Straciliśmy dużo

Dawid Szkoła ma własną poetykę patrzenia. Mniej go interesują pozostałości i pamiątki, a bardziej to, jak obok nich żyją dziś ludzie.

06.05.2019

Czyta się kilka minut

Dawid Szkoła / MARCELINA JAKIMOWICZ
Dawid Szkoła / MARCELINA JAKIMOWICZ

Dawid Szkoła łączy w swoim pisarstwie reportaż i esej. Jeździ, żeby myśleć, myślenie wspiera podróżą. A także rozmową: z żywymi ludźmi i żywą literaturą (Joseph Roth, Paul Celan, Joseph Conrad). Obszar geograficzny, kulturowy i problemowy, po którym się porusza, wskazuje nam tytuł i podtytuł jego najnowszej książki – „Galicyjskie żywoty. Opowieści o stracie, doli i pograniczu”. Żywoty te – trzynaście tekstów publikowanych wcześniej m.in. w „Twórczości”, „Odrze” i „eleWatorze” – dotyczą przeszłości i współczesności, zarówno własnej, jak i należącej do postaci przywoływanych przez autora. Bohaterami opowieści i spotkań są Polacy, Ukraińcy, Żydzi – połączeni i podzieleni przez miejsca, mowę, historię.

Świat opowieści Dawid Szkoła czasem przedstawia tak, jak jawi się on jego oczom, a czasem zgodnie z tym, co dopowiada jego czuła wyobraźnia. Przestrzeń przyjmuje charakter i poetykę prostych relacji („Stoję pod ratuszem i patrzę w stronę rzeki Prut, skąd właśnie przyjechałem”), niekiedy metafor („W miasto wchodzę jak w stare spodnie”). Niewiele opisów należy wyłącznie do sfery myśli czy wyobraźni. Szkoła pisze całym sobą, bo wie – niby oczywistość, ale korzystają z niej tylko nieliczni – że nic nie dzieje się w jednej warstwie, lecz w punkcie ich przełamania. Dla szczegółów pejzażu autor szuka we własnej wyobraźni i odczuciach pomostu, który potem wykorzystać będą mogli czytelnicy. O przejściu granicznym w Medyce pisze: „Jest to ziemia niczyja, która wygląda jak po przejściu mocnego wiatru i kilkudniowej ulewy, przybiera więc abstrakcyjny kształt postkatastroficzny. Wszyscy chcą się jakoś na niej urządzić”.

Kiedy objaśnia galicyjskich autorów, ulegam pewności, że angażuje do tego swoją zdolność współodczuwania, bliskie lektury, ale też historię ich prywatnego odbioru. Jak w tym fragmencie: „»Pada, matko, śnieg na Ukrainie« – pisał Celan w jednym ze swoich wierszy. Zima ta musiała być przerażająca i ciężka, również dla samego poety. Przeczytać bowiem można w innym wierszu: »Krwawiła, matko, jesień nade mną, spalał mnie śnieg: / szukałem swojego serca, żeby płakało«”. Dla autora „Galicyjskich żywotów” moment pisania jest punktem, w którym zbiega się wszystko, co przeżył, zobaczył i przeczytał, co prowadzi niekiedy do zatarcia gatunkowych granic. Czymże bowiem, jeśli nie poetyckim nadbudowywaniem obrazów w drodze do lirycznej prawdy, jest stopniowe wsączanie do świadomości (własnej i czytelników) obrazów miasta Czerniowce: „Jest zatem takie miasto na końcu świata. (...) Jest to zarazem melancholijne miasto. (...) Jest to również piękne miasto. (...) Jest takie miasto na końcu świata”.

„Galicyjskie żywoty” są owocem ciekawości, wrażliwości, fascynacji pisarskich, wiedzy literackiej i tej domyślanej na własną rękę, płynącej z przekonania, że człowiek jest mnogi, lecz człowieczeństwo jest jedno. To książka powstała z miłości do ludzi i miejsc, które coś utraciły. A przecież wszyscy coś utraciliśmy, wszystkiemu czegoś brakuje. Czy motorem tej miłości jest próba spotkania z rodzinnym Rzeszowem, do którego droga wiedzie przez łatwiejsze, bo mniej prywatne miejsca? Pisze Szkoła o Brodach: „Jeszcze pod koniec XIX wieku niemalże dziewięćdziesiąt procent mieszkańców Brodów to byli Żydzi. Dziś jest tu już inny świat, o którym nikt nie dyskutuje, podobnie jak dzieje się w Rzeszowie. Dzieli nas nie przeszłość, a historia wraz z jej interpretacjami. Straciliśmy dużo, sami nie wiemy jak wiele”.

Dawid Szkoła ma własną poetykę patrzenia, ale nie nazwałbym jej metodą, bo w tej postawie czuć naturalność i swobodę. Mniej go interesują pozostałości i pamiątki, a bardziej to, jak obok nich żyją dziś ludzie. Cały czas trwając w zadziwieniu, „jak bardzo przyzwyczajamy się do przemijania i kruchości każdego istnienia”. ©

Dawid Szkoła GALICYJSKIE ŻYWOTY. OPOWIEŚCI O STRACIE, DOLI I POGRANICZU, Officyna, Łódź 2018

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 19/2019

Artykuł pochodzi z dodatku „Poznańska Nagroda Literacka 2019