Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
We wtorek, 18 września, szary airbus węgierskiej armii z premierem Viktorem Orbánem na pokładzie wyląduje w Moskwie. To kolejne z cyklicznych już spotkań prezydenta Rosji i premiera Węgier. Przed rokiem taką wizytę składał w Budapeszcie Władimir Putin.
W tym roku to drugie ich spotkanie; poprzednie miało miejsce przy okazji mundialu. Zwykle obaj odwiedzali się na początku roku, ale tym razem, pewnie ze względu na wybory (parlamentarne na Węgrzech i prezydenckie w Rosji), czekano długo, ponad półtora roku.
Szczerość premiera Orbána
Czego można się po nim spodziewać? Oficjalnie wiadomo będzie tyle, ile obaj zdradzą na wspólnej konferencji. A faktycznie głównym tematem będzie zapewne w dalszym ciągu energetyka: rozbudowa węgierskiej elektrowni atomowej w Paks, finansowana z rosyjskiego kredytu i realizowana przez rosyjską firmę. Równie istotne są kwestie gazowe. Występując niedawno w Rumunii Orbán mówił, że Nord Stream i South Stream (tu Węgry oficjalnie przystąpiły do przedsięwzięcia) to spełnienie obietnicy przez Rosję w kwestii ominięcia Ukrainy. Orbán okazał się bardziej szczery niż Putin, który mgliście lawirował podczas niedawnego spotkania z kanclerz Merkel, gdy naciskała na niego, by Rosja nie rezygnowała z tranzytu gazu przez Ukrainę.
Nie był to koniec wyjątkowej szczerości węgierskiego premiera: kilka zdań później, na tymże spotkaniu z młodzieżą (z węgierskiej mniejszości) w rumuńskim Băile Tușnad, Orbán mówił, że Rosja buduje wokół swych granic bufor. Mówił o tym tak, jakby Ukraina została zaatakowana dlatego, że Rosja czuje się zagrożona – w domyśle przez Zachód. Co więcej, zdaniem Orbána Ukraina to państwo w chaosie, a Rosja próbuje przywrócić dawny porządek. Nikt z zachodnich polityków nie odważył się dotąd na tak jawne usprawiedliwienie rosyjskiej agresji.
Zakarpacie i nie tylko
Tłem dla tych słów Orbána jest konflikt z Kijowem, dotyczący ukraińskiej ustawy o szkolnictwie; ogranicza ona nauczanie w językach mniejszości narodowych (ogranicza, nie likwiduje). W wystąpieniach Orbána często pojawia się argument rzekomego naruszania praw mniejszości narodowych i zapowiedź, że Budapeszt musi chronić rodaków na ukraińskim Zakarpaciu (wedle spisu z 2001 r. żyje tam 150 tys. Węgrów – to 12 proc. ludności obwodu).
W tym celu Węgry powołały w sierpniu pełnomocnika rządu ds. rozwoju Zakarpacia. Węgrzy twierdzą, że ma to zbliżyć region do Zachodu – Kijów jest tym zirytowany. W istocie wygląda to, jako żywo, jak przygotowania pod autonomię, której zresztą Orbán domagał się w 2014 r., gdy Ukraina pochłonięta była aneksją Krymu i początkiem wojny w Donbasie. Można oczekiwać, że Putin poprze w tym temacie Orbána. Oraz że w zamian usłyszy, iż Unia powinna znieść sankcje wobec Rosji. Budapeszt jest jednym z najzagorzalszych krytyków unijnych sankcji, choć gdy przychodzi do decyzji, każdorazowo popierał ich przedłużenie.
Orbán i Putin z pewnością będą rozmawiali też o kwestiach wojskowych, wciąż bowiem w modernizacji w Rosji są węgierskie helikoptery szturmowe. Jeden z nich brał nawet udział w paradzie w czasie szczytu NATO w Brukseli w lipcu tego roku. Otwartym pozostaje utworzenie z pomocą rosyjskiego kapitału nowego narodowego przewoźnika lotniczego na Węgrzech – Węgrzy nie mogą odżałować upadku Malévu w 2013 r.
Dzień po
Warto spojrzeć szerzej na polityczny kalendarz. Okazuje się, że po raz kolejny Węgrzy spotykają się z Rosjanami w okolicy szczytu Inicjatywy Trójmorza. Trzeci szczyt tej Inicjatywy odbędzie się w Bukareszcie 17 września. Gdy przed rokiem, w lipcu, do Warszawy przyleciał Donald Trump, w Moskwie szef węgierskiego MSZ Péter Szijjártó dyskutował w Gazpromie o inwestycji w South Stream i szerzej o „alternatywnym systemie dostaw gazu z Rosji”. Trudno uznać, że organizacja obecnego spotkania na „dzień po” w Bukareszcie jest przypadkowa. Tym bardziej że Trójmorze jest postrzegane jako inicjatywa rosyjskosceptyczna.
Charakter spotkania Orbán-Putin po raz kolejny ma pokazać, że węgierska dyplomacja idzie własną drogą. Drogą w nieznane – skoro najbardziej antyukraińskie wystąpienia polityków z mainstreamu pisane są dziś w języku węgierskim.©
Czytaj także: Dominik Hejj: Czym jest Magyarság