Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Czy mieliście kiedyś wrażenie, że głos zarejestrowany na płycie śpiewa specjalnie do was? Jeśli nigdy, to biegnijcie do sklepu kupić album najnowszą płytę Solomona Burke'a, wyróżnioną tegoroczną nagrodą Grammy w kategorii „najlepszy album bluesowo-soulowy”.
Burke - nazywany ojcem muzyki soul - od ponad 40 lat posiada najmocniejszy i najpiękniejszy głos pośród soulowo-bluesowych pieśniarzy. Nie jest to jego album autorski. Jedenaście kompozycji podarowali mu uczniowie. Tak więc są tutaj m.in.: kompozycja Boba Dylana („Stepchild”), dwie Van Morrisona („Fast Train” i „Only A Dream”), a także po jednej od Toma Waitsa („Diamond In Your Mind”), Elvisa Costello („The Judgement”) i Briana Wilsona („Soul Searchin”). Nad całością albumu czuwał jeden z najciekawszych współczesnych pieśniarzy folkowych, Joe Henry. Głos Burke'a nie drży, nie potrzebuje żadnych studyjnych nakładek, by zabrzmieć mocno. Dziś już takich albumów się nie nagrywa. Spontanicznych, naturalnych, pozbawionych komputerowych podrasowań. Jeśli Burke się myli, słychać to. Nikt niczego nie maskuje i nie ukrywa. A co najważniejsze: album bynajmniej nie brzmi archaicznie. Dobra muzyka nigdy się nie starzeje.