Święty domokrążca

W więzieniach i łagrach spędził ponad trzynaście lat. W radzieckim paszporcie, w rubryce zawód, miał wpisane - drobny rzemieślnik. Swego duszpasterstwa nie nazywał konspiracyjnym, ale domowym.

30.06.2006

Czyta się kilka minut

Sołżenicyn, który zobaczył to miasto po raz pierwszy w 1955 r., nazwał Karagandę "perłą kraju zesłańców". Była miastem więźniów politycznych: Ukraińców, Polaków, Litwinów, Koreańczyków, Czeczenów, Tatarów, Bałkarów, Kurdów i Niemców. Ks. Bukowiński przybył do Karagandy niemal w tym samym czasie, co rosyjski pisarz - 10 lipca 1954 r.

Zadziwiał intelektem, orientacją w sprawach polityczno-kościelnych, znajomością historii. - Jego cnotą była miłość do człowieka i Kościoła, odwaga, której owocem były cierpliwość i wytrwałość, umiejętność przebaczenia i bezgraniczne zaufanie Bożej Opatrzności. Ci, którzy go spotkali, spotkali człowieka ogromnej życzliwości i pogody ducha - podkreśla postulator procesu kanonizacyjnego ks. dr Jan Nowak.

Znamy go jako autora "Wspomnień z Kazachstanu", przejmującego opisu wieloletniej pracy w ZSRR, jednak poza tym biografia heroicznego kapłana jest w Polsce niemal nieznana.

Ks. Bukowiński urodził się 22 grudnia 1904 r. w Berdyczowie. W 1914 r. rozpoczął naukę w gimnazjum rosyjskim w Kijowie, którą od 1917 r. kontynuował w polskim gimnazjum w Płoskirowie. W latach 1921-31 odbył studia prawnicze i teologiczne na UJ. Już w tamtym okresie działał w Akademickim Kole Kresowym, które poza samokształceniem zajmowało się również pomocą materialną dla młodzieży przybyłej zza granicy. Gdy 28 czerwca 1931 r. przyjmował święcenia kapłańskie od metropolity krakowskiego Adama Stefana Sapiehy, otrzymał obietnicę, że po kilkuletniej pracy w archidiecezji krakowskiej, z tytułu odpracowania za studia, będzie mógł podjąć pracę w którejś z diecezji kresowych. Na Kresy wyjechał w 1936 r. Przez trzy lata pracował w Wyższym Seminarium Duchownym w Łucku, a od 27 czerwca 1941 r. jako proboszcz katedry łuckiej. W styczniu 1945 r. został wraz z ośmioma innymi kapłanami oskarżony o zdradę władzy radzieckiej i kontakty z AK. Po śledztwie i zaocznym wyroku przebywał najpierw w więzieniu NKWD w Kijowie, następnie pracował: przez rok w jednym z obozów czelabińskich przy wyrębie lasów, przez dwa lata w obozie w Bakał na Uralu, a w latach 1950-54 w kopalni miedzi w Dżezkazganie. W obozach, o ile pozwalały okoliczności, prowadził pracę duszpasterską. Wiosną 1954 r. w okresie wielkanocnym przeprowadził rozmowy rekolekcyjne dla współwięźniów różnych narodowości. Przygotowywał do spowiedzi i Komunii św., a nawet urządził agapę i zebranie ekumeniczne wszystkich wyznań.

Po zwolnieniu z więzienia zamieszkał w hotelu robotniczym w Karagandzie i pracował jako stróż nocny. Pracę duszpasterską prowadził w prywatnym mieszkaniu rankiem i o zmierzchu. W jednym z listów, do przyjaciela, historyka Karola Górskiego, pisał: "Otóż wszędzie, gdziekolwiek byłem, widziałem głęboką celowość tego, że tam właśnie jestem. W najwyższym stopniu dotyczy to Karagandy. Dnia 30 XI 1955 r. większość rodaków wyjechała stąd do kraju. Ja zostałem tutaj, ze względu na ową celowość, nie ulegając najmniejszej wątpliwości. Środowisko moje jest różnorodne i interesujące. Wystarczy Ci nadmienić, że niemal codziennie używam czterech języków: polskiego, rosyjskiego, ukraińskiego i niemieckiego. Pszenica i kąkol, lecz jakość pszenicy częstokroć pierwszorzędna, wypróbowana naprawdę solidnie".

Czuł się potrzebny tym, którzy zostali. Na nic zdały się prośby i starania rodziny, która namawiała go na powrót. "Odnoszę wrażenie, że brat zbyt krańcowo podchodzi do całego zagadnienia. Według mego najgłębszego przekonania, jedynym autorytetem, który mógłby skłonić mego brata do powrotu do Polski - jest Wasza Eminencja" - pisał Zygmunt Bukowiński w liście do kard. Wyszyńskiego.

W 1955 r., w dniu zapisu na repatriację do Polski, ks. Bukowiński przyjął ku zdziwieniu urzędników obywatelstwo ZSRR i został w Kazachstanie; tym samym zyskał paszport uprawniający go do swobodnego poruszania się po całym ZSRR. W latach 1956-58 odbył kilka wypraw misyjnych, m.in. w okolice Ałma-Aty, do Tadżykistanu, Aktiubińska i Semipałatyńska. Ponownie aresztowany, został skazany na trzy lata. Przebywał w obozie pracy w Czumie w obwodzie irkuckim i obozie dla "religioźników" w Sosnówce. Po odbyciu kary, w grudniu 1961 r. wrócił do Karagandy. Kontynuował wyprawy misyjne oraz nielegalną pracę duszpasterską. Gdy odmówiono mu zgody na budowę kaplicy, jeszcze intensywniej rozwinął "domowe apostolstwo". W prywatnych domach odprawiał Msze, uczył dzieci, udzielał chrztów i innych sakramentów. - Pracował ponad siły do późnych godzin nocnych. Niekiedy w ogóle nie spał. Chciał być dla wszystkich. Nigdy się na nic nie uskarżał. Dopiero w Polsce dowiaduję się, jak bardzo był chory. Codziennie się do niego modlę. Ta oficjalna świętość należy mu się za pracę, osobowość i wzorowe kapłaństwo - mówi Apolonia Słobodzian, która znała ks. Bukowińskiego.

W grudniu 1972 r. po raz trzeci odwiedził Polskę. Stan zdrowia zmusił go do dwumiesięcznego pobytu w szpitalu w Krakowie. Odmówił jednak pozostania w kraju, dodając, że "grób kapłana także apostołuje". Zmarł 3 grudnia 1974 r. w opinii świętości. Na zamówienie "TP" prof. Górski napisał wspomnienie o zmarłym przyjacielu. Niestety, cenzura nie pozwoliła na opublikowanie tekstu. Co więcej, w nekrologu nie można było podać, że ks. Bukowiński zmarł w Karagandzie. Krótkie wspomnienie o niestrudzonym duszpasterzu udało się opublikować dopiero w 10. rocznicę jego śmierci. "Mnie się wydaje, że duchowość jego była bliska Małej Świętej Teresy. Godził się być narzędziem Boga zawsze i wszędzie" - pisał wówczas prof. Górski.

Komisja Historyczna dla Sprawy Kanonizacyjnej Sługi Bożego ks. Bukowińskiego została powołana 11 lutego 2005 r. Z prośbą o przeprowadzenie procesu na terenie archidiecezji krakowskiej zwrócił się do kard. Franciszka Macharskiego abp Jan Paweł Lenga, biskup Karagandy. Po uzyskaniu zgody Konferencji Episkopatu Polski i Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych, uroczyste rozpoczęcie procesu odbyło się 19 czerwca w kaplicy metropolitów krakowskich. We wrześniu rozpoczną się pierwsze przesłuchania świadków.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 27/2006