Jezus wśród minaretów

Między chrześcijańską katechezą a szkolnymi lekcjami islamu: jak wychować chrześcijanina w muzułmańskim kraju?

23.08.2015

Czyta się kilka minut

Tureccy chrześcijanie podczas Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, Izmir, 15 sierpnia 2015 r. / Fot. Cem Oksuz / ANADOLU AGENCY / GETTY IMAGES
Tureccy chrześcijanie podczas Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, Izmir, 15 sierpnia 2015 r. / Fot. Cem Oksuz / ANADOLU AGENCY / GETTY IMAGES

Kościół pod wezwaniem św. Antoniego w izmirskiej dzielnicy Bayrakli nie rzuca się w oczy. Kilkadziesiąt lat temu, gdy na wzgórzu górowały dwie strzeliste wieże, był lepiej widoczny. Po trzęsieniu ziemi w 1966 r. wież nie odbudowano, a kościół przestał się wyróżniać, wtopiony z czasem w krajobraz i otoczony przez coraz gęstszą zabudowę. To właśnie tu co dwa tygodnie odbywa się katecheza dla dzieci. Dla młodszych, które dopiero przygotowują się do pierwszej komunii, przed mszą i dla starszych po mszy. Zajęcia prowadzi ojciec Jacek, zakonnik ze zgromadzenia braci mniejszych kapucynów. W grupie są dzieci kilkorga Polaków pracujących w Izmirze, ale i te z mieszanych polsko-tureckich małżeństw. – One mają najtrudniej. Ich ojcowie to najczęściej muzułmanie, a tu przyjmuje się, że wiara ojca jest wiarą dziecka. Dlatego prócz naszej katechezy mają też obowiązkowe lekcje religii muzułmańskiej w szkołach. Ich nauczyciele wiedząc, że ci uczniowie są ochrzczeni, potrafią być złośliwi – mówi brat Jacek.

Sto pytań do chrześcijanina

Normą jest na przykład coś, co brat Jacek nazywa „sto pytań do”. – Chrześcijańskie dzieci zasypywane są gradem pytań typu „czy to prawda, że jeśli chrześcijanin zabije muzułmanina, to wystarczy, żeby poszedł do księdza i wyznał grzechy, i już jest w porządku?” – opowiada zakonnik. – Poza normalną katechezą staramy się wspólnie znajdować odpowiedzi na te podchwytliwe pytania, które chrześcijańskim dzieciom zadają muzułmańscy koledzy lub nauczyciele.– Były problemy w szkole – potwierdza Sandra, Polka od 13 lat mieszkająca w Turcji. Jej dzieci chodzą na obie religie, tę w szkole i tę w kościele. – W końcu porozmawiałam z dyrekcją i dzisiaj jest już w porządku. Jej córki próbowały wymigać się od lekcji religii muzułmańskiej, ale się nie udało. – Po pierwsze, nie ma żadnej lekcji zastępczej. Po drugie, by było to możliwe, trzeba by zmienić wyznanie w ich oficjalnych dokumentach, a to sporo zachodu – opowiada Sandra. Z mężem muzułmaninem jeszcze przed ślubem ustaliła, że dzieci będą wychowywane w wierze chrześcijańskiej. Trudniej wyjaśnić to otoczeniu i urzędnikom.

Katoliczka u protestantów 

– Kiedy mój syn miał 10 lat, w szkole zaczęły się lekcje islamu – opowiada Anna Ucar, która wyszła za Turka ponad 18 lat temu. – Bardzo się tego bałam i bacznie obserwowałam, czego dzieci są tam uczone. Gdy przyszło do nauki modlitw po arabsku, interweniowałam w szkole. Na szczęście nauczyciel wykazał się wyrozumiałością i rzeczywiście nie wymagał od Adama znajomości modlitw – opowiada Anna. Ale od nowego roku dzieci posłała już do innej szkoły – prywatnej, w której lekcji islamu nie było, przynajmniej do czasu. – Zmiana polityki rządu i powolna islamizacja szkolnictwa sprawiła, że i tam został w końcu zatrudniony nauczyciel religii.

Szkoła została też zmuszona do udostępnienia pomieszczenia przeznaczonego do modlitwy, mimo że świeci ono pustkami. Religii chrześcijańskiej Anna uczyła dzieci sama. Z pomocą przychodzili też podczas wakacji polscy dziadkowie. W Izmirze nie było jeszcze wtedy polskich zakonników. – W Urli nie ma ich do tej pory – żałuje Ewa Małecka, mama 8-letniej Ilaydy.

Choć są katoliczkami, chodzą do protestanckiej wspólnoty Isik Kilisesi (Kościół Światła) po prostu dlatego, że znajduje się ona najbliżej.

– Pastor wie, że jesteśmy katoliczkami, ale to bez znaczenia, bo tu każdy jest mile widziany bez względu na wyznanie. Zwłaszcza w takim kraju jak Turcja społeczność chrześcijańska powinna się trzymać razem bez względu na wewnętrzne podziały – opowiada.

Podczas nabożeństwa w Isik Kilisesi dzieci, a jest ich około dziesięciorga, mają swoje zajęcia, rodzaj szkółki niedzielnej. Poza nabożeństwem organizowane są też spotkania, śniadania, wyjazdy integrujące grupę. Na nie również zapraszani są wszyscy chętni, nawet muzułmanie. Ewie nie udało się namówić teściów ani partnera na udział w takim spotkaniu. Może przestraszyli się słysząc, że dzięki wspólnocie kilkoro muzułmanów z Urli się ochrzciło. – Teściowa powiedziała, że będą się smażyć w ogniu piekielnym. Zabawne, że jej zdaniem chrześcijan przechodzących na islam już to nie dotyczy – śmieje się.

Turecka rodzina tłumaczy Ilaydzie świat tak, jak jest on przedstawiony w Koranie. – Dla nich oczywiste jest, że wnuczka będzie muzułmanką.

Komunia bez prezentów

Katoliccy zakonnicy nie mają nic przeciwko temu, by ich wierni modlili się w innych wspólnotach. Sami też odwiedzają inne świątynie, a w meczecie zdarza im się odmawiać różaniec. Żałują tylko, że kościelne władze Izmiru są takie ostrożne. – Nie było mowy o zorganizowaniu procesji w Boże Ciało. Pokazywałem ją dzieciom na YouTube, żeby w ogóle wiedziały, jak taka uroczystość wygląda – mówi brat Jacek.

Jarosław, który w Izmirze pracuje od dwóch lat, uważa, że o braku fety z okazji świąt kościelnych decydują względy bezpieczeństwa. Jego synowie, 15- i 10-latek, wychowywali się w Polsce, więc wiedzą, jak wyglądają w kościele poszczególne święta, i nie trzeba im tego tłumaczyć. Opowiada im raczej, co to jest islam. – Gdy przed świętem Kurban przy centrach handlowych pojawiły się zagrody z żywymi barankami i koziołkami, tak jak w Polsce baseny z karpiami, dzieci pytały, dlaczego. Rozmawiamy o śpiewach muezinów, mamy znajomych Turków, ale pielęgnujemy tradycję chrześcijańską, bo zależy nam na tym, by dzieci nie traciły z nią kontaktu – mówi.

Jego synowie na religię do brata Jacka chodzą bardzo chętnie. – Zakonnicy mają świetne podejście, poza tym można się spotkać z innymi polskimi dziećmi. Zawsze też są jakieś ciastka, napoje. Takie miłe spotkanie, a nie wymuszona lekcja.

W maju młodszy syn Jarosława przystąpił w Turcji do pierwszej komunii. – Uroczystość odbyła się w Meryem Ana, domu Maryi w Efezie. Nikt z Polski nie mógł przyjechać, więc byliśmy tylko we czworo. Potem odbyło się małe przyjęcie: my, dwóch zakonników i dwie zakonnice.

Jarosław najbardziej cieszy się z tego, że tak syn, jak i cała rodzina mogli skupić się na duchowym, religijnym wymiarze sakramentu, a nie jego materialnej stronie. – W Polsce nie byłoby to możliwe, sam byłem na komunii, po której babcia z wnuczką zamknęły się w pokoju i liczyły pieniądze. Tu nie mieliśmy żadnej presji na prezenty, żadnego licytowania się, kto dostał quada, a kto laptopa, bo syn był jedynym dzieckiem przystępującym do komunii. Miał być z nim jeszcze jeden Irlandczyk, ale jego rodzice musieli przełożyć uroczystość.

Świadoma decyzja

Uczyć o Jezusie dzieci, które wychowały się w Polsce i które do Polski wrócą, jest łatwiej niż te pochodzące z małżeństw mieszanych, których ojcowie (rzadziej matki, choć i tak się zdarza) są muzułmanami. – Na szczęście w większości przypadków pobierający się przedstawiciele innych wyznań są na tyle świadomi, by omówić te sprawy jeszcze przed ślubem. Jeśli katoliczka chce wziąć z muzułmaninem ślub w kościele, wybranek musi się zobowiązać, że nie będzie stawiał przeszkód w katolickim wychowaniu potomstwa i nie będzie zabraniał żonie wyznawać jej religii – mówi brat Jacek.

Najłatwiej oczywiście, gdy ci mężczyźni oddają w ręce kobiet religijne wychowanie dzieci, bywa jednak, że obie strony dążą do zaszczepienia w dziecku własnej religii. Najgorzej, gdy ojciec muzułmanin, np. pod wpływem kolegów czy rodziny, radykalizuje się i zabrania żonie chodzić do kościoła. Zdarzały się nam takie przypadki.

Ewa o nich nie słyszała. Jej nikt niczego nie narzuca ani nie próbuje nawracać na islam, czasem tylko własna mama naciska, by bardziej przykładała się do uczenia córki chrześcijańskich zasad. – Dla mnie jako rodzica priorytetem jest, aby pokazać Ilaydzie zarówno czym jest chrześcijaństwo, jak i islam. Porażką będzie dla mnie, jeśli któregoś dnia córka przyjdzie i powie, że jest muzułmanką, bo wszyscy tutaj wyznają tę wiarę. Zwycięstwem zaś będzie, jeżeli przyjdzie i powie, że wybiera daną religię przedstawiając szereg argumentów. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, korespondentka „Tygodnika Powszechnego” z Turcji, stały współpracownik Działu Zagranicznego Gazety Wyborczej, laureatka nagrody Media Pro za cykl artykułów o problemach polskich studentów. Autorka książki „Wróżąc z fusów” – zbioru reportaży z… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 35/2015