Starożytna marihuana

ROBERT SPENGLER, paleobotanik: Ludzie przynajmniej dwukrotnie udomowili konopie – z powodu ziaren i włókien. Później zaczęli ich używać ze względu na substancję psychoaktywną. Ale nie wiemy, jak wzrosła jej zawartość.

30.07.2019

Czyta się kilka minut

 / MAX PLANCK INSTITUTE / MATERIAŁY PRASOWE
/ MAX PLANCK INSTITUTE / MATERIAŁY PRASOWE

W jednym z czerwcowych wydań czasopisma „Science Advances” międzynarodowy zespół badaczy z Chińskiej Akademii Nauki w Pekinie, Chińskiej Akademii Nauk Społecznych w Pekinie, Instytutu Nauki o Historii Człowieka im. Maxa Plancka w Jenie oraz Uniwersytetu Queensland w Brisbane ogłosił odkrycie na terenie zachodnich Chin (niedaleko granicy z Tadżykistanem) liczących 2,5 tys. lat śladów palenia konopi w celach rytualnych – najstarszych jak dotąd odnalezionych. O to, co wiemy o starożytnych chińskich amatorach marihuany, zapytaliśmy DR. ROBERTA SPENGLERA, jednego z autorów publikacji, dyrektora Laboratorium Paleoetnobotaniki (wyspecjalizowanego w badaniu roślinnych śladów pozostawionych przez dawne kultury) w Instytucie Maxa Plancka.

JAKUB MEJER: Kim byli pierwsi palacze marihuany?

ROBERT SPENGLER: Niewiele o nich wiemy. W większości przypadków nie mamy osad, miejsc, gdzie mieszkali. Myślę, że wiatr przez dwa tysiące lat po prostu je zmiótł z powierzchni ziemi – w geologii nazywamy to deflacją i wiemy, że w tym regionie zjawisko to silnie występowało. To zostawia nas z bardzo ograniczoną wiedzą co do tego, jak wyglądało ich życie. Najwięcej wiemy o ich praktykach funeralnych. Groby były pod ziemią, więc się zachowały.

Najprawdopodobniej kulturowo byli blisko związani z ludnością zamieszkującą w tym samym czasie Azję Środkową. Są dowody transportu dóbr, łączące ich prawdopodobnie też z innymi regionami w Chinach. Na cmentarzu znaleziono fragment jedwabiu, który świadczy o połączeniach z centralnymi równinami Chin, obecnym centrum tego kraju.

Tylko tyle?

Romantyczna wizja chciałaby ich przedstawić jako przemierzających stepy nomadów, ale tak najprawdopodobniej nie było. W miejscach pochówków z tego samego okresu z oaz w północnej części Sinciangu często występują ziarna. Najprawdopodobniej na niewielką skalę uprawiali rolę i jednocześnie wypasali owce i kozy. Byli świadomi, które zboża są odpowiednie na takie regiony. Najpewniej uprawiali odmiany prosa, które są odporne na suszę.

To teren bardzo jałowy, nieprzyjazny dla człowieka, więc mieszkali raczej przy oazach w okolicach rzek.

Cmentarz Jirzankal, na którym znaleźliśmy marihuanę, leży na 3 tys. m n.p.m. Nawet wtedy było to zbyt wysoko, żeby rosły tam rośliny uprawne. To nie jest idealne miejsce do życia. Nie wiemy, czy ludzie tam mieszkali, czy tylko przycho- dzili odprawiać obrzędy pogrzebowe. Myślę, że to drugie jest raczej bardziej prawdopodobne. Zapewne jest to rodzaj miejsca kultu, a ludzie mieszkali nieco niżej.

W kilku innych cmentarzach mniej więcej z tego samego okresu również odnaleziono marihuanę. Dwa z nich są w tym samym regionie. To ekscytujące, bo na swój sposób pokazuje podobieństwo praktyk kulturowych na dalekim zachodzie Chin pod sam koniec pierwszego milenium p.n.e.

Co wiemy o tych obrzędach pogrzebowych?

Znaleźliśmy podobieństwa do obrządków pogrzebowych zaratustrian z Azji Środkowej, młodszych o ponad tysiąc lat. Kusi, żeby je z nimi połączyć, niektóre media zresztą to robią. Nie mamy na to jednak na miejscu wykopalisk bezpośrednich dowodów. Choć cmentarz Jirzankal leży w odpowiednim regionie, a dużo znalezisk w grobach ma ślady ognia, więc jest oczywiste, że w niektórych pogrzebach ogień musiał odgrywać ważną rolę. W obrzędach typowych w późniejszym okresie zaratustrian występowało np. palenie artefaktów, częsta była kremacja. Działo się to dużo później, ale być może mamy do czynienia z jakąś kontynuacją tradycji.

W późniejszych dokumentach zaratustrian jest też mowa o korzystaniu z marihuany w obrzędach pogrzebowych. Nie mamy więc bezpośrednich dowodów, ale pewne powiązania z zaratustrianizmem – ważna rola ognia, kadzidła, marihuana... W jednym z miejsc znaleziono instrument muzyczny, harfę, która jest łączona w Azji Środkowej z obrządkami pogrzebowymi.

Na razie o tym nie dyskutowaliśmy zbyt wiele, ale są też dowody na ponowny pochówek lub otwieranie grobów i manipulowanie pochówkiem. Na niektórych kościach i czaszkach są ślady nacięć. Więc najprawdopodobniej były to skomplikowane ceremonie, a marihuana była ważną ich częścią.

Gdy Wasz zespół odkrył te paleniska, od razu wiedzieliście, że służyły do palenia marihuany? Nie przypominają współczesnych przyrządów do tego celu.

Wykopaliska cmentarzy prowadził zespół pod kierownictwem Xinhua Wu z Chińskiej Akademii Nauk Społecznych. Odbywały się w 2013 i 2015 r.

Nie wiem, czy oni wiedzieli, że to przyrządy do palenia marihuany, ale gdy w badania zaangażował się doktor Yimin Yang, to już było takie podejrzenie, wywodzące się z faktu odnalezienia marihuany w innych miejscach pochówku w regionie.

Jest kilka innych rzeczy, które mogły być spalane w tych paleniskach. Kolejnym przedsięwzięciem będzie zbadanie zalegających w nich osadów, żeby sprawdzić, czy marihuana była jedyną paloną substancją. Nasz projekt badał wyłącznie obecność kannabinoidów w osadzie.

Z Waszych badań wynika, że wybierano rośliny, które miały silniejsze działanie psychoaktywne.

Wygląda na to, że byli oni świadomi, które rośliny produkują więcej THC, czyli głównej substancji psychoaktywnej w konopiach. Niestety nie możemy powiedzieć, czy ludzie byli zaangażowani w zwiększenie jego zawartości, czy też znaleźli rośliny z naturalnie większą zawartością. Oba scenariusze są dla mnie równie prawdopodobne. Mam nadzieję, że wyjaśnią to dalsze badania. To otwiera wiele nowych pytań. Wiemy niewiele o tym, jak ludzie modyfikowali i udomawiali rośliny dla ich chemicznych właściwości. Większość naukowców skupia się na roślinach jadalnych – zbożach, roślinach motylkowych. Jest wiele pytań, dlaczego i jak rośliny zmieniły swój poziom zawartości substancji chemicznych, zarówno z powodu działalności człowieka, jak i nie, na dziko. To bardzo ciekawe odkrycie, ale pojawia się po nim więcej pytań niż odpowiedzi.

Czy na podstawie tego odkrycia i innych znalezisk w regionie możemy powiedzieć, że jest to „kolebka” zażywania marihuany?

Rodzaje konopi są bardzo różnorodne. Niektóre zawierają niewiele substancji psychoaktywnych, inne obecnie produkują jej bardzo dużo. Na pewno były co najmniej dwa udomowienia tej rośliny. Konopie wykorzystywane dla włókien zostały udomowione w Azji Wschodniej, prawdopodobnie w regionie, który obecnie jest wschodnimi Chinami, chociaż niektórzy uważają, że doszło do tego w Japonii. To udomowienie jest znacznie starsze niż miejsce, które odkryliśmy. Tamte konopie nie dawały jednak psychoaktywnych efektów. Tak więc w Azji Południowej i Wschodniej ludzie wiedzieli o roślinie, która najprawdopodobniej najpierw została udomowiona dla swych nasion jako pokarmu, a następnie dla włókien.

Udomowienie lub rozpoczęcie wykorzystywania rośliny ze względu na zawartość THC zaszło odrębnie, gdzieś w Azji Środkowej. Nie wiem, czy możemy powiedzieć, że chodzi o region dalekiego zachodu Chin czy też o większy, również dlatego, że ta roślina rośnie dziko od Kaukazu po środkowe Chiny. Jeśli rośliny z wysoką zawartością THC występowały dziko, to w kilku miejscach ludzie mogli zacząć ich używać jako substancji psycho- aktywnych. Dzikie konopie z reguły mają jednak niską zawartość THC. Do odpowiedzi na pytanie o kolebkę zażywania marihuany kluczowe jest zrozumienie, gdzie i jak ludzie odkryli rośliny z wysoką zawartością THC.

Czy mogło do tego dojść podczas wykorzystania konopi dla włókien lub nasion?

Pierwsi palacze marihuany mogli wykorzystywać konopie dla włókien; dzikie rośliny je produkują. Nie ma dowodów, żeby akurat oni wykorzystywali ich nasiona.

W Azji Środkowej jest jednak bardzo mało odkryć archeologicznych zawierających konopne tekstylia. W miejscach pochówku w Sinciangu, o których mówimy, mamy największą kolekcję zachowanych tekstyliów na świecie, bo na północy regionu było tak sucho, że przetrwały w świetnym stanie. I niewiele jest tam konopi – to głównie wełna, trochę jedwabiu i bawełny.

Jak historia zażywania marihuany dla efektów psychoaktywnych sprzed 2,5 tys. lat wygląda na tle innych środków odurzających? Alkohol oczywiście był znany ludziom wcześniej, ale co z produktami z maku, np. opium, albo grzybami halucynogennymi?

Psychoaktywne wykorzystanie roślin jest dużo starsze. Ludzie zawsze szukali substancji, które wpływają na ich ciała. Problemem jest to, że bardzo trudno znaleźć na to dowody. Niewiele wiemy np. o opium. Możliwe, że w niewielkich dawkach zbierano je z dzikich roślin. Ale nie mamy pojęcia, kiedy powstały gatunki oferujące silniejsze efekty psycho- aktywne. Jeśli chodzi o starożytne zażywanie narkotyków, to brakuje nam badań.

To ciekawe, bo ludzie uwielbiają o tym rozmawiać, co widać chociażby po zainteresowaniu medialnym naszymi badaniami. Wiemy zaskakująco niewiele o tym, skąd pochodzą rośliny obecnie popularnie stosowane jako narkotyki. Myślę, że to znalezisko raczej nie jest jednym z najwcześniejszych w wielkiej historii dziejów – po prostu nie mamy dotąd dowodów na wcześniejsze zażywanie. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 31/2019