Taniec życia

Podczas festiwalowych dni po krakowskim Rynku jeździła parowa łódź grająca; wypełniona dźwiękami, ciepłą energią. Zachęcała, żeby wsiąść na pokład...

11.07.2004

Czyta się kilka minut

Kantorzy: Yaakov Motzen i Itzchak Meir, tradycyjnie inaugurujący festiwal wraz z Chórem Kantorów Wielkiej Synagogi w Jerozolimie. Pieśniarze: Shura Lipovsky, Chava Alberstein, Theodore Bikel, Lorin Sklamberg. Folkowcy: węgierski Muzsikás z Martą Sebestyén, Kroke, The Cracow Klezmer Band (oczywiście z silną domieszką jazzu). Wreszcie jazzmani: klasycznie wykształcony wiolonczelista Erik Friedlander, gitarzysta Brad Shrepik, trębacz Frank London i The Klezmatics, klarnecista David Krakauer i jego Klezmer Madness!. Wieczorami trzeba było pędzić z koncertu na koncert, a potem jeszcze czekały nocne jam sessions (Klezmer-Hois, Alchemia). Okazuje się więc, że Kraków ma swój Jazz Jamboree (czy Summer Jazz Days).

Erik Friedlander współpracuje z Johnem Zornem oraz Davem Douglasem; amerykańskie magazyny muzyczne “Bilboard" czy “Boston Globe" nazywają go wizjonerem. Podczas krakowskiego koncertu Friedlanderowi towarzyszyli nowojorczycy: Carla Kilhsted (skrzypce), Brad Shrepik (gitara), Greg Cohen (gitara basowa), Satoshi Takeishi (perkusja) oraz dziewięciu muzyków z krakowskiej Sinfonietty. W grze wiolonczelisty zabójcza technika łączy się z niezwykłą wyobraźnią, krystaliczność z wyrafinowaniem, precyzja z czułością. Prowadzi tam, gdzie kończy się świat, a zaczyna raj. Rabin Nachman z Bracławia mówił, że ten, kto zna tajemnice muzyki, może wymyślać melodie, które pochodzą ze źródeł muzyki, których moc może oczarować słuchacza. Ale czar nie jest tylko omamem.

The Klezmatics odwiedzili Kraków po raz kolejny. Janusz Makuch pisze, że zespół łączy żydowską tożsamość i mistycyzm ze współczesnym Zeitgeist. Jeśli tak, to duch ten jest rozpięty pomiędzy niewinnością a kabałą, naiwnością a wyrafinowaniem. Gra Klezmatics (Lisa Gatkin - skrzypce, Lorin Sklamberg - wokal, akordeon, Frank London - trąbka, Matt Darriau - klarnet, Paul Morrissett - gitara basowa, David Licht - perkusja) jest przede wszystkim erupcyjna: to jak eksplozja, która rozszerza znaczenia. W tej muzyce jest dzikość, która nie odstrasza; ogień, który nie pali skóry, choć pozostawia ślad. Szczególnie zapamiętałem słowa jednej z pieśni: nie boję się ciebie, nie boję się słów, nie boję się religii. Boję się tylko, co możesz zrobić w imię swojego Boga.

W zupełnie innej muzycznej bajce żyje węgierski zespół Muzsikás. Nazwa zespołu to słowo, którym w węgierskich wioskach określa się muzyków grających tradycyjną ludową muzykę. Parafrazując słowa rabina: dusza człowieka może dotrzeć do muzyki, do prawdy, tylko przez poszukiwanie praźródła. Muzsikás grają więc i śpiewają w stylu dawnych węgierskich kapel ludowych, sięgają do zapisów Beli Bartoka czy Zoltana Kodalya, archiwalnych nagrań, ustnych przekazów. Choćby Cygana Covaciego, który grając klezmerską muzykę nie rozumiał słów i znaczeń, ale zapamiętywał melodie. Dzięki temu Mihály Sipos, Lászlo Porteleki, Péter Éli i Dániel Humar z Muzsikás przenoszą nas na żydowskie wesele. Śpiewająca białym głosem Marta Sebestyén cieszy się tak naturalnie, jakby właśnie razem z panną młodą rozpoczynała nowe życie. Jest skocznie, radośnie i autentycznie, żywo.

Jeszcze bardziej tanecznie było podczas koncertu Klezmer Madness! Davida Krakauera. To zasługa nie tylko lidera, ale także fantastycznie miksującego muzykę DJ’a SoCalled, dzięki któremu synagogalny śpiew łączył się z klubowym brzmieniem. Wpadali w specyficzny trans, który natychmiast porywał publiczność. Oklaski i okrzyki były coraz głośniejsze, wreszcie słuchacze wstali, zaczęli podrygiwać i tańczyć.

Krakauer na swoim klarnecie potrafi zrobić wszystko: pisnąć jak spłoszona mysz albo jak ptak, który właśnie wzbija się do lotu i wie, że nigdy nie spadnie. Kiedy w 1992 roku przyjechał po raz pierwszy do Krakowa, przedstawił się tak: “My name is David Krakauer and welcome to my city". W tym roku występ na ulicy Szerokiej rozpoczął hejnałem mariackim. Kraków ma nowego obywatela.

“Najważniejsze jest - mówi Krakauer - by pamiętać o dwóch rzeczach: jedna to zachowanie tradycji żydowskiej i kształtu melodycznego, ornamentów, frazowania i tradycyjnego repertuaru. Drugą rzeczą jest pisanie nowych kompozycji, improwizacja na bazie starych melodii, by tradycja pozostała żywa". Pozostanie, jeśli tylko będzie więcej takich jak on. Jak Sklamberg, London czy DJ SoCalled. Muzyków, którzy nie zapominają o swoich korzeniach, nie tracąc przy tym tożsamości i autentyczności. Kiedy słuchałem środowego koncertu The Klezmatics, uderzyła mnie intensywność, z jaką muzycy wydobywają dźwięki, temperatura, jaką wytwarzają. Było gęsto, ostro, coraz mocniej i gwałtowniej. I bardzo tanecznie. Jakby muzyka była krzykiem tych, którzy pozostali.

***

Za rok piętnastolecie Festiwalu. Marzy mi się wykonanie opery “Moses und Aron" Arnolda Schönberga. Albo koncert monograficzny muzyki odkrywanego właśnie po latach pianisty i kompozytora żydowskiego pochodzenia, Andrzeja Czajkowskiego.

Pewne już dziś jest jednak to, że koncerty będą się rozpoczynały z opóźnieniem, angielszczyzna Janusza Makucha stanie się jeszcze bardziej nowojorska, a ludzie różnych pokoleń i wyznań utworzą taneczny korowód już podczas koncertów, nie czekając na spotkanie na Szerokiej. Finałowemu koncertowi znów nie przeszkodzi nawet deszcz. Zresztą kiedy pada, robi się jeszcze piękniej: jakbyśmy płakali razem z tymi, których już nie ma.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 28/2004