Śmierć za Biblię

Po tym, jak islamscy fanatycy zamordowali w Turcji trzech chrześcijan, Europa ma kolejny powód do zastanawiania się, czy kraj ten do niej pasuje. A tureccy chrześcijanie coraz bardziej boją się o życie.

05.05.2007

Czyta się kilka minut

Ale nie tylko oni. Strach odczuwa też kilka tysięcy chrześcijan żyjących w Niemczech. Od kiedy w gazetach pojawiają się tytuły w rodzaju "Chrześcijanie ścięci na Filipinach" bądź "Oni nie byli ostatni" (to o zabitych w Malatya), ludzie ci żyją w lęku przed karzącym islamem. Dlaczego, skoro mieszkają w Europie? Bo chodzi o chrześcijan, którzy kiedyś byli muzułmanami. Tych pięć, może sześć tysięcy wyznawców islamu - po części rodem z Turcji, po części z krajów arabskich - nie tylko się zasymilowało, ale przyjęło chrzest. Dziś obawiają się, że za odejście od islamu mogą zostać ukarani.

Ich obawy wiążą się z tym, co w połowie kwietnia wydarzyło się w anatolijskim mieście Malatya: grupa młodych islamskich fanatyków zaatakowała tam niewielkie chrześcijańskie wydawnictwo, prowadzone przez gminę ewangelicką i zajmujące się głównie drukowaniem Biblii oraz jej rozpowszechnianiem. Najpierw torturowali trzech pracowników, dwóch Turków-chrześcijan i Niemca, a potem poderżnęli im gardła.

Nie jest to jedyny taki akt przemocy w ostatnim czasie. Również w kwietniu na Filipinach muzułmańscy radykałowie uprowadzili, a następnie ścięli siedmiu chrześcijan. Także z innych krajów muzułmańskich dochodzą podobne wieści: o zatłuczonych na śmierć Nigeryjczykach, którzy odeszli od islamu i przyjęli chrzest; o duchownych chrześcijańskich z Egiptu zamykanych w zakładach psychiatrycznych, gdyż publicznie głoszą swą religię, czy o chrześcijankach z Pakistanu, gwałconych przez mężczyzn-muzułmanów w przekonaniu, że nie spotka ich za to żadna kara.

Ale dlaczego boją się konwertyci mieszkający w Europie? 46-letni N. jest kaznodzieją w berlińskiej wspólnocie chrześcijańskiej, która zrzesza chrześcijan narodowości tureckiej. Znał osobiście jednego z zabitych w Malatya. Jego niewielka wspólnota spotyka się regularnie od mniej więcej roku w dzielnicy Kreuz­berg, gdzie żyje wielu z 210 tys. berlińskich muzułmanów. Mieszkanie w starej kamienicy służy za kościół; wielki krzyż na ścianie dowodzi ich wiary w Jezusa. Ci, którzy tu przychodzą, z chrześcijaństwem zetknęli się dopiero w Niemczech i przyjęli je, by odtąd odmawiać "Ojcze Nasz": "Ey göklerdeki babemiz". Był to akt odwagi: przejście na chrześcijaństwo oznacza zwykle odrzucenie przez rodzinę, czasem zerwanie wszelkich kontaktów. Bo niepisana zasada mówi, że prawdziwy Turek to Turek-muzułmanin.

Mimo to mniej więcej od połowy lat 90. coraz więcej Turków w Niemczech interesuje się chrześcijaństwem, choć niekoniecznie je przyjmuje. "Obawa przed karą za odejście od islamu jest zbyt wielka" - mówił pastor N. w rozmowie z reporterem berlińskiej gazety. Także jego wierni otrzymują pogróżki, mimo że mieszkają w zachodnim kraju.

W znacznie gorszym położeniu są chrześcijanie w Turcji. Odejście od islamu traktowane jest tam jak zdrada nie tylko przez islamskich fanatyków religijnych, ale także przez nacjonalistów, którzy konwersję traktują jako "zdradę tureckiej tożsamości". Religijni fanatycy odwołują się do Koranu, do sury 4, 86, która wzywa do zabijania tych, co odchodzą od wiary, "gdziekolwiek byście ich nie znaleźli". Niektórzy znawcy islamu twierdzą wprawdzie, że odnosi się to do działań wojennych między muzułmanami a niemuzułmanami, które toczyły się w czasach Mahometa. W islamie nie ma jednak najwyższej instancji interpretującej Koran i wielu obawia się, że wezwanie do zabicia każdego, kto "opuści islam", może być interpretowane jako aktualne także dziś.

Również T. postawił sobie za zadanie głoszenie chrześcijaństwa wśród berlińskich muzułmanów. Także on jest kaznodzieją niewielkiej wspólnoty skupiającej tych, którzy kiedyś byli muzułmanami. W jego gminie gromadzą się zwłaszcza azylanci i studenci z krajów arabskich. Również T. przestrzega zasady: żadnych nazwisk; nie chce nawet, aby podawano nazwę dzielnicy, w której jego wierni gromadzą się na modlitwę. Boi się zamachów: "Niektórzy z naszych braci i sióstr nawet tu obawiają się przyznać, że są chrześcijanami, i swą wiarę praktykują w ukryciu".

Wielką wagę do anonimowości przykłada też R., 56-letni obywatel Niemiec pochodzenia irańskiego, pastor niewielkiej wspólnoty irańskich konwertytów, którzy spotykają się przy parafii ewangelickiej w zachodniej części Berlina. R. obawia się zwłaszcza otoczonego złą sławą irańskiego wywiadu, gdyż w "państwie bożym" odejście od islamu zagrożone jest śmiercią. On sam przeszedł na chrześcijaństwo jeszcze w czasach szacha. Prześladowany przez reżim Chomeiniego, 18 lat temu uciekł z Iranu do Europy. Fakt, że nie dostał dotąd pogróżek, wynika jego zdaniem tylko z tego, że jest bardzo dyskretny.

Chrześcijanie, którzy kiedyś byli wyznawcami islamu, nie mają w Niemczech swojego lobby; nie mogą liczyć na wsparcie ze strony polityki. Nawet oba wielkie Kościoły, katolicki i ewangelicki, zachowywały dotąd dyplomatyczną powściągliwość. Czy teraz to się zmieni? Po mordzie w Malatya zaprotestował katolicki Episkopat; jego przewodniczący kard. Karl Lehmann powiedział, że boi się o bezpieczeństwo chrześcijan w Turcji.

Zwłaszcza że jest ich tam garstka: kilkanaście tysięcy wobec 70 mln Turków-muzułmanów.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
(1935-2020) Dziennikarz, korespondent „Tygodnika Powszechnego” z Niemiec. Wieloletni publicysta mediów niemieckich, amerykańskich i polskich. W 1959 r. zbiegł do Berlina Zachodniego. W latach 60. mieszkał w Nowym Jorku i pracował w amerykańskim „Newsweeku”.… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 18/2007