"Solidarność" idzie

Wybory idą. A działacze neo-Solidarności pamiętają o parlamentarnych i rządowych bądź okołorządowych karierach swoich poprzedników. I mają takie same ambicje. Przebieranie nogami do posad i wpływów polega, po pierwsze, na podjęciu rozmów z niektórymi ugrupowaniami politycznymi, które wedle sondaży są wyborczymi pewniakami.

23.01.2005

Czyta się kilka minut

Liderzy związku - zastrzegając naturalnie, że chodzi im tylko o interesy załóg, a nie swoje - już zapowiedzieli przedwyborcze rozmowy z Prawem i Sprawiedliwością (a prezes Kaczyński zaczął podkreślać swą wrażliwość socjalną), Ligą Polskich Rodzin i, w ostatniej kolejności, z Platformą Obywatelską. Ale to ich prawo. To zaś - że nie zważają na lekcję, jaką było zaangażowanie się w Akcję Wyborczą Solidarność i jej skutki w postaci kompromitacji związku oraz odpływu członków - ich problem.

Groźniejszy jest drugi sposób przebierania nogami: upór związku w obronie tzw. umów społecznych w sektorze energetycznym, które zapewniają pracownikom, a także szefostwu (w sumie ok. 100 tys. ludzi) niektórych zakładów tej branży dziesięcioletnie gwarancje zatrudnienia i płacy. Związku nie obchodzi, że koszt tych układów (zawartych na zasadzie politycznego targu) poniosą odbiorcy energii - a więc każdy obywatel, ani że w praktyce uniemożliwiają one prywatyzację, a więc urynkowienie sektora. Przewodniczący Sekretariatu Górnictwa i Energetyki “Solidarności" Kazimierz Grajcarek miał posunąć się do gróźb, że jeśli sąd “zamachnie się" na tego rodzaju pakty (czyli uzna je za niezgodne z prawem), związek wyjdzie na ulicę. Więcej: “Solidarność" chce promować tego typu kontrakty jako dopuszczalną formułę regulacji - ba, lepszą niż “wszystkie ustawy o przeciwdziałaniu bezrobociu".

Owszem, teoretycy prawa pracy (m.in. prof. Tadeusz Zieliński) uznawali walor umów społecznych jako źródła prawa w czasach centralnej gospodarki sterowanej PRL. Na tej podstawie obowiązywały m.in. Porozumienia Sierpniowe. “Solidarność" nie chce dostrzec, że czasy i reguły się zmieniły, a jej interes niekoniecznie pokrywa się dziś z interesem społecznym.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 04/2005