Świątynie pseudoopatrzności

Hazard jest absurdem, ale absurdem od tysiącleci pociągającym ludzi. Powiedzmy jasno: dochody z niego czerpane są z ludzkiej słabości.

13.10.2009

Czyta się kilka minut

W "aferze hazardowej" chodzi o podatki płacone/niepłacone przez właścicieli automatów do gier. Nie chodzi o kasyna, te są ponoć dobrze pod tym względem kontrolowane, ale o automaty o niskich wygranych, tzw. jednorękich bandytów. Jednorazowa wygrana nie może tu przekraczać 15 euro.

Jest kilka sposobów na to, jak zmienić niskie wygrane w wysokie. Według informacji "Dziennika Gazety Prawnej", Polacy w pierwszym kwartale tego roku wrzucili do automatów blisko 642 mln zł - 40 proc. więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku i ponad dwa razy więcej niż w pierwszym kwartale 2007 r. W 2008 r. Polacy zapłacili jednorękim bandytom 2,12 mld zł.

Przemyślność państwa zmierza do znalezienia sposobu, który jednocześnie sprzyja rozwojowi hazardu i pozwala państwu wyciągnąć z niego maksimum korzyści. Rzecz w tym, że dodatkowe opłaty mogą zahamować rozwój hazardu, a przynajmniej legalnego. W efekcie fiskus dostanie mniej pieniędzy niż obecnie, przy zryczałtowanym podatku 180 euro miesięcznie za jedną maszynę. Gdyby naliczanie podatku za automaty z niskimi wygranymi było takie, jak w kasynach, to właściciele automatów zapłaciliby ok. miliarda zł rocznie, trzy razy więcej niż obecnie. Albo by nie zapłacili, lecz zaprzestali (legalnego) prowadzenia tej działalności.

Zdumiewające: biedni Polacy zapłacili ponad dwa miliardy złotych za nic. No, może nie całkiem za nic. Współczynnik wygranych, kontrolowany przez komputer, powinien być ustawiony na wypłacanie 30 proc. wpłacanych do niego pieniędzy. Jednak nieuczciwi sprzedawcy często podkręcają go, by wypłacał mniej. Gracze wygrywają tyle, ile jest konieczne, by się nie zniechęcili; by nadal liczyli na łut szczęścia. Tylko że łut szczęścia nie istnieje. Ze szczęściem jest tak, że im więcej robisz dla osiągnięcia swoich celów, tym więcej zdarza ci się szczęśliwych przypadków.

Polski ustawodawca uznał, że sloty (od angielskiego "slot" - szczelina do wrzucania monet), czyli automaty, maszyny do gry, to nie hazard, a rozrywka. Hazard jest absurdem, ale absurdem od tysiącleci pociągającym ludzi. Coś w nim jest, jeśli można od niego się uzależnić. Powiedzmy jasno: dochody z hazardu to dochody czerpane z ludzkiej słabości. Pasja hazardzisty, przechodząca często w uzależnienie, to karykatura zaufania Opatrzności. Religijna wiara w Opatrzność nakazuje: czyń tak, jakby wszystko zależało do ciebie, ufaj tak, jakby wszystko zależało od Boga. Wyznanie wiary hazardzisty brzmi: wynik nie zależy od ciebie. Ty graj i ufaj, że wygrasz.

Hazardu nie da się wyeliminować, rzecz w tym, by jego rozprzestrzenianiu wyznaczyć ramy i ograniczyć szkody. Także przed tym uzależnieniem, podobnie przed innymi złymi uzależnieniami należy obywateli chronić. W debacie o aferze wokół "afery hazardowej" ten aspekt mało kogo obchodzi, a nieliczne głosy zwracające uwagę na moralny aspekt hazardu przechodzą bez echa.

Jakie będą skutki "afery" - nie wiadomo, wiadomo zaś, że kształt ustawy albo będzie sprzyjał dalszemu, bujnemu rozwojowi hazardu, albo go przyhamuje; albo wesprze kult pseudoopatrzności albo Opatrzności. Dobro Rzeczypospolitej mierzy się nie tylko wysokością przewidywanych wpływów podatkowych, ale także moralnym i psychicznym zdrowiem jej obywateli.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 42/2009