Teściowe modlą się o niebo

Rozproszona, kilkudziesięciotysięczna wspólnota tureckich chrześcijan potrzebuje nowej energii, a cały kraj – poczucia, że Europa go nie wyklucza. Czy wizyta papieża może to dać?

23.11.2014

Czyta się kilka minut

Zakonnice witają Benedykta XVI. Efez, Turcja, listopad 2006 r. / Fot. Carsten Koall / GETTY IMAGES
Zakonnice witają Benedykta XVI. Efez, Turcja, listopad 2006 r. / Fot. Carsten Koall / GETTY IMAGES

Burcu ma 50 lat, jest muzułmanką i nigdy nie zakłada nogi na nogę. Boi się, że niechcący odsłoni kostkę albo, jeszcze gorzej, łydkę. Nosi dwie chusty – na wypadek gdyby jakiś kosmyk włosów wymknął się spod jednej. Ale jej sąsiadki, które na ulice konserwatywnego Elazığ we wschodniej Turcji wychodzą zawsze w burkach, i tak patrzą na nią spode łba.

Burcu modli się pięć razy dziennie, nie tracąc nadziei, że Allah wysłucha jej próśb o nawrócenie chrześcijańskiej synowej. Szkoda by przecież było, żeby taka miła, ładna dziewczyna trafiła do piekła.

– Kiedyś jej powiedziałam, że chrześcijanie też mają niebo. „Jakie tam niebo!”, westchnęła, ale przynajmniej na jakiś czas odpuściła sobie nawracanie mnie na islam – śmieje się Lenka, Czeszka, o którą tak modli się Burcu. O wizycie Franciszka w Turcji, planowanej na 28-30 listopada, dowiedziała się od mieszkających w Izmirze polskich koleżanek. Te z kolei – od polonijnych duszpasterzy. Nikt wprawdzie nie robił z pielgrzymki tajemnicy, ale informacje o niej nie pojawiały się też na pierwszych stronach gazet. Dla Turków wizyta ma głównie wymiar polityczny. Papież to głowa państwa watykańskiego, człowiek, którego słucha cała Europa. Ta sama, która od lat trzyma ich na dystans.

Ten straszny kościół

Turcy mają nadzieję, że Franciszek, podobnie jak kiedyś Benedykt XVI, poprze integrację ich kraju z Europą. Chcą pokazać światu, że Turcja, choć rządzona przez skłaniającego się ku islamizacji kraju prezydenta Recepa Tayyipa Erdoğana, jako jedyna w tej części świata gwarantuje wolność wyznania i nie zabrania muzułmanom przyjmować chrześcijaństwa. Tylko nieliczni przeciwnicy pielgrzymki nie wybaczyli Franciszkowi ubiegłorocznego stwierdzenia, że pierwszym ludobójstwem XX w. była dokonana przez państwo osmańskie rzeź Ormian.

– Opinia publiczna, a także sami chrześcijanie są bardziej zainteresowani konsekwencjami spotkania papieża z prezydentem niż z patriarchą Bartłomiejem – mówi brat Maciej Sokołowski ze zgromadzenia braci mniejszych, który opiekuje się Meryem Ana, sanktuarium Matki Bożej w Efezie. Na ulicach można usłyszeć pytania, czy Franciszek będzie nocował w pałacu prezydenckim, wyrażając tym samym poparcie dla Erdoğana, czy raczej – swoim zwyczajem – wybierze skromniejsze miejsce. Niektórzy żartują, że zmuszony do zatrzymania się u prezydenta, wyciągnie spod sutanny własną karimatę.

Wbrew pozorom Turcy dość dobrze orientują się w sprawach chrześcijan. Znają różnicę między katolikami, protestantami i prawosławnymi. Księża z kościoła pod wezwaniem św. Antoniego w izmierskiej dzielnicy Bayrakly wciąż pamiętają zapłakaną muzułmankę, która kiedyś poprosiła o modlitwę. Ale są i tacy, którzy kościelnej bramy za nic nie przekroczą. – Znajoma powiedziała, że się boi kościołów, bo są straszne, ciemne, groźne. Jak z rodziny Adamsów, tylko bez nietoperzy – opowiada Urszula, wrocławska psycholog, która od trzech lat mieszka w Izmirze.

Skojarzenie muzułmanki, choć zabawne, nie jest całkiem oderwane od rzeczywistości. Kościoły katolickie w Turcji rzadko wyglądają zachęcająco: otaczają je wysokie mury zwieńczone drutem kolczastym, groźni odźwierni przepytują o cel wizyty. Im bardziej katolicy się boją, tym wyższe stawiają mury i zasieki. Te zaś budzą agresję, prowadzącą do obrzucenia kościoła pomidorami, a czasem nawet – koktajlami Mołotowa. I choć to rzadkie, skrajne przypadki – wystarczają, by zasiać niepokój wśród duszpasterzy.

– Jest nas tu bardzo mało. Ci, którzy pozostali, są w podeszłym wieku. Praca duszpasterska nie zawsze przynosi owoce, jakie chciałoby się zobaczyć, a to odbiera motywację i gorliwość – mówi brat Maciej i zaznacza, że otuchy nie dodają napływające z Syrii i Iraku przerażające informacje o poczynaniach Państwa Islamskiego. On i 58 (według danych Watykanu) pozostałych księży katolickich czekają na słowa Franciszka do kapłanów: – Wierzę, że dodadzą odwagi, by kontynuując dzieło pierwszych chrześcijan, na nowo rozpalić w nas zapał ewangelizacyjny.

Wierny A i wierny B

Ten w ostatnich latach nieco osłabł. Wielu zlękło się po zastrzeleniu w 2006 r. w Trabzonie ojca Andrei Santoro. Katolicy z Izmiru pamiętają też, jak innego zakonnika, ojca Adriana Franchiniego pewien młody człowiek ugodził nożem podczas mszy świętej w Bayrakli. O tym, że potem sam zgłosił się na policję (podobno po rozmowie z muzułmańskim duchownym, który powiedział mu, że popełnił wielki grzech), nikt się już nie rozpisywał.

Pracę duszpasterską utrudnia też wzajemna niechęć. Podczas gdy kościoły protestantów pękają w szwach, te katolickie są puste – wystarczą dwie minuty, by wszyscy uścisnęli sobie dłonie, przekazując znak pokoju. Ale cóż się dziwić, skoro katolicy nie ufają nawróconym na chrześcijaństwo Turkom, których protestanci witają z kolei z otwartymi ramionami? Przed kilku laty jedna z chrześcijańskich wspólnot zaprotestowała, gdy ksiądz ochrzcił nawróconego muzułmanina. W planach było nawet pisanie skargi do Watykanu. – Szkoda, że nie napisali, miałby się z czego papież pośmiać – wzdycha ksiądz, który był świadkiem tych wydarzeń. Jeśli w Turcji prześladowani są chrześcijanie, to na ogół ci nawróceni. Krzywo patrzą na nich wszyscy: starzy i nowi bracia w wierze, ich własne (muzułmańskie przecież) rodziny i urzędnicy, którzy „wypisanie się” z bycia muzułmaninem traktują jak coś w rodzaju zdrady państwowej.

– Kilka lat temu chrzest przyjęła moja koleżanka. Nam, „napływowym” chrześcijanom, nikt tu życia nie utrudnia, ale ona nie miała łatwo. O zmianę wyznania w dowodzie osobistym czekała trzy lata. Choć prawo to umożliwia, urzędnicy mnożyli przeszkody – opowiada Urszula. Dla ludzi, którzy nie wahali się poświęć dla Jezusa tak wiele, wizyta papieża to sygnał, że nie są sami. Że Kościół głośno mówi im: „Hoş geldiniz” (Witajcie). Ale również chrześcijanie „z dziada pradziada” niecierpliwie wyczekują pielgrzymki.

– W Efezie, kolebce chrześcijaństwa, gdzie prowadzę posługę, regularnie spotykają się dwie wspólnoty chrześcijan. Jedna gromadzi się na Górze Słowików w sanktuarium Meryem Ana, a druga w miasteczku Selçuk, blisko grobu świętego Jana Apostoła. W sumie to około 70 osób. Wieść o pielgrzymce wywołała wśród nas ogromny entuzjazm – opowiada brat Maciej. Jego zdaniem dla ludzi żyjących w diasporze, w mniejszości, odwiedziny papieża mają znaczenie, które trudno opisać: – Ci odważni chrześcijanie czują się często zapomniani przez świat i swoich braci żyjących w Europie. Pielgrzymka jest dla nich znakiem nadziei, że otrzymają wsparcie i zachętę do trwania w wierze.

Ale nie brak i muzułmanów podekscytowanych wizytą: – Do tej pory pamiętają wizytę Benedykta XVI i dobre, ciepłe słowa, które do nich skierował. Kiedy wziął do ręki flagę turecką i pomachał do zebranych, „kupił” ich od razu. W niepamięć poszły wszelkie insynuacje, że papież jest walczącym z islamem krzyżowcem – mówi brat Maciej.

Wizyta pod specjalnym nadzorem

Przed pielgrzymką podjęto jednak wszystkie możliwe środki bezpieczeństwa. Tras przejazdu papieża mają chronić uzbrojeni po zęby policjanci. Nie będzie żadnych rzucanych w stronę papieża bukietów, żadnego tłumu, wśród którego może się czaić potencjalny zamachowiec. – I dobrze – mówi Dogan, 34-letni inżynier z Bandyrmy. Jego żona jest polską chrześcijanką, bywa, że razem chodzą do kościoła, gdzie ona się modli, a on zawsze daje pieniądze „na tacę” (dawanie jałmużny to jeden z filarów islamu). – Przecież – dodaje – tu dla niego jest teraz naprawdę niebezpiecznie.

Dogan ma na myśli postępującą ofensywę Państwa Islamskiego i informacje, że Franciszek jest dla radykalnych islamistów celem numer jeden, o czym na początku września rozpisywała się prasa.

– Ja też się o to boję – mówi Anna, żona Dogana. – Nic na to nie poradzę, że słowa „papież” i „Turcja” wymieniane razem przywodzą na myśl zamach na Jana Pawła II. Gdyby podczas wizyty doszło do choćby małego incydentu, reputacja kraju ległaby w gruzach.

Może dlatego msza odbędzie się podczas pielgrzymki nie w bazylice św. Antoniego z Padwy – największym stambulskim kościele, mogącym pomieścić niemal 3 tys. wiernych – ale w nieco ukrytej katedrze św. Ducha, gdzie może wejść raptem 600 osób. Tureccy chrześcijanie mają małe szanse na uczestnictwo w papieskiej mszy; szczęśliwcy, którym dane się będzie modlić z Franciszkiem, zostali wyłonieni drogą losowania. Zawiedzeni wierni, którzy papieża obejrzą w telewizji, nie szczędzili gorzkich słów twierdząc, że to zabieg propagandowy, bo rządząca w Turcji partia AKP nie chce popaść w niełaskę wyborców „promując” chrześcijan.

Od tych opinii dystansują się księża, ich zdaniem przeważyły względy bezpieczeństwa. Dlaczego jednak w planie wizyty zabrakło Sanktuarium Matki Bożej w Efezie, które odwiedzili wszyscy przebywający w Turcji papieże?

– Zawsze były to wizyty oficjalne, ale przygotowania do nich trwały nawet sześć miesięcy – mówi brat Maciej. – Tym razem jednak nie zanosi się na wizytę Franciszka, choć po cichu liczymy, że papież zrobi nam niespodziankę. Może wracając ze Stambułu, przyjedzie pokłonić się Maryi w jej domu, w którym według tradycji miała spędzić ostatnich siedem lat życia i gdzie miało dokonać się Wniebowzięcie?

Zobaczymy, papież lubi zaskakiwać. Życie też. Do Lenki, za którą wciąż modli się muzułmańska teściowa, kilka dni temu dzwoniła z Czech mama. Pytała, czy wybiera się do Stambułu na spotkanie z papieżem. Lenka: – Powiedziała mi, że modli się teraz o nawrócenie mojego męża! Szkoda by było, żeby taki miły, przyzwoity człowiek trafił do piekła.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, korespondentka „Tygodnika Powszechnego” z Turcji, stały współpracownik Działu Zagranicznego Gazety Wyborczej, laureatka nagrody Media Pro za cykl artykułów o problemach polskich studentów. Autorka książki „Wróżąc z fusów” – zbioru reportaży z… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 48/2014