Święto rewolucji

„I am dreaming of”... Nie, nie o białych, śnieżnych świętach. O lepszej sobie i o lepszym świecie. O bożonarodzeniowej rewolucji.

16.12.2013

Czyta się kilka minut

 / Fot. ChurchAds.Net
/ Fot. ChurchAds.Net

Na czerwonym tle twarzyczka wyglądająca jak połączenie Che Guevary z małym Leninem z sowieckiej gwiazdki--zapinki. Hasło brzmi: „25 grudnia zaczyna się rewolucja. Świętuj narodziny bohatera”. Kilka lat temu brytyjscy chrześcijanie z ekumenicznej agencji reklamowej (Churches Advertising Network) zorganizowali świąteczną kampanię społeczną. „Chcieliśmy skonfrontować postać Jezusa z postaciami XX wieku, pytając, co czyni prawdziwego rewolucjonistę – tłumaczyli. – Jezus miał rewolucyjne podejście do kobiet, grzeszników, celników. Rewolucja Jezusa to rewolucja miłości, szacunku i nadziei”.

Plakaty i reklamy w radiu wzbudziły protesty wielu chrześcijan, choć autorom chodziło o to, żeby święta Bożego Narodzenia nie przeszły mimo, jako koniec wyczerpującego sezonu choinek, zakupów, sprzątania, jedzenia i ckliwych ścieżek dźwiękowych w radiu. „Boże Narodzenie zmieniło świat. Czy zmieni ciebie?” – pytała jedna z reklam, podsuwając kolejny – obok rewolucji społecznej – trop. Trop rewolucji osobistej.

W OWYM DNIU

Rewolucyjność nie jest przy tej okazji tylko reklamowym chwytem. W podobnym kierunku idą przecież prorocy. Słuchaliście tegorocznych adwentowych czytań z Izajasza? „W ów dzień, w owym dniu” – powtarza prorok do Izraela, udręczonego uciskiem politycznych wrogów i finansowych wielmożów, brakiem niepodległości oraz biedą i głodem. Ale też własnym grzechem i nieumiejętnością wytrwałego wypełniania przykazań, które przecież nie mają być nałożonym ciężarem, ale drogowskazem, prowadzącym nas tak, żebyśmy umieli żyć dobrze. Żebyśmy wybierali prawdziwe życie, a nie śmierć czy też życie na pół gwizdka.

Co, zdaniem Izajasza, wydarzy się „w owym dniu”? Będzie się działo jakby wbrew naturze: wilk zamieszka z barankiem, pantera będzie leżeć z koźlęciem, a lew – jeść słomę jak wół. Podobnie z niewidomymi, którzy będą widzieć, głuchymi, którzy usłyszą, chromymi biegnącymi w podskokach, niemymi, którzy zakrzykną: żadna z tych rzeczy nie może się przecież wydarzyć bez Bożej interwencji w prawa tego świata.

Słowa Izajasza najczęściej nawiązują do pustyni i wody: pustynia, spieczona ziemia i step mają się rozweselić, zamienić w pojezierze, rozkwitnąć, wydając kwiaty jak lilie polne. Spragniony kraj stanie się krynicą wód. Tam, gdzie były kryjówki szakali i badyle, będzie trzcina z sitowiem. Z nagich wzgórz wytrysną strumienie, a na nizinach – źródła. Na pustyni, gdzie nic nie rosło, zasadzone zostaną cedry, akacje, mirty i oliwki, a na pustkowiu cyprysy, wiązy i bukszpan. Niemożliwe?

Tak się akurat składa, że nasz adwent przypada na czas, kiedy w kraju Izraela szczególnie wypatruje się deszczu. Po pozbawionych go miesiącach ziemia faktycznie jest tak spieczona, że osypuje się spod nóg, utrudniając marsz. Kiedy patrzy się na pustynne wąwozy, wizja tryskających tam strumieni wydaje się nieprawdopodobna. Kto uwierzy, że wysuszone wzgórza mogą rozweselić się soczystą trawą, kwiatami, motylami i ślimakami? A jednak: na kilka tygodni (bo ich bujna, ale ulotna zieleń zniknie wiosną), ale mogą. Wąwozy wypełnią się wtedy rwącymi wodami powstałych po deszczach potoków i rzek, które z ogromną siłą będą kruszyły skały, niosąc kamienie.

Wizja Izajasza nie jest czymś niemożliwym. Wydarza się cyklicznie.

NIE BÓJ SIĘ, ROBACZKU

Co innego z wizją, że wszystkie ludy będą chwaliły Pana na Syjonie. Mnogie ludy mówiące: „Chodźcie, wstąpmy na Górę Pańską, do świątyni Boga Jakubowego” to zapowiedź ostatecznego ukazania się prawdy o tym, kto jest prawdziwym Bogiem. Ma się to stać, gdy zdarty zostanie całun, który zakrywał wszystkie narody – a całun oznacza przecież, że zanim to nastąpi, te narody będą martwe.

Proroctwo Izajasza w czytaniach adwentowej Liturgii Słowa uzupełniają słowa Pawła z Listu do Rzymian. Chrystus przychodzi dla okazania wierności Boga i potwierdzenia obietnic danych ojcom, oraz by poganie uwielbili Boga, bo tak napisano (tu robi aluzje do różnych ksiąg Pierwszego Testamentu). O sobie zaś apostoł mówi, że głosi ewangelię wcześniej zapowiedzianą przez proroków, by ku chwale Jego imienia pozyskiwać wszystkich pogan dla posłuszeństwa wierze. Wierze w Boga Izraela, który nawiedził swój lud. Boga Jakubowego, jak u Izajasza.

Izajasz zapowiada również zmiany społeczne: przewrót w relacjach między ludźmi. Bóg otrze łzy z każdego oblicza, złamie jarzmo i pręt ciemiężcy. Będzie rozjemcą, a narody przekują miecze na lemiesze i przestaną się gotować do wojny. A zatem pokój, ogłaszany w kraju, który przejmowany jest raz przez jedno, raz przez drugie sąsiednie imperium. Nie będzie już władców, upokorzeni zostaną możni, podeptani nogami biednych i ubogich. To właśnie biedni będą rozsądzeni sprawiedliwie i rozweselą się w Świętym Izraela. Nie będzie ciemiężców, szyderców, tych, co gonią za złem. Pan opatrzy rany swego ludu i uleczy jego sińce po razach. Osiągną radość i szczęście, ustąpi smutek i wzdychanie. Nie będą czynić zła. Paweł dopowie, że mamy żyć jak w jasny dzień. I przygarniać się nawzajem, jak przygarnął nas Chrystus.

Proroka nie interesuje specjalnie, jak zmieni się czyjś indywidualny stosunek do Boga. Te wizje są kolektywne, i to chyba też coś nam mówi. Nie ja i Bóg, ale lud i jego Pan, narody i Bóg Izraela. Tak jak Pan przychodzi z mocą, prostuje pagórki, sprowadza wody, upokarza wielkich tego świata, tak w relacji do ludzi jest delikatny, wręcz czuły. To oblubieniec biegnący do oblubienicy, jak chce Pieśń nad Pieśniami, również czytana pod koniec Adwentu. Wierny ukochany, który ledwie usłyszy, a ci odpowie. Który czule ujmuje za prawicę i mówi: „Nie bój się, robaczku Jakubie, nieboraku Izraelu!”.

Po co ta wyliczanka słów proroka? Nie tylko dlatego, że mogły umknąć w grudniowym zamieszaniu. Że ciężko wstać w ponure poranki na roraty. Przypominamy biblijne obrazy, bo pokazują, za czym tęsknił naród wybrany przed przyjściem Chrystusa, i jaki miał obraz Boga. Nie, wcale nie taki, jak czasem mówią. Bóg Starego Testamentu to nie sprawiedliwy, ale i okrutny sędzia. To Sprawiedliwy, który nazywa cię robaczkiem i mówi, że już nie musisz się rumienić ni blednąć, czyli wstydzić ani bać.

Judaizm, który go oczekiwał, może był złakniony pomocy z zewnątrz, ale nie był legalistyczny i martwy, jak często chcieli chrześcijańscy teologowie. To ta wiara pozwoliła przecież Maryi zrozumieć, co się wydarzy.

GŁODNYCH NASYCIŁ, BOGACZÓW PUŚCIŁ Z NICZYM

W adwentowych, zaczerpniętych z Pierwszego Przymierza czytaniach, zawiera się więc nie tylko pokrzepienie, że Bóg przyjdzie z mocą, odmieni porządek świata, wywyższy pokornych i biednych, ale też miłosny erotyk z Pieśni nad Pieśniami. Zapowiedź wierności mimo wszystko. Ale są tam także groźne słowa o odpłacie, spustoszeniu ziemi jako znaku poprzedzającym moment, gdy panna pocznie i porodzi. Obawa, kto się ostanie, gdy on przyjdzie ważyć pagórki... A więc otucha i bojaźń. Siła, rewolucja społeczna i czułość.

To ważne, bo w takiego Boga, Boga miłosiernego, i takiego, dla którego nie ma nic niemożliwego, wierzy Maryja, gdy zgadza się zostać matką Jezusa. Jej syn ma być odpowiedzią na pragnienia i oczekiwania wypowiadane przez Pisma i Proroków. A ona zna te teksty. To dlatego witając się z Elżbietą, wyśpiewuje uwielbienie Boga, a jednocześnie społeczny manifest nawiązujący do tego, co czytaliśmy u Izajasza.

W tym hymnie, który obficie nawiązuje do słownictwa psalmów, Maryja mówi o swojej radości, o Bogu wiernym swoim obietnicom. Inaczej niż u Izajasza, nie ma tu jednak mowy o przyrodniczych anomaliach, nie ma też nic o narodach, które wychwalają Boga Izraela. Nie jest to też pieśń o niej samej. Owszem, Maryja rozpoczyna od słów o swojej radości i honorze, jakiego doznała, ale bardziej przejmują ją właśnie tak ukochani przez psalmy biedni Izraela (anavim). Ważniejsze jest więc to, co Bóg zrobił i zrobi dla nich.

Kluczem do „Magnificat” jest opis nowych relacji społecznych: pyszni zostali rozproszeni, władcy strąceni z tronu, pokorni wywyższeni, głodni nasyceni, bogaci odprawieni z niczym. Już zostali, choć Maryja nosi jeszcze dziecko pod sercem...

Bibliści mówią, że pieśń Maryi ma wiele nawiązań do biblijnych tekstów. Jej słowa odzwierciedlają radość Lei, gdy rodzą się jej synowie. Jak Jael i Judyta, jest „błogosławiona między niewiastami.” Jej śpiew przypomina pieśń pochwalną śpiewaną przez Miriam, triumfalny śpiew Debory, a najbliższa jest hymnowi Anny, matki Samuela, która modli się oddawszy syna na służbę w świątyni. Specjaliści dostrzegają też podobieństwo do hymnów znalezionych w zwojach nad Morzem Martwym. Albo zauważają, że bliskie jej poetyką są wojenne hymny Machabeuszy, apokryficzna Apokalipsa Barucha i Czwarta Księga Ezdrasza. Pieśń Maryi okazuje się więc częścią judaizmu tych czasów: jego oczekiwań i fantazji o tym, jak to będzie, gdy Bóg przyjdzie z mocą. Oraz wizją uwolnienia od uciemiężenia (stąd tak lubianą przez teologię wyzwolenia).

Co więcej: tekst jest pełen hebraizmów, greckich słów, które odzwierciedlają hebrajski lub aramejski język oryginału. Niektórzy mówią, że to właśnie żydowska wspólnota wierzących w Jezusa napisała tekst, który autor ewangelii włączył potem do swojego opisu wydarzeń. Czy hymn mówiący o nowym porządku świata był w ustach tej młodej wspólnoty wyznawców Jezusa postulatem, czy też opowiadał o tym, jak już teraz żyją?

JUŻ I JESZCZE NIE

Narodziny Jezusa widziane przez pryzmat „Magnificat” wskazują na kilka paradoksów. Śpiew Maryi spina pragnienia i nadzieje Pierwszego Testamentu z zaskoczeniem, jakie przynoszą narodziny Boga, który jest z nami. To, co się wydarzy, zaskoczy również ją. Bóg, który u Izajasza pyta: „Z kimże byście mogli mnie porównać, tak żeby mi dorównał? Jaki zastosujecie obraz?”, przychodzi jako niemowlę, w otoczeniu zwierząt i ludzi z marginesu. Tak też będzie żył, jedząc z celnikami i grzesznikami. Jego zwycięstwo będzie inne, niż sobie wyobrażała. I niedopełnione poniekąd, bo nadzieja Izajasza i Maryi, o nowym porządku i lepszym świecie, jest też naszą nadzieją.

Więc już/jeszcze nie. Stało się, staje się i się stanie. „Magnificat” to wdzięczność za to, co Bóg zmienił. Za porządek świata, który stanął na głowie. Za ziemię, na której przez judaizm i chrześcijaństwo głosami wielu narodów chwali się Boga Jakuba. Ale to stało się już. A dlaczego jeszcze nie? Bo o wiele spraw jeszcze musimy zadbać, wiele musimy zauważyć, znaleźć te miejsca w świecie i w nie wkroczyć...

Rewolucja zaczyna się w nas, gdy równie zaskoczeni jak Maryja sięgamy po Boga przychodzącego z mocą, w chlebie i winie. Który zamiast upokorzyć wielkich tego świata, dał się im zmiażdżyć. Który stał się jednym z tych, co pragną i cierpią z powodu przemocy. Inaczej niż rewolucjoniści i rewolucje XX wieku, do których nawiązywała brytyjska kampania. Ziarno nowej logiki i nowych dziejów, które przyszły i mają przyjść, jakoś już są, ale ujrzymy je, gdy przewyższą to, co jest teraz.

Rytm czterech tygodni czytań z Izajasza i hymn Maryi uczą, że święta nie są o mnie, o moim nastroju, atmosferze, bezpieczeństwie... Słusznie nie przeżywam ich sama i życzę sobie, żeby były rodzinne. Ale przecież każą one przekroczyć perspektywę tylko rodziny, tylko narodu, tylko naszej wspólnoty kościelnej i tylko naszej religii.

Są o wszystkim i o wszystkich.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Teolożka i publicystka a od listopada 2020 r. felietonistka „Tygodnika Powszechnego”. Zajmuje się dialogiem chrześcijańsko-żydowskim oraz teologią feministyczną. Studiowała na Papieskim Wydziale Teologicznym w Warszawie i na Uniwersytecie Hebrajskim w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 51-52/2013