Ten sam? Inny?

Tak było od samego początku. Kisiel, od pierwszego felietonu fascynujący czytelników, w drugim roku wychodzenia pisma wydał niespodziewanie swoje szokujące "Sprzysiężenie. Do legendy - nie tylko w wierszu Gałczyńskiego - przeszło wspomnienie narad przyjaciół w redakcji: jak zareagować, ocalając jednak obecność Kisiela w redakcji i na łamach?

18.02.2008

Czyta się kilka minut

Minął zaledwie rok i przyszło uderzenie z zewnątrz: aresztowanie Pawła Jasienicy. Teraz już nikt nam nic nie zostawiał do decyzji, nie pytał: chcemy, czy nie chcemy. A na wiosnę 1953 roku, w trakcie rozmów z zawieszającą pismo władzą, usłyszeliśmy: "Tygodnik" musi być bez Turowicza i Stommy. Dla nas było oczywiste: to warunek nie do przyjęcia. W tle szemrała już (wtedy jeszcze czytelna dla niewielu z nas tylko) troska o pismo manifestowana przez pracownika, któremu nie należało ufać...

Gdy dziś patrzę na "Tygodnik" z perspektywy całych sześćdziesięciu dwóch lat (w czerwcu przyszłego roku świętowałabym własny jubileusz), widzę w całej wyrazistości mapę tych niezliczonych odejść, rezygnacji, pożegnań, splątaną, wielowątkową, najróżniej motywowaną - ale wraz z nią mapę wyrazistych śladów w piśmie tych kolegów i przyjaciół, którzy stanowili o jego tożsamości. Rozłączało nas dopiero wezwanie "z drugiego brzegu". Wtedy, z ciężkim sercem, ale i ogromną wdzięcznością pisało się wspomnienia. Tak było z Szefem, tak było z księdzem Andrzejem Bardeckim, z księdzem Józkiem Tischnerem, z tylu innymi... To spajało i  - miejmy nadzieję - spaja dotąd całą redakcję, mimo tylu rozstań niepocieszających, żałowanych potem, bo oznaczających zawód wobec człowieka. Ale czasem także i krzywdę. Nam, albo przez nas, wyrządzaną.

O tym jednym, o krzywdzie, jeszcze parę słów. Bo mogą ludzie niedobrej woli chcieć krzywdzić pismo, ale i ono może wyrządzić krzywdę. Puste miejsce po kimś, kogo nie potrafiło się zatrzymać, choć - wespół z pozostającymi i może najlepiej z nich - stanowił o duszy pisma, nie da się zapełnić byle jak i byle czym. "Tygodnik" zaczyna nowy rozdział swojej historii. W nowym formacie i po wyraźnej zmianie pokoleniowej. Żeby pozostać sobą, potrzeba mu prócz rozpędu ku nowemu także bardzo mocnego zakorzenienia we własnej historii i jej imponderabiliach. Ta mała, świadomie marginesowa rubryczka będzie próbowała przyczynić się do tego.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, publicystka, felietonistka, była posłanka. Od 1948 r. związana z „Tygodnikiem Powszechnym”, gdzie do 2008 r. pełniła funkcję zastępczyni redaktora naczelnego, a do 2012 r. publikowała felietony. Odznaczona Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 50/2007