Te wiersze są precyzyjne jak szwajcarskie zegarki

Jakub Winiarski: Jakie są dla czytelnika współczesnego i przyszłego pożytki z poety tak posępnego jak Philip Larkin?

19.08.2008

Czyta się kilka minut

Jerzy Jarniewicz: W określeniu, że Larkin jest poetą posępnym, słyszę echo wiersza "Przeciwko poezji Filipa Larkina", w którym Czesław Miłosz nazwał go "żałobnym poetą". U Miłosza epitet ma dyskredytować, ale w przypadku Larkina taka kategoryzacja jest po prostu błędna. Larkinowski smutek (a może precyzyjniej: melancholia, bo to poczucie straty przenika wiele z jego wierszy) znajduje dopełnienie w komizmie, ironii, absurdzie, grotesce, czułości i gniewie.

Jacek Dehnel: U Larkina jest tyle współczucia dla człowieka jako istoty nieudanej! Te kobiety z wąsikiem, niekochane, w których życiach "wszystko jest nie tak" z "Uzdrawiania wiarą". Albo dziewczyna z plakatu z wiersza "Słoneczny Prestatyn", "za dobra na ten świat". No i, oczywiście, "Mniej oszukana", zgwałcona dziewczyna, której "myśli leżą otwarte jak szuflada noży". Zmarła prostytutka z "Dubli­neski", stare, zapomniane konie wyścigowe z "U trawy". Tylko że to nie jest cukierkowa litość. To jest litość faceta, który widząc królika konającego na myksomatozę, "ostrą ripostę mu daje" zaostrzonym końcem laski, żeby skrócić cierpienia.

U Larkina widzę olbrzymie współczucie, do którego pewnie niechętnie by się przyznawał, bo był to też kawał skwaszonego, cynicznego kpiarza. Poezja Larkina to głos adwokata, który broni w przegranej sprawie: tak, mówi, ludzie są mierni, nieudani, nie spełniają pokładanych w nich nadziei, a równocześnie zasługują na akt łaski przez tę swoją melepetowatość, niezgrabność, ułomność.

A jakie aspekty poetyki Larkina chciał Pan wydobyć na plan pierwszy?

jd: Po pierwsze założyłem, że chcę tomy Larkina przekładać w całości. On wydawał jeden tomik na 10 lat; jeśli pominąć debiutancki "Statek północny", od którego sam się odżegnywał, to mamy raptem trzy tomiki, osiemdziesiąt parę tekstów, które składają się na "kanon Larkinowski", ukazujący się w pierwszym tomie polskiego wydania. Każda z tych książek była uważnie rozplanowana, starannie obmyślona; trafiają się w nich oczywiście teksty gorsze i lepsze, ale moim zdaniem robienie z nich wyboru mija się z celem. Larkin zasługuje na to, żeby był dostępny w całości po polsku, być może w przekładzie lepszego tłumacza, ale skoro jeszcze nikt się za to nie wziął...

A więc po pierwsze: całość. Po drugie, Larkin pisał bardzo kunsztownie i to oczywiście stwarza wielkie trudności tłumaczowi, bo, zarazem, nie ma tam żadnej waty, żadnego "poezyjkowania", które można przekładać swobodnie, tam dodać, ówdzie ująć. Te wiersze są precyzyjne jak szwajcarskie zegarki. Zachowałem rymy z ich niebywale misternymi układami, bo uważam, że przekładanie poezji rymowanej bez rymów nie ma sensu - ale często rezygnowałem z rymów dokładnych na rzecz asonansów. Z paru przyczyn. Sam Larkin używał nieraz rymów niedokładnych albo rymów "dla oka", co w angielskim się zdarza, a u nas nie: końcówki wyrazów zrymowanych wyglądają tak samo, ale brzmią zupełnie inaczej. W polszczyźnie metrum niedokładne brzmi znacznie gorzej niż w angielszczyźnie, mamy silniejsze akcenty i inną tradycję literacką, utrzymywałem więc bardziej rygorystyczne metrum niż w oryginałach, dzięki czemu szkielet rymów nie musiał być tak dokładny. Przede wszystkim chodziło mi o precyzję wykładu: wiersze Larkina są minitraktatami i jeśli miałem coś tracić, to wolałem zrezygnować z dokładnego rymu, a być bliżej tego, co Larkin wykłada czytelnikowi.

Jaka więc korzyść z Larkina po polsku?

jj: Dostajemy, o czym już mówił Jacek, kanoniczną całość dzieła Larkina, czyli trzy podstawowe tomiki w takiej formie, w jakiej je zaplanował. Będzie to zapewne zaproszenie do odświeżenia i pogłębienia dyskusji nad poezją Larkina, kierowane do wielu czytelników, ale kto wie, czy nie przede wszystkim do tych, którzy Larkina już kiedyś łyknęli - w mniejszej dawce i w innych przekładach. Otrzymujemy więc okazję, by zastanowić się, jakim zmianom musi zostać poddany jego "polski" wizerunek, stworzony do tej pory przez Miłosza, Barańczaka, po części może też, toutes proportions, przez moją książkę.

jd: Jest nadzieja, że Larkin trafi do szerszej grupy czytelników, bo na razie w Polsce znają go jednak głównie poeci i freaki poetyckie; choć po cenach, jakie osiąga na Allegro stare wydanie "44 wierszy" w przekładzie Barańczaka, widać, że nie jest to aż tak mała grupa. I jakoś to się też zmienia w czasie: kiedy kilka lat temu wymieniałem to nazwisko, to niemal wszyscy kręcili głową, że pierwsze słyszą. A teraz na ogół mówią, że słyszeli, ale nie czytali albo czytali mało; może sięgną po nowe wydanie. Po drugie, mamy do czynienia z poezją najwyższej klasy. I jeśli okaże się, że wśród tych moich kilkudziesięciu prób będzie choćby kilka naprawdę udanych, to znaczy, że literatura polska wzbogaci się o kilka dobrych tekstów - nie tak dobrych jak w oryginale, ale jednak. Zawsze coś.

Wreszcie jest to poeta niebywale żywy i dzisiejszy. Na liście 50 największych pisarzy brytyjskich po 1945 r., ułożonej niedawno przez "The Times", zajął pierwsze miejsce, za nim plasują się kolejno George Orwell, William Golding, Ted Hughes, Doris Lessing, J. R. R. Tolkien, V. S. Naipaul, Muriel Spark, Kingsley Amis (nota bene przyjaciel Larkina), Angela Carter... Poeta na szczycie takiej listy to, przyznajmy, swoisty ewenement. Ale też to poeta bardzo czytany, który godzi głęboką, pozbawioną artystowskich złudzeń mądrość z poczuciem humoru, wysoką dykcję i kunszt poetycki z wulgaryzmami, wykwint intelektualny i rozmaite "smaczki" z dostępnością. Jeśli mamy w Polsce ratować czytelnictwo poezji, to Larkin może być patronem takich działań.

Rozmawiał Jakub Winiarski

JACEK DEHNEL (ur. 1980 r.) jest poetą, prozaikiem i tłumaczem, laureatem nagrody Fundacji im. Kościelskich (2005) oraz Paszportu "Polityki" (2006).

JERZY JARNIEWICZ (ur. 1958 r.) jest tłumaczem, poetą i krytykiem literackim, redaktorem "Literatury na Świecie". Jego książka o Larkinie, wydana w 2006 r., nosi tytuł "Larkin. Odsłuchiwanie wierszy".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Jerzy Jarniewicz - polski filolog angielski, profesor nauk humanistycznych (2015), poeta, krytyk literacki i tłumacz (głównie literatury anglojęzycznej, m.in. Jamesa Joyce’a, Philipa Rotha, Craiga Raine’a).

Artykuł pochodzi z numeru TP 34/2008