To musiało przyjść

To, czyli pierwsza w Polsce prośba o zgodę na eutanazję. Jeśli ktokolwiek mniemał, że nas ominie ta próba, musiał być krańcowo naiwny albo zupełnie ślepy. Medycyna, która nie leczy ani nie poprawia kondycji chorego, tylko dzięki niebywałemu rozwojowi wiedzy i techniki umie postawić nawet najdłuższe bariery nieuchronnej już śmierci, jest i u nas realnie dostępna, i to ona otwiera przed społeczeństwem pokusę (przez wielu nazywaną nadzieją), która tak właśnie się nazywa.

27.02.2007

Czyta się kilka minut

Co może odpowiedzieć na taką prośbę człowieka żyjącego tylko dzięki respiratorowi i kompletnie sparaliżowanego prawnik, lekarz, duszpasterz nauczający o Bogu jako jedynym Panu życia? Przypomnienie o wartości człowieczeństwa - nawet najbardziej "nieefektywnego", o godności każdej bez wyjątku osoby ludzkiej, o niebezpieczeństwie precedensów stwarzających zagrożenie egoistyczną cywilizacją, w której liczyć się będzie tylko życie wydajne i przyjemne, nie wystarczy. Za wołaniem o "godną śmierć" dotkniętych krańcowym nieszczęściem ludzi stoi bowiem brak nadziei, o którym nikt zdrowy pojęcia mieć nie może. I odpowiedzią na takie wołanie nie może być wówczas najświętsze nawet słowo, skazane na to, by zabrzmieć jak frazes (jak to w polskim przypadku uczynili od razu pierwszego dnia w telewizji kapłan, minister zdrowia i minister sprawiedliwości). Odpowiedzią może być tylko realna gotowość do przyjścia z pomocą, która jest w stanie ten brak nadziei choć trochę uleczyć. Janusz Ś., od czternastu lat pielęgnowany przez rodziców i lękający się perspektywy ich śmierci, żyje w osamotnieniu na ósmym piętrze bloku, nie mając najmniejszej bodaj szansy zobaczenia świata poza swoim łóżkiem, a pielęgniarkę ma przyznaną na trzy godziny tygodniowo! Błyskawiczny sondaż dziennikarski wyłonił natychmiast inne, równie kompromitujące nas jako wierzącą społeczność przykłady krańcowych zaniedbań i obojętności wobec cierpienia. Jeśli nie potrafimy tego zmienić, piękne cytaty z encykliki "Evangelium vitae" będą tylko oskarżeniem nas samych, a mocy przekonującej mogą nie odzyskać.

Drugim zadaniem, już tylko dla specjalistów, będzie dogłębne rozważenie wszystkich aspektów medycznych i prawnych zagadnienia "uporczywej terapii", której zaniechanie nauka Kościoła w pewnych przypadkach dopuszcza, z czego, jak wiemy, w ostatnim dniu życia skorzystał sam Jan Paweł II. Chodzi przecież o to, by na wołanie rozpaczy przez powalonych zbyt ciężkim doświadczeniem odpowiedź przychodząca z naszej strony nigdy nie zabrzmiała jak katowski wyrok "umieraj powoli", zaprzeczając samej istocie ewangelicznego przesłania.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, publicystka, felietonistka, była posłanka. Od 1948 r. związana z „Tygodnikiem Powszechnym”, gdzie do 2008 r. pełniła funkcję zastępczyni redaktora naczelnego, a do 2012 r. publikowała felietony. Odznaczona Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 09/2007