Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Co może odpowiedzieć na taką prośbę człowieka żyjącego tylko dzięki respiratorowi i kompletnie sparaliżowanego prawnik, lekarz, duszpasterz nauczający o Bogu jako jedynym Panu życia? Przypomnienie o wartości człowieczeństwa - nawet najbardziej "nieefektywnego", o godności każdej bez wyjątku osoby ludzkiej, o niebezpieczeństwie precedensów stwarzających zagrożenie egoistyczną cywilizacją, w której liczyć się będzie tylko życie wydajne i przyjemne, nie wystarczy. Za wołaniem o "godną śmierć" dotkniętych krańcowym nieszczęściem ludzi stoi bowiem brak nadziei, o którym nikt zdrowy pojęcia mieć nie może. I odpowiedzią na takie wołanie nie może być wówczas najświętsze nawet słowo, skazane na to, by zabrzmieć jak frazes (jak to w polskim przypadku uczynili od razu pierwszego dnia w telewizji kapłan, minister zdrowia i minister sprawiedliwości). Odpowiedzią może być tylko realna gotowość do przyjścia z pomocą, która jest w stanie ten brak nadziei choć trochę uleczyć. Janusz Ś., od czternastu lat pielęgnowany przez rodziców i lękający się perspektywy ich śmierci, żyje w osamotnieniu na ósmym piętrze bloku, nie mając najmniejszej bodaj szansy zobaczenia świata poza swoim łóżkiem, a pielęgniarkę ma przyznaną na trzy godziny tygodniowo! Błyskawiczny sondaż dziennikarski wyłonił natychmiast inne, równie kompromitujące nas jako wierzącą społeczność przykłady krańcowych zaniedbań i obojętności wobec cierpienia. Jeśli nie potrafimy tego zmienić, piękne cytaty z encykliki "Evangelium vitae" będą tylko oskarżeniem nas samych, a mocy przekonującej mogą nie odzyskać.
Drugim zadaniem, już tylko dla specjalistów, będzie dogłębne rozważenie wszystkich aspektów medycznych i prawnych zagadnienia "uporczywej terapii", której zaniechanie nauka Kościoła w pewnych przypadkach dopuszcza, z czego, jak wiemy, w ostatnim dniu życia skorzystał sam Jan Paweł II. Chodzi przecież o to, by na wołanie rozpaczy przez powalonych zbyt ciężkim doświadczeniem odpowiedź przychodząca z naszej strony nigdy nie zabrzmiała jak katowski wyrok "umieraj powoli", zaprzeczając samej istocie ewangelicznego przesłania.