Sny, przypowieści, charaktery

Michał Głowiński: FABUŁY PRZERWANE

Życie w miniaturach: tak można by najkrócej opisać tę książkę. Miniaturach maksymalnie zwięzłych, szkicowanych precyzyjnie, językiem niemal przezroczystym. Odkąd Michał Głowiński, historyk i teoretyk literatury, analityk nowomowy, objawił się także jako prozaik, jego twórczość w tej dziedzinie biegnie dwoma torami. Pierwszy wyznaczają prozy wspomnieniowe, rozpoczęte świetnymi i poruszającymi "Czarnymi sezonami". Drugi - to właśnie "małe szkice", których pierwsza porcja, z lat 1977-1997, ukazała się w tomie "Przywidzenia i figury". Teraz otrzymaliśmy ciąg dalszy, z minionego dziesięciolecia.Część tych miniatur drukowana była wcześniej w czasopismach, także w "Tygodniku", jednak dopiero zebrane razem i ułożone w cykle pokazują swoją różnorodność. Dopiero teraz widzimy, jak rozległy obszar doświadczenia ogarniają i jak rozmaite bywają impulsy, dzięki którym powstały. Panorama rozpoczyna się od wewnętrznego świata narratora: od zapisu snów. Po nocy następuje dzień, "doświadczenia i realia" znaczące, zastanawiające, zasmucające, uderzające dziwnością. Wśród nich "widoczki z Miasteczka", niby aneks do autobiograficznych opowieści z "Historii jednej topoli" (2003) i "Kładki nad czasem" (2006), portretujących nienazwany z imienia rodzinny Pruszków. Potem rozważania o starości, o muzyce, o mowie i o literaturze, całość zaś zamyka obszerna kolekcja "figur i charakterów".

Powracające w nocnych koszmarach traumy i lęki czasów Zagłady, sny ocalonego, sąsiadują w tej książce z celnymi obserwacjami współczesnych przemian cywilizacyjnych. Elegia na odejście maszyny do pisania - z piękną przypowieścią o Szekspirze. Liryczna apostrofa do haczyka, urządzenia niezawodnego dzięki swojej prostocie - z analizą szóstego kwartetu Mendelssohna. Pochwała Courts-Mahlerowej, niemieckiej autorki romansideł i zapewne osoby niewysokich lotów intelektualnych, która jednak umiała się oprzeć naciskom nazistów, inaczej niż pewien filozof, urzeczony "syrenimi śpiewami totalitaryzmu" - z polemicznymi wycieczkami, których adresaci, choć, jak Miasteczko i ów filozof, bezimienni, dają się jednak rozpoznać.

Domyślamy się więc, kim jest bohater szkicu "Właściciel tematu" (chodzi o "jedno z najstraszniejszych wydarzeń w historii", najpewniej Zagładę), kim zaś "pisarz średniej generacji, niewątpliwie wybitny", który krytykując Różewicza i narzucony przezeń obraz powojennego świata odwołuje się do doświadczeń swojej babci ("Historiozofia zupy kalafiorowej"). Kiedy zaś w szkicu "O dewaluowaniu słów" czytamy o nadużywaniu terminu "encyklopedia", którym określa się dziś także "śmietnik będący złomowiskiem przypadkowych mikroobserwacji i fantazyjnych domysłów, fałszywych objawień i na wodzie pisanych uogólnień", gdzie indziej zaś znajdujemy wzmiankę o autorze "encyklopedii" (tak właśnie, w cudzysłowie) o Słowackim, trop zdaje się równie wyraźny...

Książka Michała Głowińskiego nie jest jednak zbiorem tekstów z kluczem dla wtajemniczonych, a "charaktery" - przypominam, że chodzi o gatunek literacki o starożytnym rodowodzie - ukazują przede wszystkim pewne typy ludzkie, choć autor miał zapewne przed oczami ich realne wcielenia. "Fabuły przerwane" stanowią bowiem zapis doświadczenia, jakie niesie życie, i pochwałę niewygasłej ciekawości tego, co znajduje się "za zakrętem". "Za zakrętem - zakręt, a za tym zakrętem jeszcze jeden zakręt... - czytamy w prozie pod takim właśnie tytułem. - Nie, nie poznam i nie pokonam ich wszystkich, muszę postawić tamę swym zapędom i rozsądnie narzucić sobie odwrót. Ale kiedy to czynię, zawsze się zastanawiam: co też jest tam ciekawego, czego nie zobaczę i nie dotknę, w otoczeniu czego się nie znajdę, krótko, myślę o tym, co tracę". Towarzyszy temu świadomość, że, tak czy inaczej, fabuła naszego życia zostanie przerwana "bezwzględnie i bezlitośnie, w miejscu przypadkowym i arbitralnie przez los wybranym" i zamkną się dla nas wtedy wszelkie historie, które z takim zainteresowaniem i przyjemnością śledziliśmy. (Wydawnictwo Literackie, Kraków 2008, ss. 198.)

Lektor

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 09/2008