Tango, czyli niespełnienie

Projekt “Pomostu" ma za zadanie przede wszystkim zintegrować środowiska tanga Berlina, Warszawy i Krakowa, wspólnymi siłami pokazać możliwie najbogatsze oblicze tanga w tej części Europy.

TOMASZ CYZ: - George Bernard Shaw napisał o tangu, że “to jedyny współczesny taniec towarzyski, który warto nazwać tańcem". Jaka jest historia tanga?

GRZEGORZ FRANKOWSKI: - Tango ma już ponad sto lat. Jego korzenie kształtowały się w Argentynie, po przybyciu tam emigracji - głównie europejskiej, ale także ludów murzyńskich, co miało niemały wpływ choćby na źródłosłów nazwy. Jedna z interpretacji mówi, że pochodzi ona od słowa “tambo" - murzyńskiej nazwy miejsca, gdzie niewolnicy przychodzili tańczyć (to onomatopeiczne określenie odgłosu uderzanego bębna).

Początek to lata 70. i 80. XIX stulecia w Argentynie, a dokładnie - w Buenos Aires. Panował tam wtedy boom gospodarczy, który przyciągnął imigrantów, głównie Włochów, Hiszpanów, Francuzów, Niemców, a także Żydów i Polaków. Mówi się, że historię Buenos Aires można wyczytać z książki telefonicznej. Tango powstało w jednej z dzielnic Buenos Aires - La Boca, z jej główną ulicą - Caminito. To były slamsy (orillas) na peryferiach miasta. Odcięci od krajów rodzinnych imigranci (ciolos) oraz oderwani od ziemi byli pastuchowie (gauchos) wyrażali swoje uczucia tańcząc i grając na ulicach.

- Czym charakteryzował się pierwszy okres?

- Tango wywodzi się z tańca - od zawsze obecny był w nim więc charakterystyczny rytm kubańskiej habanery, a wyrazistości dodał mu jeszcze murzyński taniec candombe. Od 1920 r. datuje się “złoty wiek" tanga: symbolem tych lat stały się nostalgiczne pieśni z towarzyszeniem gitary największego śpiewaka tanga Carlosa Gardela.

Dla tanga charakterystyczna jest bogata melodyka, wypływająca z różnych źródeł: żydowskich, niemieckiego porządku, hiszpańskiej zmysłowości i zadziorności, włoskiego śpiewu bel canto.

- Może przez to, że tango ma wiele źródeł, staje się bliskie różnym kulturom?

- Muzyka i taniec są ponad podziałami. To element silnie jednoczący, nie potrzebuje tłumaczenia. Poza tym pierwsi muzycy tanga byli ludźmi wykształconymi w Europie, nierzadko w klasycznych szkołach. Za tangiem od początku szła pewna kultura muzyczna, profesjonalizm. Żeby grać tango, trzeba być sprawnym instrumentalistą. Żeby dobrze zatańczyć tango, nie wystarczy samo poczucie rytmu.

- Dlaczego właśnie tango? Co jest w nim tak bardzo pociągające?

- Siła tanga polega na mistyczności. To muzyka introwertyczna, tajemnicza, odwołująca się do pragnień, często ukrytych. To taniec intymny, nie wymagający dużej przestrzeni. Nie wymyślony przez choreografów, ale ludzi tańczących na ulicach.

Tango jest nostalgią. To przecież typowe odczucia emigracji, nie tylko w Buenos Aires! I ciekawe, że dziś ośrodki tanga w Europie powstają w wielkich miejskich aglomeracjach: w Berlinie czy Paryżu. W miastach, które przypominają trochę Buenos Aires sprzed stu lat. Tango łatwiej zrozumieć w zagubieniu, kiedy tęskni się za czymś (za kimś), co się opuściło. To ciągłe niespełnienie. I podobnie jest w tańcu.

- Może dlatego bohaterowie “In the Mood for Love" Wong Kar Waia tańczą tango... Ale swoje “ostatnie tango" tańczą także w filmie Bertolucciego. Czy tango jest brudne?

- Tango jako taniec nie jest formą ścisłego kontaktu kobiety i mężczyzny. To spotkanie pragnień opiera się zawsze na niedopowiedzeniu, tęsknocie. Jest czyste, bo niespełnione. W sztuce to zmysłowość przetworzona artystycznie. Piazzolla mówił w jednym z komentarzy, że tango jest muzyką, a muzyka (sztuka) jest czysta.

- Rytm tanga nie jest spokojny. Jest pędem, wirem.

- Jednostajny i miarowy rytm tanga nie usypia, ale elektryzuje. Podobno, gdy do zespołu dołączył kontrabas - ze swoim chropawym “człapaniem" - przydał tej muzyce męskiej brutalności, charakteru macho. Rytm tanga wychodzi od habanery. Piazzolla był pierwszym, który go zmienił, dlatego zarzucano mu, że to, co tworzy, nie jest już tangiem. Ale jeśli wejść głębiej, pozostał w rytmie habanery, a zmienił jedynie akcenty, zbliżył je - jak sam opisywał - do rytmu muzyki żydowskiej.

- Co stało się wraz z pojawieniem się Piazzolli? Czy tango przeżywało wtedy kryzys?

- Wręcz przeciwnie. Piazzolla wrócił do Buenos Aires w szczytowym momencie rozwoju tanga. Grał z najlepszymi orkiestrami, aranżował tanga w tradycyjnym stylu. Z czasem jego twórcze pragnienia stawały się coraz silniejsze, aranżacje coraz trudniejsze, a kompozycje pełne nowatorskich rozwiązań harmonicznych i rytmicznych. Jego eksperymenty muzyczne doprowadziły go do wyobcowania, stał się outsiderem, rozpoczął walkę o “nowe".

- Wśród swoich nauczycieli Piazzolla wymienia Nadię Boulanger...

- Piazzolla miał okres, kiedy wstydził się tego, że jest bandoneonistą. Chciał pisać ambitną (“klasyczną") muzykę. Kiedy pojechał do Nadii Boulanger na stypendium do Paryża, poprosiła go, żeby pokazał, jaką muzyką naprawdę żyje - zagrał tango. Wtedy ponoć krzyknęła: to jest Piazzolla! Nadia Boulanger nie tylko wpłynęła na jego warsztat kompozytorski, ale także ukształtowała osobowość artystyczną. Od tego czasu, obok komponowania, zaczął dużo i intensywnie koncertować.

- A co my, poza “Tangiem" Mrożka, mamy do zaoferowania w kwestii tanga?

- Niewiele. Tango od zawsze pojawiało się w poezji i literaturze iberoamerykańskiej, u Borgesa, Cortazara. W polskiej - rzadko. Można tu wspomnieć Gombrowicza czy finałową scenę w sztuce Różewicza “Na czworakach". W polskiej muzyce tango - postrzegane jako sztuka niska - nie interesowało twórców. Jeszcze do dziś pokutuje pogląd, że tanga nie powinno się wykonywać w filharmonii, bo nie przystaje ono do wielkiej sceny, że lepiej grać je w klubach. Pewnie dlatego też jego elementy i przykłady znajdziemy w muzyce popularnej - choćby w piosenkach Petersburskiego. Istnieje też stereotyp i obawa, że tango jest własnością Argentyńczyków i zajęcie się nim skazuje na epigonizm.

- Czym jest projekt “Tango Brigde"?

- W ciągu ostatnich lat wzrosła popularność tanga argentyńskiego, powstało wiele ośrodków. Jednym z największych w Europie jest Berlin: to miasto skupia wielu wybitnych muzyków i tancerzy argentyńskich. W Polsce, w Warszawie powstało stowarzyszenie - “Akademia Tanga Argentyńskiego", które od 1999 r. zajmuje się propagowaniem tanga w Polsce, organizacją koncertów, warsztatów oraz pokazów tanga. W Krakowie działa również od ponad dziesięciu lat grupa miłośników tanga. Postanowiliśmy wykorzystać nasze kontakty.

Projekt “Pomostu" ma za zadanie przede wszystkim zintegrować środowiska tanga Berlina, Warszawy i Krakowa, wspólnymi siłami pokazać możliwie najbogatsze oblicze tanga w tej części Europy. Do współpracy zaprosiłem artystów różnych dziedzin sztuki: argentyńskiego pianistę Jose Hernana Cybilsa, bandoneonistę Guillermo Destaillatsa, berlińską aktorkę Anę Fonell oraz parę argentyńskich tancerzy: Margeritę Klurfan i Waltera Cardoso.

- Chodzi wam głównie o klasyczne tango. Dlaczego?

- Żeby pokazać, jakie są korzenie. Że to, co było później przetworzone przez Piazzollę i przybrało formę tango nuevo, tkwi jednak w tradycyjnym tangu argentyńskim. Że jest to muzyka, która wyrosła nie tylko ze studiów akademickich, nie tylko z kontaktów z jazzem, ale także z ulic Buenos Aires.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 40/2003