Stare i nowe myślenie o Kościele

Niektórzy krytycy Franciszka zarzucają mu, że więcej mówi, niż robi. Czy jednak od zmiany mentalności nie zaczyna się każda reforma? I jak zmieniać myślenie?

04.01.2015

Czyta się kilka minut

Spotkanie Franciszka z członkami Kurii Rzymskiej. Sala Klementyńska, Watykan, 22 grudnia 2014 r. / Fot. OSSERVATORE ROMANO / EPA / PAP
Spotkanie Franciszka z członkami Kurii Rzymskiej. Sala Klementyńska, Watykan, 22 grudnia 2014 r. / Fot. OSSERVATORE ROMANO / EPA / PAP

Rzeczywistość nie jest idealna, chcemy, by było lepiej. Znużeni wciąż tak samo nieprzyjemnie skrzypiącym kieratem życia, potrzebujemy nowego początku, zmiany. Na początku roku, gdy świeża jest jeszcze pamięć narodzenia i objawienia się Pana, to wezwanie do zmiany brzmi wyraźniej niż zwykle.

Oto pierwsze słowa Jezusa zapisane w najstarszej Ewangelii, według Marka, objawiają samą istotę jego przesłania: „Czas się wypełnił, przybliżyło się panowanie Boga, nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię” (Mk 1, 15).

Przemiana umysłu

Kluczowe wezwanie Mistrza, tłumaczone zwykle „nawracajcie się”, w swym oryginalnym brzmieniu – metanoeite – jest wezwaniem do przemiany umysłu, zmiany myślenia. Jezusowi nie chodzi więc wcale o napięcie woli i powzięcie mocnych postanowień, ani tym bardziej o natychmiastową – i przez to prawdopodobnie bezmyślną – zmianę działania. Ta, jeśli przyjdzie, ma być owocem nowej wizji rzeczywistości.

Dobrze zrozumiał Jezusa św. Paweł, gdy pisał do Rzymian: „Nie dostosowujcie się (dosł. nie przybierajcie kształtu: syschematizesthe) do tego wieku, lecz przemieniajcie się przez odnawianie umysłu, tak byście rozpoznawali wolę Boga, co dobre, co Mu się podoba i co doskonałe” (Rz 12, 2).

Autor Listu do Efezjan ujawnia, jak bardzo istotną rolę w „starym myśleniu” pełni uwikłanie aktywności intelektu w „pożądliwą” część naszej natury, oddzielającą nas od rzeczywistości misterną zasłoną złudzeń: „Co do waszego poprzedniego »miejsca przebywania«, musicie pozbyć się starego człowieka, niszczonego przez złudne pragnienia, dać odnawiać Duchowi wasz umysł i odziać się w nowego człowieka” (Ef 4, 22-24).

Obydwa cytowane teksty – z listów do Rzymian i Efezjan – wyraźnie wiążą ewangeliczną przemianę człowieka z wyzwoleniem ze starych schematów i złudnych pragnień oraz z „nowym umysłem”. Chodzi o zdolność do zdziwienia i podziwu, gotowość przyjęcia rozpościerającej się przed nami zawsze nowej i zaskakującej rzeczywistości.

O tej właśnie zawsze nowej rzeczywistości mówi Jezus, gdy ogłasza wypełnienie się czasu. Czas się wypełnił – to znaczy nie ma już na co czekać, to, co najważniejsze, dzieje się teraz, teraz bowiem otwiera się początek. Początek, pełnia nowych możliwości, otwiera się, bo nastało panowanie Boga. To właśnie jest euangelion, dobra nowina: nie musi być jak dotąd, zawsze tak samo – może być lepiej.

Przemiana umysłu i zmiana myślenia ma swoją fundamentalną, pierwotną rolę nie tylko w egzystencji poszczególnej osoby, ale także w życiu społecznym. Dotyczy to zwłaszcza takich grup które chcą być prawdziwymi wspólnotami, dotyczy więc także, a może przede wszystkim Kościoła.

Jak bowiem wspomniał Franciszek podczas mszy noworocznej, „żadne objawienie się Chrystusa, nawet najbardziej mistyczne, nigdy nie może być oddzielone od ciała i krwi Kościoła, od historycznej konkretności Ciała Chrystusa”. W konsekwencji chrześcijańskie nawrócenie – przemiana umysłu, nie dotyczy tylko każdego wierzącego pojedynczo, lecz całej wspólnoty.

Nawrócenia wspólnoty Kościoła nie możemy ograniczyć do zmian instytucjonalnych. Owszem, jeśli się powoła odpowiednią władzę, można dokonać reformy struktur i instytucji za pomocą dekretów i rozporządzeń. Jeśli jednak chcemy rozpoznać i uznać nadchodzące panowanie Boga – sama zmiana instytucjonalna ma niewielki sens. Liczy się przemiana mentalności – także w wymiarze zbiorowego sposobu myślenia. Znakiem zaś, że jesteśmy na drodze właściwej przemiany, jest to, że choć boli, rośnie w nas nadzieja.

Franciszkowe inspiracje

W tym kontekście warto odczytać działalność obecnego papieża – którego pontyfikat od samego początku otoczony był atmosferą oczekiwania na głęboką reformę Kościoła. Pontyfikat Franciszka jest jak na razie znacznie bardziej rewolucyjny w sferze symbolicznej niż administracyjnej. W kościelnych środowiskach reformatorskich czyni się czasem z tego zarzut. Czy nie ujawnia się tu jednak aktywizm i niedocenianie przemiany umysłu? Franciszek bowiem, mówiąc o decentralizacji Kościoła, świadomie ogranicza swój wpływ administracyjny. Trzeba więc jasno sobie uświadomić, że – w tym sensie i w tej sferze – pozostawia nas w Polsce (podobnie jak i w innych częściach świata) samych sobie. Inspiruje natomiast do radykalnej przemiany naszego myślenia o Kościele i w ten właśnie sposób – do samodzielnej pracy nad przeobrażeniem naszych wspólnot.

Franciszek mówi na tyle często i dużo, że trudno śledzić wszystkie jego wypowiedzi. W tym kontekście nie może dziwić, że różni ludzie, pochodzący z różnych środowisk i posiadający różne poglądy, zauważają w wypowiedziach papieskich tylko pewne wątki (co wyjaśnia w pewnej mierze także oskarżenia pod adresem mediów o „filtrowanie” przesłania papieża). Również poniższy wybór jest subiektywny, choć nie arbitralny – staram się bowiem wskazać te wątki i myśli, które tu-i-teraz, w Polsce u progu nowego roku, mogą być kluczowe w naszym wspólnotowym nawróceniu. Przyznaję też od razu, że przywołuję te, a nie inne elementy Franciszkowego przesłania nie jako ostatnie słowo, lecz jako źródło inspiracji do samodzielnego myślenia.

Radykalną zmianę sugerują przewodnie i powracające wątki jego nauczania: nawrócenie duszpasterskie, Kościół wychodzący na peryferie, Kościół jako szpital polowy. Innym mocnym akcentem w kontekście wezwania do nawrócenia, który wybrzmiał pod koniec minionego roku, było przemówienie papieża do Kurii Rzymskiej – ostry i publiczny rachunek sumienia, wskazujący piętnaście duchowych chorób, którym ulegają członkowie kościelnej hierarchii. Taka publiczna krytyka była dla wielu szokująca i niebezpieczna – jako potencjalna pożywka dla przeciwników Kościoła.

Zaryzykuję jednak tezę, że największą siłę mentalnego rażenia miał sposób prowadzenia przez Franciszka Nadzwyczajnego Zgromadzenia Synodu Biskupów – obejmujący zachętę do szczerego mówienia wszystkiego, co się myśli, i milczenie wobec gwałtownych sporów między biskupami, pomimo pojawiających się lamentów, że brak jasnego stanowiska papieża w obliczu jawnej niezgody hierarchów wzmaga tylko zamęt w głowach prostych wiernych. Do niepokoju przyznawał się na łamach najbardziej poczytnego tygodnika katolickiego jego redaktor naczelny, ks. Marek Gancarczyk. Inny konserwatywny bloger w koloratce zdradził, że śledzenie tego, co działo się na Synodzie, było dla wielu jego kolegów księży „najtrudniejszym momentem ich powołania”.

Trudno się dziwić, że wszystkie przywołane wątki wzbudzają w rozmaitych środowiskach kościelnych dużo niepokoju i krytyki – burzą bowiem wiele mocno zastałych i istotnych dla dotychczasowej katolickiej tożsamości schematów myślenia. Przemiana umysłu nie jest łatwa. Stare myślenie, uwikłane w złudne pragnienia, co rusz przypomina o sobie. Nawyk myślenia o tym, co religijne, jako o dobrze wyodrębnionej sferze kojarzenia Kościoła z prawie doskonałą instytucją, jest wzmacniany przez potrzebę bezpieczeństwa, jasno określonej tożsamości i spokojnej pewności co do fundamentalnych kwestii wiary.

Nowa perspektywa

Z drugiej strony, krytyczny twórczy ferment można odkryć jako dobrą nowinę. Idea Kościoła wychodzącego na peryferie współbrzmi harmonijnie z Jezusowym głoszeniem bliskiego panowania Boga. Przesłaniamy je czasami troską o własną religijną tożsamość i jej ekspresję w społecznej przestrzeni – co trafnie wyraził jeden z nowożytnych teologów, Lamennais: Jezus głosił Królestwo, a nastał Kościół.

Myśląc jednak o Kościele jako szpitalu polowym na peryferiach, wracamy do koncentracji na Bożym królestwie, czyli panowaniu miłości, zapominając nieco o podziale świata na to, co nasze, katolickie, i niekatolickie, obce.

W takiej perspektywie kościelność nie musi się kojarzyć z instytucją, a nawet nie w pierwszym rzędzie z tym, co dzieje się w przestrzeni explicite kościelnej. Również sakramentalny wymiar królestwa nabiera szerszego znaczenia. Realizuje się wszędzie tam, gdzie choćby we dwoje lub troje przyczyniamy się do leczenia wszelkich ran, fizycznych, psychicznych i duchowych, które wynikają z braku miłości i przeszkadzają jej wzrostowi – czymże bowiem jest taki proces, jeśli nie realnym gładzeniem grzechów? Podobnie i Eucharystia: przestaje być celebracją zamkniętą rytualnym czasem i przestrzenią – dzieje się wszędzie tam, gdzie ochrzczeni z wdzięcznością rozdają swoje życie – Ciało Pańskie.

Kościół przejrzysty

Żyjąc w wolnym społeczeństwie, posiadamy ogromne możliwości organizowania się i działania. Jeśli więc myślimy o Kościele jako o wspólnym wychodzeniu na peryferie, nie musimy pojmować chrześcijańskiego zaangażowania jako ściśle związanego z kościelnymi instytucjami. Bolesna moc doświadczenia wielu ludzi, że w Kościele nie ma dla nich miejsca, może być neutralizowana przez świadomość, że w każdej chwili możemy taką przestrzeń stworzyć – Kościół istnieje bowiem tam, gdzie my, chrześcijanie, go tworzymy, a nie (tylko) w miejscach oznakowanych oficjalnym katolickim szyldem.

Kościół jawi się w tej perspektywie jako sieć różnorodnych, mniej lub bardziej sformalizowanych, tworzonych oddolnie wspólnot, zaangażowanych w przybliżanie Bożego panowania miłości, które widzą w biskupie miejsca znak jedności, nawet jeśli nie są z nim powiązane ścisłymi organizacyjnymi więzami.

Kościół na peryferiach może być całkowicie przejrzysty. Nie musi bronić obrazu swej świętości (wszak nie o nią chodzi!) pobożną hipokryzją. Może – jak Franciszek wobec rzymskich kurialistów – publicznie ujawnić wszystkie swe niedoskonałości i grzechy. Jak Ojcowie Pustyni – jeśli już coś będzie ukrywać, to swoje zasługi, by nie koncentrować na sobie. Nie musi mieć poczucia moralnej wyższości wobec niechrześcijańskiego świata, by wyznawać swoją wiarę.

Wreszcie, wyznanie wiary nie musi się wiązać z posiadaniem odpowiedzi na wszystkie ważne pytania. Wiara – tak w wymiarze indywidualnym, jak i dla całej wspólnoty – to poszukiwanie. Często droga w ciemności. Nie musimy myśleć o Kościele jako o monolicie zdecydowanie i zawsze jednym głosem wygłaszającym jedynie słuszne tezy. Chrześcijańska wiara może być polifoniczna, dopuszczająca nawet dysonanse lub pauzy – gdy po prostu nie wiemy, co powiedzieć. Owszem, wierzymy, że Pełnia Prawdy nas ogarnęła, ale raczej tak, jak ocean ogarnia pływaka, lub – by wykorzystać tradycyjny obraz – łódkę z załogą śmiałków, żeglujących po nieskończonym bezmiarze i tylko z grubsza orientujących się, gdzie są i jakim kursem mogą dotrzeć do celu.

Szczera rozmowa ujawniająca głęboką różnicę zdań – która miała miejsce na Synodzie – może więc odbywać się także w innych miejscach Kościoła – w diecezjach, parafiach, wspólnotach podstawowych lub po prostu w gronie znajomych. Co ważniejsze jednak, wiarę Kościoła – jako polifoniczną – rozpoznawać trzeba w poglądach i poszukiwaniach wszystkich wierzących, zdanie biskupów i duszpasterzy traktując jako ważny, ale tylko jeden z wielu katolickich głosów w naszym polskim domu.

A więc czas się wypełnił – każda chwila jest pełna nowych możliwości Bożego panowania w życiu osobistym i całej wspólnoty. By rozpoznać tę dobrą nowinę, trzeba tylko nieustannie zmieniać swe myślenie – utrzymywać nowy umysł, umysł dziecka zawsze zdziwionego, bez oporów mówiącego o nagości króla, spontanicznie dzielącego się z żebrakiem.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Filozof i teolog, publicysta, redaktor działu „Wiara”. Doktor habilitowany, kierownik Katedry Filozofii Współczesnej w Akademii Ignatianum w Krakowie. Nauczyciel mindfulness, trener umiejętności DBT®. Prowadzi też indywidualne sesje dialogu filozoficznego.

Artykuł pochodzi z numeru TP 02/2015