Swastyki na Linii A-B

W grubej księdze pamiątkowej pełno wpisów. Bez względu na wiek autora wszystkie są podobne. “Wystawa niezwykła i wstrząsająca. Dla tych zdjęć musi się znaleźć w Krakowie stałe miejsce ekspozycji".

21.09.2003

Czyta się kilka minut

Tymczasem pokazywane są w Galerii “NAFTA". Za miesiąc zapewne wrócą do przepastnych archiwów Muzeum Historii Fotografii, gdzie nikt ich nie będzie oglądał. Szkoda.

Obrazy dobrze znanego miasta, odrealnione przez hitlerowskie dekoracje. Na Wawelu żołnierze niemieccy wieszają flagę ze swastyką. Wieżę Ratuszową zasłania ogromny plakat z napisem “Deutschland siegt an allen Fronten" (Niemcy zwyciężają na wszystkich frontach). Krakowski Rynek przemianowany na Adolf Hitler Platz. Wzdłuż Linii A-B gęsto ustawione wysokie słupy, zwisają z nich aż do ziemi czerwone chorągwie z czarnym znakiem na białym polu. Na dziedzińcu Collegium Maius pełno mundurów Wehrmachtu. Przed kościołem Mariackim maszerują zwarte oddziały, defiladzie przyglądają się trzy kobiety. Dwie w eleganckich żakietach i wąskich spódniczkach, trzecia w letniej jasnej sukience, obok dwójka dzieci w krótkich spodenkach. Wszyscy unieśli prawą rękę w geście “Sieg heil!".

Autorem tych zdjęć jest Kazimierz Didur. Wykształcony w Wiedniu, znany był przed wojną w Krakowie jako doskonały fotografik. W dodatku świetnie mówił po niemiecku, więc został przymusowo zatrudniony w Urzędzie Propagandy Generalnego Gubernatorstwa. Wkrótce zdobył zaufanie generalnego gubernatora Hansa Franka. Dokumentował defilady wojskowe, uroczystości państwowe i partyjne, bywał zapraszany na Wawel i do pałacu w Krzeszowicach, miał okazję fotografować prywatnie Franka, jego żonę oraz piątkę dzieci.

Równocześnie współpracował z AK. Narażając życie wynosił potajemnie z pracowni w Urzędzie Propagandy przy ul. Basztowej (gdzie dziś jest siedziba LOT-u) zdjęcia i klisze. Ich reprodukcje, wykonane w domu przy pomocy powiększalnika zrobionego z rynny, przekazywał kolegom z konspiracji, a oni wysyłali je do Londynu.

Wystawę w Galerii “NAFTA" zorganizowało Krakowskie Towarzystwo Fotograficzne, Muzeum Historii Fotografii oraz Fundacja Profilaktyki i Leczenia Chorób Krwi im. prof. Juliana Aleksandrowicza. Znalazły się na niej zdjęcia z archiwum rządu GG oraz prywatnego archiwum Hansa Franka, odnalezione po długich poszukiwaniach w latach 80., zdjęcia ze zbiorów prezesa Fundacji prof. Aleksandra Skotnickiego, a także fotografie wykonane podczas wojny przez Ryszarda Oresa.

Ores urodził się w Krakowie w roku 1923. Chodził do szkoły powszechnej im. św. Wojciecha, do Gimnazjum im. Jana Kochanowskiego, a następnie do Liceum Matematyczno-Fizycznego. 11 grudnia 1939 roku został wyrzucony ze szkoły. Tego dnia bowiem rozkazem władz okupacyjnych ze szkół publicznych i prywatnych usunięto uczniów i nauczycieli pochodzenia żydowskiego. Ryszard zapisał się na kilkumiesięczny kurs pielęgniarski w Szpitalu Izraelickim przy ul. Skawińskiej. W marcu 1941 roku znalazł się wraz z rodziną, podobnie jak wszyscy Żydzi krakowscy, w getcie na Podgórzu. Miał wtedy osiemnaście lat.

Zatrudnił się jako sanitariusz w szpitalu przy ul. Józefińskiej 14, którego dyrektorem był Julian Aleksandrowicz. Choć za posiadanie aparatu fotograficznego groziła kara śmierci, nie oddał go i nadal robił zdjęcia. Na jednej z fotografii jest też on sam. Młody, przystojny, pewny siebie, ręce trzyma nonszalancko w kieszeni spodni, uśmiecha się. Za nim na trawie na stoku Krzemionek siedzą młodzi ludzie. W tle mury getta, ze zwieńczeniami w kształcie żydowskich macew.

Ores ukrył swoje zdjęcia w słoiku zakopanym na terenie obozu koncentracyjnego w Płaszowie, dokąd trafił po likwidacji getta w marcu 1943 roku. Przeżył wojnę, ukończył studia medyczne w Szwajcarii, osiadł w Nowym Jorku. Wspomagał stamtąd krakowską klinikę prof. Aleksandrowicza.

W getcie fotografował bliskie sobie osoby, przyjaciół, członków rodziny, a także ludzi ważnych dla niego i dla historii Dzielnicy Zamkniętej, a tym samym dla historii Krakowa. Na wystawie znalazły się między innymi portrety prof. Aleksandrowicza, Aleksandra Biebersteina, Tadeusza Pankiewicza. Szkoda, że zabrakło krótkich choćby biogramów.

Podpisy to zresztą słaba strona wystawy. Często zbyt lakoniczne, czasem w ogóle ich brakuje. Nie będę się jednak czepiać, bo najważniejsze jest to, że fotografie okupowanego Krakowa zostały wreszcie pokazane publicznie. Czy znajdzie się dla nich kiedyś stałe miejsce ekspozycji? Czy ktoś je opublikuje w osobnym albumie? Nie wiadomo.

“OKUPOWANY KRAKÓW NA URATOWANYCH FOTOGRAFIACH". Galeria “NAFTA", Kraków, ul. Lubicz 25, wrzesień 2003.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 38/2003