Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Ten kończący się można uznać za stracony – spóźnione, nieudane premiery (na czele z „Domem Bernardy A.” w reż. Alejandra Radawskiego), odejście młodego pokolenia aktorów i ratujący teatr repertuar, przygotowany jeszcze przez poprzedniego dyrektora Jana Klatę.
Walka o sezon kolejny, trudny, jak mówią aktorzy, bo niepodległościowy, trwa od ubiegłej jesieni. Najpierw zespół negocjował z dyrektorem Markiem Mikosem powołanie spośród zespołu aktorskiego niezależnej Rady Artystycznej, która miałaby m.in. prawo weta wobec propozycji współpracy ze słabymi reżyserami, którzy, wyczuwając moment, ustawiali się przed drzwiami nowego dyrektora. Rada powstała, w jej skład weszli m.in. Anna Dymna, Dorota Segda, Roman Gancarczyk i Radosław Krzyżowski.
Później trwały rozmowy Rady z reżyserami. Ci, na znak protestu po zmianie dyrekcji w Starym, a także po tym, co działo się na scenach wrocławskiej czy bydgoskiej, zawiązali gildię i solidarnie odmawiali współpracy z nowymi, wyłanianymi w ministerialnych konkursach dyrektorami.
Teraz, po kilku miesiącach negocjacji, przedstawiciele Rady Artystycznej ogłosili: reżyserzy wrócą do Starego Teatru, wśród nich duet Monika Strzępka i Paweł Demirski, Agnieszka Glińska, Paweł Miśkiewicz, Krzysztof Garbaczewski, Michał Borczuch czy Konstantin Bogomołow. Ale postawili też warunki. Wolność i swoboda artystyczna dla reżyserów, projekt sezonu artystycznego 2018/2019 przygotowany przez Radę Artystyczną, a w konsekwencji – odwołanie zastępcy dyrektora ds. artystycznych Jana Polewki. Wniosek w tej sprawie trafił już do MKiDN.
Jeśli ministerstwo przyjmie wniosek, zespół aktorski przejmie kontrolę nad kształtem artystycznym Starego Teatru. Jeśli nie przyjmie, w nowym sezonie zobaczymy kolejne odsłony katastrofy. ©℗
Czytaj także: Anna Goc: Scena jest nasza