Tajemnice rodziny Uljanowów

Dwóch braci Uljanow weszło do rosyjskiej historii, w jakże odmiennych rolach. Jeden, powieszony za próbę zamachu na cara, został terrorystą-męczennikiem. Drugi – dyktatorem. Obaj z tego samego gniazda, które z racji ich życiorysów zostało pokalane.

26.10.2013

Czyta się kilka minut

Fragment fotografii „Święto”, na której podobno w centrum siedzi Fiodor Kiereński,  nad jego prawym ramieniem stoi Lenin, a tuż za nim jego brat Aleksander. / Fot. photochronograph.ru
Fragment fotografii „Święto”, na której podobno w centrum siedzi Fiodor Kiereński, nad jego prawym ramieniem stoi Lenin, a tuż za nim jego brat Aleksander. / Fot. photochronograph.ru

Plotki o rodzinie Uljanowów zaczęły krążyć, zanim jeszcze w styczniu 1924 r. zmarł najbardziej znany jej przedstawiciel: Włodzimierz Iljicz Lenin, wódz bolszewików, którzy sześć lat wcześniej zagarnęli władzę w Rosji. Począwszy od żartobliwych opinii najbliższych kolegów, którzy twierdzili, że od razu urodził się stary i łysy, a skończywszy... na mitach z pogranicza demonologii, wspomaganych komentarzami na temat jego podejrzanej urody.

Na przykład: historia bestii, którą powiła pewna kobieta w Kraju Stawropolskim – małego demona z kopytkami i ogonkiem. Konsylium złożone z lekarzy i miejscowych władz ustaliło, że należy zapakować go do słoja z formaliną i postawić w tutejszym muzeum. Lecz pewnego ranka strażnik zastał słój pusty. Powiadali, że bestia wsiadła do pociągu do Moskwy – i zamieszkała na Kremlu. A twarz jej, to wypisz-wymaluj rysy Włodzimierza Iljicza, czasem też przypominające Lwa Trockiego, a po kilku latach już zdecydowanie Józefa Stalina...

BUŁHAKOW, PLOTKI, MÓZG...

Pewnie nawet sam Michaił Bułhakow przyczynił się do mnożenia takich legend. Bo przecież Woland – przedstawiający się jako profesor czarnej magii, a w rzeczywistości będący szatanem – to nie kto inny jak Lenin.

Bułhakow pomysł zaczerpnął od Gorkiego, który co prawda na łamach „Nowej Żyzni” oświadczył w 1918 r., że Lenin to „nie wszechmocny czarownik, lecz wyrachowany kuglarz”, a więc podszedł do jego wrodzonych predyspozycji pragmatycznie – ale autor „Mistrza i Małgorzaty” wykorzystał motyw „czarownika” do zbudowania postaci szatana, a mit rozplenił się po Rosji i żyć zaczął własnym życiem. Jeszcze intensywniej po śmierci wodza, zabalsamowaniu zwłok i umieszczeniu w mauzoleum. Demoniczność przemieszała się z boskością, zapewniając twórcy „pierwszego państwa proletariatu” żywot wieczny.

Do tego doszły plotki na temat otrucia Lenina przez Stalina oraz spekulacje dotyczące jego mózgu. Bo ten został przewieziony do instytutu, z czasem nazwanego Instytutem Mózgu. Tam miano udowodnić geniusz Lenina. Ale problemy zaczęły się już na początku, gdy mózg wyjęto z czaszki. Okazało się, że kilkuletni proces miażdżycowy naczyń krwionośnych spowodował, iż jedna z półkul obkurczyła się do wielkości orzecha włoskiego...

Prace nad mózgiem Lenina trwały kilka lat, naukowcy nie mogli zdecydować się na ostateczną diagnozę – więc zostali oskarżeni o działalność kontrrewolucyjną. Część z nich poszła pod ścianę lub w najlepszym razie zaliczyła gułag.   

Ale to nie mózg ani demoniczność Włodzimierza Iljicza po latach okaże się największym problemem dla jego biografów.

KORZENIE: ROSJANIE, KAŁMUCY...

Dziadek Lenina ze strony ojca, Nikołaj, wywodził się z wyzwolonych chłopów, po części narodowości rosyjskiej, a po części kałmuckiej. Był krawcem, należał do niższej warstwy stanu kupieckiego. W Astrachaniu nabył piętrowy dom, w którym prowadził na parterze zakład krawiecki. Ożenił się z Anną Smirnową, prawdopodobnie też pochodzenia kałmuckiego. Mieli czworo dzieci, z czego Ilja – przyszły ojciec Saszy i Wołodii – był najmłodszy. A odziedziczony po dziadkach azjatycki typ urody, tak widoczny u Ilji, zachowa się szczególnie w rysach Wołodii oraz jego młodszej siostry Olgi.

Starszy brat Ilji, Wasilij, pracował dla astrachańskiej firmy kupieckiej. Dzięki temu mógł młodszego brata posłać do gimnazjum i na studia. Bo ich ojciec krawiec zmarł przedwcześnie – i Wasilij musiał przejąć na siebie obowiązki głowy rodziny. A ponieważ w Ilji dostrzegł duży potencjał, więc nie szczędził sił, by mu pomóc.

I słusznie, bo przyszły ojciec Lenina ukończył gimnazjum ze srebrnym medalem i pojechał na studia do Kazania. Na uniwersytecie zwrócił na niego uwagę wybitny uczony Nikołaj Łobaczewski, twórca geometrii nieeuklidesowej. Dzięki jego poparciu, po ukończeniu studiów Ilja dostał posadę nauczyciela matematyki i fizyki w Instytucie Szlacheckim w Penzie. Prowadził też stację meteorologiczną. Wierzył w moc nauki; to przekonanie przekaże swym dzieciom. Będzie liczył na to, że synowie zostaną uniwersyteckimi profesorami, a córki wyjdą za uniwersyteckich profesorów. Będzie też wiernym poddanym cara i posłusznym synem prawosławnej Cerkwi.

Kiedy w 1874 r. otrzyma posadę dyrektora szkół ludowych guberni symbirskiej, jednocześnie zdobędzie rangę sekretarza stanu. To z kolei łączyło się z otrzymaniem dziedzicznego szlachectwa. Jego dzieci zostaną szlachcicami, dlatego przyszły wódz bolszewików jeszcze podczas studiów będzie się podpisywał jako „szlachcic dziedziczny” – czym przysporzy problemu biografom w przyszłości.

Lecz nie to będzie najgorsze.

...ŻYDZI, NIEMCY I SZWEDZI

W 1861 r. inspektor oświaty Iwan Wierietiennikow przedstawił zdolnego Ilję swej szwagierce Marii Aleksandrownie Blank. Wszystkie córki doktora Blanka po kolei wychodziły za mąż za współpracowników Wierietiennikowa – a więc ludzi nauki.

Przyszły dziadek Saszy i Wołodii ze strony matki, Aleksander Blank, był – jak wtedy mawiano – przechrztą. Urodzony w Żytomierzu w 1820 r. jako Srul Blank, przeszedł na prawosławie i przyjął imię Aleksander. Dzięki temu mógł opuścić tak zwany pas przymusowego osiedlenia dla Żydów i wyjechać na studia do Petersburga. Tu skończył medycynę i już jako dyplomowany lekarz otworzył własną praktykę i poznał przyszłą żonę Annę Grosschopf, która krew Uljanowów wzbogaci o domieszkę germańsko-skandynawską. Jej ojciec był bowiem Niemcem z Lubeki, a matka Szwedką (i luteranką z wyznania, po obojgu rodzicach). A więc Maria Aleksandrowna, przyszła matka Lenina, będzie miała pochodzenie żydowsko--niemiecko-szwedzkie.

Doktor Blank za najlepszą receptę na zdrowie uważał spartański tryb życia. Tak wychowywał szóstkę dzieci: syna Dmitrija i pięć córek. Proste jedzenie, lekkie ubranie i wiara w ozdrowieńczą moc wody. Dzieciom na noc kazał zawijać się w mokre prześcieradła, co miało hartować ciało. Żartowano, że córki pragnęły jak najszybciej wyjść za mąż, aby wyrwać się spod opiekuńczych skrzydeł ojca lekarza...

Ich matka, Anna, zmarła bardzo wcześnie, więc opiekę nad osieroconą szóstką przejęła jej owdowiała siostra Katherine von Essen, która została też kochanką doktora. Do rygoru spartańskiego trybu życia ciocia Katia dodała rygor luterański: skromność, pracowitość, pragmatyzm i samodzielne przyswajanie wiedzy.

Przyszła matka Lenina wyniesie z domu dobrą znajomość literatury, muzyki i języków obcych. Zapewne ze względu na luterański sposób myślenia będzie uchodzić za osobę niezależną światopoglądowo (córka Anna napisze, że była pozbawiona przesądów), co też stanie się przyczyną snucia legend o jej związkach męsko-damskich, których owocem będą jej znane dzieci...

CEZAR I DARWIN

Ilja Uljanow poślubił Marię Blank w 1863 r. Przeprowadzili się z Penzy do Niżnego Nowogrodu, gdzie Ilja uczył w gimnazjum, a Maria urodziła Annę (1864) i Aleksandra (1866), pierwsze ich dzieci. W 1869 r. Uljanow dostał propozycję objęcia posady inspektora oświaty w Symbirsku, co było awansem zawodowym i finansowym. Kolejny syn, Włodzimierz, urodzi się już w nowym miejscu zamieszkania, w 1870 r. Potem przyjdą na świat Olga, Dmitrij i Maria.

Stanowisko inspektora oświaty okazało się szalenie absorbujące. Ilja musiał stale przebywać w delegacji, objeżdżając całą gubernię i rozsiane po wsiach szkoły. Jego zadaniem było poprawić stan podstawowej edukacji, czyli głównie walczyć z analfabetyzmem.

W tym czasie ministrem edukacji został hrabia Dmitrij Tołstoj. Ten konserwatywny zwolennik silnej ręki znany był z przekonania, że na rozpalone młodzieńcze głowy nihilistów, którzy zaczęli się mnożyć niczym grzyby po deszczu w latach 60. XIX wieku, najlepiej robi nauka łaciny i greki. A ich zainteresowanie naukami przyrodniczymi, które prowadzą najprostszą drogą do ateizmu, zastąpić należy matematyką.

Efekt jego zabiegów był taki, że młodzież z oryginalnych tekstów łacińskich i greckich czerpała wiedzę o ateńskiej demokracji i rzymskim republikanizmie. Ten zaś, który stanie na czele bolszewików, lekcje łaciny i greki uwielbiał; niewykluczone, że Cezar wskazał mu przyszłą drogę... Jego starszy brat Sasza języków klasycznych nie znosił, zaś próby ograniczenia w programie szkolnym nauk przyrodniczych spowodowały, że skupił się na nich. A w koncepcjach Darwina dostrzegł zakorzenioną potrzebę służenia przez jednostkę społeczeństwu. Z czasem popchnie go to do decyzji przystąpienia do Narodnej Woli i wejścia na drogę terroryzmu.

Tragicznym epilogiem tychże powiązań będzie fakt, że Dmitrij Tołstoj zostanie po zamachu na cara Aleksandra II (w 1881 r.) ministrem spraw wewnętrznych i szefem powstałej wtedy tajnej policji, Ochrany. Jako szef MSW będzie też w 1887 r. naocznym świadkiem egzekucji Saszy Uljanowa, a więc syna jednego ze swoich dawnych inspektorów szkolnych – oskarżonego o próbę zamachu na Aleksandra III.

FOTOGRAFIA

W historii rodziny Uljanowów jest też kolejne ciekawe powiązanie. Otóż dyrektorem symbirskiego gimnazjum, do którego pójdą głośni potem bracia, zostanie Fiodor Kiereński – ojciec Aleksandra, który stanie na czele Tymczasowego Rządu po rewolucji lutowej w 1917 r.

Zachowało się zdjęcie z tamtych czasów. Przypisywana jest mu data: maj 1885 r., i miejsce: Symbirsk. W centrum zdjęcia siedzi dyrektor Kiereński, u stóp dorosłych dostrzec można wśród małych dzieci jego syna, a także najmłodszą z Uljanowów, Marię. Z prawej strony, w głębi, widać siwego i łysiejącego człowieka z orderem na szyi: to odznaczony dopiero co Ilja Uljanow. Natomiast nad prawym ramieniem Kiereńskiego wśród gimnazjalistów stoi Wołodia, a za nim jak zwykle poważny jego starszy brat Sasza. Z lewej strony, u dołu, siedzi ich matka Maria, obok swego kochanka, domowego lekarza Uljanowów, Iwana Pokrowskiego.

Fotografia należy do niejakiej Natalii Matwiejewej, która twierdzi, że jej dziadek Wasilij Pawlinow, duchowny i zwolennik Narodnej Woli, znajduje się na zdjęciu w grupie dorosłych. I trudno się nie zgodzić z jej sugestią, że mężczyzna w szatach popa jest Pawlinowem i jej dziadkiem, bo innych jego zdjęć nie znamy (ani historii tejże rodziny).

Natomiast co do reszty osób – nasuwają się oczywiste wątpliwości, bo żadna z nich nie jest podobna do siebie. I doprawdy nie potrzeba wysiłku, by dostrzec gołym okiem absolutny brak podobieństwa choćby chłopca za plecami dyrektora Kiereńskiego do Wołodii, który miał charakterystyczną urodę. Z daty na zdjęciu wynikałoby, że ma 15 lat. A zachowała się jego prawdziwa fotografia jako siedemnastolatka, z której spogląda zupełnie inny chłopiec. Ani Ilja nie jest podobny do siebie (prócz fryzury), ani Fiodor Kiereński, który winien mieć wówczas 48 lat, a na zdjęciu widzimy znacznie młodszego i bardziej pyzatego mężczyznę o sterczących włosach, czego inne zdjęcia Kiereńskiego nie potwierdzają. Jego syn Aleksander miał wtedy cztery lata, a chłopiec siedzący wśród maluchów ma co najmniej lat sześć. Najwyżej w ponurym młodzieńcu można się dopatrzyć Saszy – tyle że nie był już gimnazjalistą; przebywał od dwóch lat w Petersburgu.

KTO JEST OJCEM?

Na fotografii Matwiejewa nie poprzestała. Napisała list do pisarki Larysy Wasiliewej, która zbierała materiały do książek o kremlowskich żonach i dzieciach. W liście sugerowała iście sensacyjny rodowód braci Uljanowów. Otóż, według niej, biologicznym ojcem Saszy był... Dmitrij Karakozow, który jako pierwszy w 1866 r. próbował zgładzić cara Aleksandra II, a którego nauczycielem gimnazjalnym w Penzie był Ilja (rzeczywiście był nauczycielem Karakozowa, zanim w ogóle poznał swą przyszłą żonę). Stąd miała wynikać tendencja starszego Uljanowa do terroryzmu i pragnienie spełnienia tego, czego nie dokonał biologiczny ojciec...

Matwiejewa podała też drugą wersję pochodzenia Saszy (ciekawe, w którą sama wierzyła?). Otóż Maria Blank była damą dworu u cara i została nałożnicą późniejszego Aleksandra III. A Sasza, który otrzymał po nim imię, dowiedziawszy się o tym, postanowił ojca zgładzić, by zmyć hańbę matki... Jest i trzecia tajemnica: miał być dzieckiem szatańskim. Dowód? U prawej ręki miał sześć palców. Dlatego na wszystkich rodzinnych zdjęciach pokazuje tylko lewą dłoń.

A że chronologicznie te wersje nie pasują, bo przecież przed Saszą Maria urodziła Annę, to jej ojcostwo biologiczne przypisano jednemu z wielkich książąt poznanych na carskim dworze...

Co do Wołodii – też historia jest sensacyjna. Bo jego biologicznym ojcem miał być z kolei domowy lekarz rodziny i dyrektor tamtejszego szpitala, wspomniany Iwan Pokrowskij... A przecież to Wołodia akurat z sześciorga rodzeństwa najbardziej jest do Ilji podobny: jak ojciec ma skośne oczy i wystające kości policzkowe; podobnie jak ojciec szybko wyłysiał; jak ojciec grasejował i jak on zmarł na udar mózgu, będąc niemal w tym samym wieku.

Domowy lekarz miałby być również ojcem najmłodszego z chłopców, Dmitrija, który ukończył medycynę, co byłoby oczywistym dowodem na to pokrewieństwo. Sam Pokrowskij również musiał w tej sytuacji otrzymać legendarny rodowód. A więc, według innego tropiciela tajemnic rodziny Uljanowów, był nieślubnym dzieckiem znanego krytyka muzycznego, który za młodu został dekabrystą – Aleksandra Ułybyszewa.

Te wersje historii rodzinnej szybko przyjęły się w Rosji i do dziś funkcjonują jako „tajemnice rodziny Uljanowów”, choć uczciwiej byłoby mówić nie o tajemnicach, lecz o rozwiązłości matki Lenina. Bo jak inaczej podejść do tych „rewelacji”, dotyczących biologicznego ojcostwa przynajmniej czwórki z rodzeństwa Uljanowów? A więc Maria Blank nie tyle byłaby osobą pozbawioną przesądów, co kobietą upadłą...

Tymczasem prawda jest taka, że owszem, ta rodzina miała pewną tajemnicę. Ale tylko jedną – choć przez lata pilnie strzeżoną, aby nie ujrzała światła dziennego. Oficjalnie została podana do wiadomości dopiero po 1990 roku.

PRAWDZIWA TAJEMNICA

Po śmierci Lenina w 1924 r. jego starsza siostra Anna miała – na zlecenie partii – napisać rodzinną sagę. W dokumentach znalazła papiery, dotyczące przejścia dziadka Blanka z judaizmu na prawosławie. Dwóch innych historyków, równocześnie z nią pracujących, również do tego doszło. Wiadomość przekazano Lwu Kamieniewowi i Nikołajowi Bucharinowi – członkom najwyższych władz Rosji Sowieckiej.

Trudno byłoby jednak z twórcy państwa bolszewickiego, dotąd przedstawianego jako czysty narodowościowo Rosjanin, nagle zrobić Żyda, choćby w jakiejś tylko części... Tym bardziej że i bez tego komuniści byli oskarżani o nadreprezentację Żydów w swych szeregach. Więc kwestię pochodzenia wodza zmilczano.

Anna ponownie spróbowała głośno o tym powiedzieć w 1932 r., gdy w Związku Sowieckim zaczął narastać antysemityzm. Napisała do Stalina: „Zapewne nie jest dla was tajemnicą, że szczegółowe poszukiwania wykazały, iż dziadek nasz pochodził z biednej rodziny żydowskiej, był, jak stwierdza jego akt chrztu, »synem Mojsze Blanka, mieszczanina z Żytomierza«”, a ten fakt „może okazać się pomocny w walce z antysemityzmem”. W odpowiedzi dostała kategoryczny zakaz mówienia na ten temat. Anna nie wzięła pod uwagę jednego: że Stalin też był antysemitą.

Starsza siostra Lenina nie dała za wygraną – i rok później znów napisała do Józefa Wissarionowicza: „W Instytucie Lenina, jak również w Instytucie Badań nad Mózgiem (...) już dawno zwrócono uwagę na wielkie zdolności tej nacji [żydowskiej] i na niezwykle korzystny wpływ jej krwi na potomstwo mieszanych małżeństw. Sam Iljicz wysoko cenił ich rewolucyjny zapał, ich »zaciętość« w walce, jak mawiał, przeciwstawiając ją ospałemu i chwiejnemu charakterowi Rosjan”. I tym razem spotkała się z twardym sprzeciwem.

Zmarła dwa lata później, rodzinną tajemnicę zabierając do grobu.

W 1938 r. temat znów wrócił, dzięki pisarce Marietcie Szaginian, która opublikowała książkę „Bilet do historii”. Reakcja była natychmiastowa, tym razem zareagował Związek Pisarzy. W oświadczeniu informował: „Stosując pseudonaukowe metody badawcze, M.S. Szaginian daje wypaczony obraz tak zwanego »rodowodu« Lenina, największego proletariackiego rewolucjonisty, geniusza ludzkości, który wyrósł z narodu rosyjskiego i jest jego chlubą narodową”.

Jeszcze w 1972 r. nie ustały akcje, mające zatrzeć wszelkie ślady po pochodzeniu Włodzimierza Iljicza. Udało się wówczas odnaleźć aż 284 strony dokumentów, które zamknięto na klucz w specjalnych archiwach władz najwyższych.

***

Dopiero pierestrojka i upadek komunistycznego reżimu pozwolił na odtajnienie największej tajemnicy rodziny Uljanowów. Dzisiaj list Anny Uljanow-Jelizarowej można oglądać w moskiewskim Muzeum Historii Państwa.

Czy to pomogło? Mitów na temat ojcostwa rodzeństwa Uljanowów to nie obaliło.

W Rosji bowiem sprawdza się najlepiej zasada: „Jeśli przeszłość cię przeraża, wymyśl coś, co pomoże ci ją oswoić”. A potem można już wszystko. 


SYLWIA FROŁOW jest autorką biografii Feliksa Dzierżyńskiego, która wkrótce ukaże się nakładem wydawnictwa Znak.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 44/2013