Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Wśród talentów, którymi obdarzony był Chopin, znajdował się także dar obserwacji oraz niezwykła żywość i plastyczność języka. Jak zauważa Ryszard Przybylski w eseju wprowadzającym do "Korespondencji", mamy tu do czynienia właściwie z językiem mówionym. Pisząc list, Chopin mówił "cudowną polszczyzną inteligenckiej Warszawy, żywą do dzisiaj". Kiedy zaś chciał wyrazić coś istotnego, potrafił złamać reguły, posuwając się nawet do "niegramatycznościów". Jego listy, podsumowuje Przybylski, paradoksalnie "nie są więc zbiorem tekstów literackich, chociaż należą do arcydzieł literatury polskiej".
Otrzymujemy w nich swoisty raport o powszedniej egzystencji geniusza. Człowieka niesłychanie wrażliwego - a równocześnie obdarzonego ogromnym poczuciem humoru i mocną samoświadomością. Artysty z romantyczną skłonnością do autoanalizy - ale też zdolnością do trzeźwego, wręcz kpiącego spojrzenia. Umiejącego zobaczyć siebie samego, zajętego codzienną krzątaniną, spotkaniami, wizytami, koncertami.
Można mnożyć cytaty, poczynając od "Kuryera Szafarskiego", w którym młody Fryderyk zdawał rodzicom sprawę z pobytu w Szafarni, udatnie parodiując ówczesną prasę, poprzez listy do przyjaciół, aż po niezwykłe zapiski w spalonym podczas wojny albumie, zamieszczone teraz w aneksie. Mamy na przykład reportażową niemal relację z pogrzebu Staszica ("Kilka walnych przez drogę odbyło się pyskowych potyczek, już to z kupcami, którzy się dobijali nieść zwłoki Szanownego Męża, już to z innymi cywilnymi osobami, które również mężnie opierającym się Akademikom trumnę odebrać chciały"). Opis koncertu w drezdeńskim salonie, gdzie damy słuchając muzyki robią na drutach, głośno szczękając. Wiedeńskie zabiegi o Gesund-
heitpass, świadectwo zdrowia wymagane przez Bawarię w związku z epidemią cholery ("mieliśmy dobrą kompanię, bo jeżeli po dobrej minie, pięknej mowie i paszporcie sądzić, to właśnie Aleksander Fredro wraz z nami za podobnym paszportem chodził"). I słynne notatki z września 1831 roku na wiadomość o zajęciu Warszawy przez Rosjan ("- O Boże jesteś ty! - Jesteś i nie mścisz się! Czy jeszcze ci nie dość zbrodni moskiewskich - albo - alboś sam Moskal!").
Poprzednie wydanie całości korespondencji Chopina ukazało się ponad pół wieku temu. Potem były edycje częściowe, ujawniono też nowe źródła. Teraz otrzymujemy wersję odpowiadającą obecnemu stanowi wiedzy, z wieloma nowymi ustaleniami, przede wszystkim zaś - z rozbudowanym komentarzem. Wchodzimy dzięki niemu w tamtą epokę i jej realia, poznajemy szersze tło wydarzeń odnotowanych przez Chopina i jego korespondentów, a także życiorysy adresatów jego listów.
Lektura przypisów i komentarzy pozwala też na refleksję aktualną, związaną z rocznicą, którą właśnie obchodzimy - rocznicą wybuchu II wojny. Dzieje chopinowskich archiwaliów stanowią bowiem charakterystyczny wycinek dramatycznych losów naszych dóbr kultury - poczynając od uwiecznionego przez Norwida epizodu, gdy żołnierze carscy plądrujący w 1863 roku pałac Andrzeja Zamoyskiego zniszczyli fortepian Chopina oraz inne pamiątki po nim. W 1914 roku w pożarze ostrzelanej przez Austriaków rezydencji w Wożuczynie spłonął inny Chopinowski fortepian, a także rękopisy i listy. W 1944 roku rękopisy Chopina płonęły wraz z Warszawą, w Archiwum Akt Dawnych i Bibliotece Krasińskich, inne uległy zagładzie w Wilnie. Również dlatego tak ważna jest praca historyków i edytorów, którzy starają się na nowo opracować i udostępnić to wszystko, co niekiedy cudem ocalało, często tylko w odpisach albo kopiach. Dla nich nigdy dość podziękowań... (Wydawnictwa Uniwersytetu Warszawskiego, Warszawa 2009, ss. 792. Opracowanie Zofia Helman, Zbigniew Skowron, Hanna Wróblewska-Straus. Opracowanie graficzne Maciej Buszewicz. Mnóstwo ilustracji, w tym podobizny autografów, a także bibliografia oraz indeksy.)