego z Konstantynowa, i najmłodsza czytelniczym stażem Joanna Brzezińska - absolwentka Uniwersytetu Łódzkiego. Każdy z własnej perspektywy mówił o tym, co znajduje w "Tygodniku". I wyznam, że słuchałem tego z przyjemnością, jaką daje poczucie wzajemnego zrozumienia.
Prezes naszego zarządu Jacek Ślusarczyk przedstawił zebranym "Tygodnik" od strony ekonomicznej, mnie natomiast przypadło mówić o filozofii pisma. Głosy z sali (jej obraz świadczył o tym, że "Tygodnik" nie jest pismem dla określonego wieku: obecne były wszystkie pokolenia Czytelników, także księży) były dopełnieniem świadectw, wspomnieniami oraz dotyczyły poruszanych przez nas dziedzin - także "Tygodnikowych" blogów. Nikt nie zgłaszał pretensji ani nie wyrażał zgorszenia tym, że "Tygodnik" podejmuje tematy dla Kościoła trudne. Nawet chwalono nas, że nie na wszystkie pytania mamy gotową odpowiedź; podobało się, że "Tygodnik" zmusza do myślenia. Nawet odezwał się głos żalu, że zbyt wcześnie zakończyliśmy debatę o Jezusie, zainicjowaną po odejściu ks. Tomasza Węcławskiego.
Łódzkie spotkanie pokazało, że istnieje "środowisko Tygodnika Powszechnego": ludzie, którzy się nie znają, o sobie nie wiedzą, a przecież są sobie bliscy i z łatwością znajdują nić porozumienia, bo po prostu myślą podobnie. Spotkanie okazało się dobrą odpowiedzią na poczucie osamotnienia w takim myśleniu. Mówiono o tym w rozmowach kuluarowych, wznosząc toast szampanem za zdrowie sześćdziesięcioczteroletniego "Tygodnika".
Jeszcze raz przekonaliśmy się, że na naszych Czytelników i Przyjaciół można liczyć. Tak jak przekonaliśmy się o tym w dramatycznym momencie finansowej zapaści. Dla nas było to coś więcej niż ratunek: odpowiedź na pytanie, czy komuś jeszcze jesteśmy potrzebni...
Na koniec słowa wdzięczności łodzianom za ich klub i zorganizowanie spotkania, a uczestnikom - za liczne przybycie. Mamy już klub w Łodzi, mamy w Poznaniu - tylko patrzeć, jak powstaną następne... Słowa wdzięczności kieruję także do wszystkich naszych Przyjaciół: za wpłaty na Fundację "TP", za kupienie dodatkowego numeru, za przekazany 1 procent podatku i za zamiar przekazania go jeszcze w tym ostatnim dla wypełniania PIT-ów tygodniu, za słowa zachęty i solidarność, za wspaniałe listy, jednym słowem: za ujawnienie, jakim dobrem jest "Tygodnik Powszechny" i jak poważne towarzyszą mu oczekiwania.