Świat niemiłosierny

Ile razy przechodzę przez jedno ze skrzyżowań koło domu, myślę o tym samym: nie musi tak być. Czerwono-biała zebra, przed którą zawsze stają samochody, kończy się nie tylko wypiętrzeniem krawężnika, ale jeszcze głęboką bruzdą w asfalcie. Ugrzęźnie tu każdy wózek z dzieckiem, utknie każdy niepełnosprawny. A wystarczyło robotę na przejściu zrobić dobrze, do końca z sensem. Miłosiernie.

20.09.2011

Czyta się kilka minut

Od niedawna wszystkie zewnętrzne schody i stopnie na froncie pobliskiej uczelni mają świetne pomarańczowe obramowania. I mało widzący, i zagapieni poradzą sobie z łatwością. Jeszcze jeden skrawek świata stracił swoją bezwzględność, która na każdym dosłownie kroku cechowała ponurą prozę tamtej epoki. Przez długie lata uczyliśmy się od wolnych krajów także i tego: współczucia na najniższym stopniu życia, owego przytrzymywania za sobą drzwi wahadłowych, zaopatrywania schodów w poręcze i pochylnie, sygnalizacji czytelnej także dla niesłyszących czy niewidzących, owego tysięcznego przekładania na praktykę pytania popularnego w tamtym świecie na każdej ulicy, gdzie się stanęło bezradnie: "w czym mogę pomóc?". Drobiazg, głupstwo, tak samo jak owa ławka w kościele w Kolonii, gdzie przed laty uderzyło mnie, że pierwszy przybyły na Mszę nie zasiada jej z samego brzegu, jak u nas, lecz wchodzi głęboko, zostawiając zapraszającą przestrzeń.

Ale na tym najniższym poziomie eliminowania niemiłosierdzia szczególnie ważne są ludzkie glosy. Ten w okienku urzędowym, w telefonie informacyjnym, zza biurka, do którego wreszcie się dotarło. Dlaczego ciągle jeszcze dalece nie wszystkie są głosami jak z radiowej Dwójki, ciepłymi i otwierającymi przed przybyszem gotowość do kontaktu człowieka z człowiekiem? Przecież to wszystko może dziać się tak właśnie, miłosiernie, nawet w tych dość okropnych ostatnich tygodniach kampanii wyborczej, z której dobre słowa i dobre uczucia wyparowują do reszty.

Więc oby i te dwa sygnały, które ostatnio wyszły z Krakowa, też jak najszybciej doczekały się odpowiedzi na miarę świata, który niemiłosierny być nie powinien. Nie może być zgody na to, aby kapelan szpitala psychiatrycznego w Kobierzynie nie dawał sobie rady z utrzymaniem kaplicy, której wszystkie wydatki pokrywa wyłącznie ze swego uposażenia (nb. nie sięgającego nawet płacy minimalnej) i nawet sam kupuje pacjentom gazety, które przecież też mogłyby być dostarczane przez nas, produkujących tyle makulatury każdego dnia. Nie może być tak, żeby krakowskie Hospicjum, najstarsze w Polsce, stawało przed groźbą ograniczania swej posługi dla umierających, bo spada ofiarność ludzka i datki z 1 procenta podatków od paru lat maleją. Każdy obroniony skrawek świata miłosiernego to nasza wygrana niezależnie od wyniku wyborów. Tak!

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, publicystka, felietonistka, była posłanka. Od 1948 r. związana z „Tygodnikiem Powszechnym”, gdzie do 2008 r. pełniła funkcję zastępczyni redaktora naczelnego, a do 2012 r. publikowała felietony. Odznaczona Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 39/2011