Tak dla większej integracji

Polskiego weta nie było. Ani wobec budżetu, ani wobec zwiększonych ambicji klimatycznych UE. To dobry wybór, ale jak każda decyzja, ma konsekwencje.

14.12.2020

Czyta się kilka minut

Demonstracje przed Kancelarią Premiera, Warszawa, 9 grudnia 2020 r. / Fot. Wojtek Radwański / AFP / East News /
Demonstracje przed Kancelarią Premiera, Warszawa, 9 grudnia 2020 r. / Fot. Wojtek Radwański / AFP / East News /

Zacznijmy od rzeczy najbardziej oczywistej. Od 1 stycznia 2021 r. Unia będzie mogła szykować się do uruchomienia Funduszu Odbudowy i rozporządzeń dotyczących budżetu na lata 2021-27. Przypomnijmy, że czeka na nas łącznie ok. 776 mld zł wsparcia, w tym 623 mld w formie dotacji i 153 w formie niskooprocentowanych pożyczek. To sumy, które dają nadzieję na szybkie nadrabianie strat wynikłych zarówno z kryzysu gospodarczego wywołanego pandemią, jak i zapóźnień rozwojowych.

Jest jednak kilka „ale”, o których warto pamiętać. Przyczyna kryzysu politycznego ostatnich tygodni nie została zlikwidowana. Tzw. rozporządzenie „pieniądze za praworządność” pozostaje niezmienione. Nie ma jednak ono i nigdy nie miało tej siły sprawczej, na którą liczyli jego promotorzy. Nie jest i nigdy nie było też tak groźne, jak obawiali się ci, którzy widzą w nim zgodę na utratę suwerenności. Lektura dokumentu więcej mówi o nastrojach politycznych w Unii niż o sposobach egzekucji „praworządności”. Ale faktem jest, że pozostaje ono bez zmian.

Za pomocą deklaracji politycznych zawartych w konkluzjach Rady Europejskiej rząd zawęził jego stosowanie do spraw dotyczących korupcji czy malwersacji unijnych funduszy, wyłączając kwestie rozwiązań ustrojowych i społecznych. To sukces, bo dziś nie będzie chętnych do łamania porozumienia politycznego. W przyszłości zmiana kontekstu politycznego może jednak sprzyjać zmianie interpretacji tych ­deklaracji.

Co ważne, chcąc ograniczyć działanie rozporządzenia, rząd wniósł pod obrady Rady Europejskiej – i połączył je z działaniami Komisji – kwestie „tożsamościowe”. Tym samym jednak, paradoksalnie, otworzył szerzej drzwi do ich dyskusji na forum Unii w przyszłości. Mamy zatem de facto bezprecedensowe wsparcie dla głębszej integracji politycznej, którego konsekwencje są oddalone w czasie.


Czytaj także: Paweł Bravo: Poza grą cieni


Podobna sytuacja dotyczy zgody na nowy cel klimatyczny: obniżenie do roku 2030 emisji o 55 proc. z obecnych 40 proc., i to w sytuacji, w której formalnie rzecz biorąc Polska kontestuje Europejski Zielony Ład. Jego filarem jest właśnie ostra redukcja emisji CO2, radykalna przebudowa europejskiej gospodarki oraz – nie oszukujmy się – stylu życia. 30 proc. funduszy ma być przeznaczone dla projektów „klimatycznych”. Pytanie o naszą zdolność absorbcyjną w tym obszarze wydaje się być jednym z ciekawszych.

Czy jest to odważna i przemyślana strategia, wynikająca z przekonania, że i tak płyniemy z głównym nurtem polityki w Europie, nie ma więc sensu kruszyć kopii o to, co nieuchronne? A może to wynik braku takiego namysłu i tym samym nieświadome podminowywanie konsensu społecznego wobec Unii, który zniknie wraz z ostatnim euro funduszy? Dziś trudno o jednoznaczną odpowiedź. Spora część społeczeństwa może jednak nie zauważać, że rządom narodowej prawicy przyszło torować Polsce drogę do większej i głębszej integracji z Europą. Tak było z traktatem lizbońskim, który nie tylko zmienił zasady obliczania liczby głosów państw w Radzie (na niekorzyść Polski), ale i przesądził o głosowaniu większością kwalifikowaną jako regule podejmowania decyzji w UE. Podobnie jest dzisiaj. Euro­sceptycyzm jako paliwo napędowe ­integracji Polski z Europą? Paradoks albo najlepsze podsumowanie naszego zagmatwanego stosunku do idei europejskiej. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 51-52/2020