Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Dodzwonienie się do p. Andrzeja Dudy, długa z nim rozmowa, a właściwie wywołanie monologu, nagranie go, a wszystko to zrealizowane przez Rosjan bez żadnego wysiłku, bez żadnych trudności, bez silenia się na maskowanie rosyjskiego akcentu, a więc na skrajnym luzie, musi skłaniać każdego, jak tu ponuro siedzimy, do namysłu. Do – za przeproszeniem – refleksji i zadumy, a niektórych zapewne do modlitwy.
Nieśledzących wydarzeń w stolicy Międzymorza od morza do morza wypada oświecić: parę dni temu prezydentowi RP wydawało się, że rozmawia z prezydentem Francji. Można by rzec, że było to zdarzenie i smutne, i straszne, i śmieszne, i oczywiście kompletnie nieśmieszne. Polecamy zwrócenie uwagi na niesłychaną celność określenia, że coś jest i śmieszne, i nieśmieszne. Jest to efekt możliwy do uzyskania tylko tu i nie tylko teraz.
Jest coś szalenie intrygującego w polskim obcowaniu z nowoczesnością, ale i w polskim stosunku do procedur, regulaminów, zasad, bezpieczeństwa i higieny pracy. Wydarzenia z wielu ostatnich lat dowodzą, że mamy do czynienia nie z pechem, nieszczęśliwymi zbiegami okoliczności, ale z systematyczną, totalną opozycją wobec wszystkiego, co ma w sobie choćby drobinę przymusu. Po prostu wszystko, każda regulacja wydaje się tu bez sensu, a regulator, gdy wyprodukuje regulamin, natychmiast puszcza do nas oko, a my do niego. Wszystko to razem tworzy coś, co błyskotliwie nazwaliśmy sobiepaństwem. Termin ten ukuliśmy ad hoc i uznaliśmy, że znakomicie oddaje model uprawianej tu państwowości, czy może raczej czegoś w tym rodzaju. Nie państwo, a sobiepaństwo, ogromnie suwerenne i niepodległe od rozumu, powstałe co prawda z kolan, ale generalnie odurzone własnym wyziewem.
Zaiste, można by wymieniać godzinami elementy sobiepaństwa. Wystarczy podać przykład funkcjonowania polskiego parlamentu. Jakimś cudem przegrane przez partię rządzącą głosowanie jest natychmiast uważane za niebyłe i powtarzane aż do wygranej. Ktoś widział gdzieś na świecie taki parlament? Nie. Nie ma takich instytucji i nie ma takich państw. Ktoś powie, że to jest nudne, że oczywiste, że oklepane, że każdy wie i widział, i co z tego. Wydaje się nam jednak, że warto się co jakiś czas zastanowić, gdzie człowiek żyje, żeby nie tracić kontaktu choćby z galaktyką, skoro utraciliśmy kontakt z rzeczywistością w konstruowaniu sobiepaństwa.
Taką utratą i owym elementem konstrukcji jest niewątpliwie kompulsywny monolog Andrzeja Dudy myślącego, że prezentuje swą polityczną myśl Francuzowi. Warto się w to wsłuchać, ale raczej w wolnej chwili, najlepiej w kolejce do dentysty bądź dermatologa, chcemy tu dać do zrozumienia, by nie poświęcać temu wydarzeniu chwil, które można spędzić z bliskimi, zwłaszcza lubianymi. No więc ktoś jednak powinien pilnować tego człowieka cierpiącego na daleko posunięty deficyt ważności i politycznego znaczenia, tęskniącego, jak wszyscy wiemy, za pierwszym śniegiem. Nie mówiąc – to chyba zbędne – że ci sami ludzie powinni pilnować p. Dudy przed oszustami. Po prostu. Taką utratą i elementem konstruowania sobiepaństwa jest takoż reakcja dużego prawicowego medium, które wyraziło zachwyt, że prezydent RP dawał się robić w bambuko tylko przez nieco ponad siedem minut. Że gdy się zorientował, iż jest oszukiwany, skończył mówić. Brawo. Jesteśmy wzruszeni i dumni. Niestety nie bardzo wiadomo, dzięki jakim cechom Duda dał się nagrywać tylko tak krótko. Ale chyba nie musimy już tego wiedzieć, skoro wiemy, co myśli i jak myśli.©