Ślubu z Platformą nie wziąłem

Ks. Kazimierz Sowa: Na mszy za prezydenta Komorowskiego nie sprawdzano legitymacji partyjnych. To cudowny przykład na to, że Kościół jest różnorodny.

10.08.2015

Czyta się kilka minut

Ks. Kazimierz Sowa (z telefonem), były dyrektor telewizji Religia.tv z Bronisławem Komorowskim. Warszawa, 5 sierpnia 2015 r. / Fot. Jacek Turczyk / PAP
Ks. Kazimierz Sowa (z telefonem), były dyrektor telewizji Religia.tv z Bronisławem Komorowskim. Warszawa, 5 sierpnia 2015 r. / Fot. Jacek Turczyk / PAP

BŁAŻEJ STRZELCZYK: Jesteś jeszcze księdzem?
KS. KAZIMIERZ SOWA: No jasne, że jestem.

A nie politykiem?
W ogóle nie traktuję siebie w kategoriach politycznych. Rozumianych jako działanie w jakiejś strukturze i po którejś ze stron.

Ksiądz powinien się angażować w kampanie prezydenckie?
Choćbyś nie wiem jak skrupulatnie kontrolował to, co robię i mówię, nie znajdziesz ani jednego momentu, w którym stojąc przy ołtarzu, zrobiłbym choć aluzję do tego, na kogo należy głosować i jaki wybór polityczny jest lepszy, a jaki gorszy.


TEMAT NUMERU: Polska mszami podzielona. Kościół Dudy kontra Kościół Komorowskiego.

Przeczytaj także:

Marek Zając - Nie idźmy tą drogą -  Mimo szlachetnych intencji organizatorów mszy za byłego prezydenta w kościele sióstr Wizytek wydarzyło się coś niepokojącego.

o. Wacław Oszajca SJ - Kto zepsuł mszę u wizytek? - Czy odprawiający mszę za byłego prezydenta sprzeniewierzyli się swojemu powołaniu, bo wypowiedzieli posłuszeństwo biskupom? Nie sądzę. Gdybym mógł, stanąłbym z nimi przy ołtarzu.

Ks. Andrzej Luter w kazaniu wygłoszonym podszas mszy świętej u Sióstr Wizytek: Dzisiaj dziękujemy panu Bronisławowi Komorowskiemu za pięć lat jego prezydentury i za jego służbę w wolnej Polsce.


Księdzem jesteś 24 godziny na dobę.
Jest różnica między słowami z ambony i wpisami na Facebooku.

Ależ Ty jesteś subtelny.
Życie składa się z subtelności.

Subtelnie podczas kampanii publikowałeś zdjęcia z prezydentem.
No, OK. Nie ukrywałem tego, że wspieram Komorowskiego.

Pisałeś, że to najlepszy kandydat.
Byłem jego sympatykiem. Sekundowałem mu.

To może wystąpisz w reklamie PO?
Nie! Odmówiłem już kiedyś pojawienia się w komitecie.

Boli Cię, gdy księża wspierają PiS. Nie boli Cię, gdy sam wspierasz PO.
Boli, jeśli ci księża robią to z ambony. Używają ołtarza. Wykorzystują do politycznej manifestacji cytatów biblijnych.

Ty robisz to samo.
Nie. To jest różnica. Zasadnicza. Jeśli uważasz, że Andrzej Duda został prezydentem, bo wybory były w dzień Zesłania Ducha Świętego, albo że z faktu obecności w Piśmie Świętym fragmentu „Pan miłuje prawo i sprawiedliwość” wynika, że Andrzej Duda jest Mesjaszem, to jest jakaś parodia.

I ołtarza do wyrażenia poglądów politycznych nie wykorzystujesz?
Nie.

W takim razie co robiliście w dniu inauguracji prezydentury Dudy w kościele Wizytek, razem z ks. Seniukiem, ks. Lutrem i ks. Opielą?
Intencja zawierała się w tym, co ks. Seniuk powiedział na początku: „dziękujemy za to, co dobrego stało się podczas tej prezydentury, i z prośbą o błogosławieństwo dla rodziny państwa Komorowskich”. Odprawiliśmy mszę w ich intencji.

A co dobrego wydarzyło się podczas tej prezydentury?
Wiele rzeczy. Myślę, że to w ogóle był dobry czas dla Polski. Spokoju i wyciszenia emocji, które pięć lat temu zaprowadziły nas na skraj. Temperatura została obniżona.

Andrzej Duda też mówi, że wyciszy emocje. A wydarzyło się coś złego przez ostatnie pięć lat?
Generalnie uważam, że to była dobra prezydentura.

Podpisanie ustawy o in vitro to sukces?
To zła ustawa. Uchwalona w złym czasie i w nie najlepszy sposób.

Nie powinna zrewidować Twoich poglądów na temat Komorowskiego?
Rzeczywiście sprawa jest delikatna, dotyczy fundamentów. Ochrony życia. Uważam, że ta ustawa jest zbyt szeroka, bardzo liberalna, na dodatek niekoherentna z Konstytucją. Ale jednocześnie coś zmienia. Coś, co dotychczas było pozbawione ram prawnych.

Jej podpisanie nie rewiduje Twoich poglądów?
Oczywiście prezydent mógł jej nie podpisać albo – co byłoby pewnie najszczęśliwszym rozwiązaniem – skierować ją do Trybunału Konstytucyjnego. Ale zastanawiam się, czy ci, którzy krytykują prezydenta, zrobili wszystko, żeby prawo było lepsze. Kościół musi uderzyć się w piersi i powiedzieć, że gdy złożono propozycję Gowina, stawiać wszystko na jedną kartę i bał się kompromisu.
Ja nie chcę apoteozować Komorowskiego, bo uważam, że poniósł też jakiś rodzaj porażki. Nie umiał się zdystansować od tego, co się działo w polityce państwowej. Od polityki obozu rządzącego.

Kto zorganizował mszę u wizytek?
Środowisko warszawskiej inteligencji katolickiej. Jeśli chcemy patrzeć przez okulary partyjne, to zażartowałbym, że ta msza była organizowana przez weteranów Unii Demokratycznej. To byli ludzie, którzy poprosili księdza Seniuka o taką mszę.

Nie zaprosili biskupa.
Sądzę, że nie chcieli czynić z mszy manifestacji.

Biskup na mszy to manifestacja?
Jego obecność podnosi rangę wydarzenia.

Chcieliście przeprosić Komorowskiego.
Wylane na niego pomyje są przerażające.

Gdyby był tam biskup, Wasze intencje byłby wiarygodniejsze.
Dotykasz ważnego momentu, który został w tej modlitwie zafałszowany. Ks. Seniuk powiedział: „nie jesteśmy episkopoi”, ludzie zaczęli bić brawo. Ale ks. Seniuk od razu dodał: „Jesteśmy presbiteroi. Obawiam się, że wszyscy mnie źle zrozumieliście”. Chciał zaznaczyć, że jego przeprosiny są osobiste, ale nie są stanowiskiem Kościoła. Gdyby był biskup, mielibyśmy dystansowanie się od opinii, które płyną z ust innych hierarchów. To by zostało zinterpretowane: „Kościół Komorowskiego i Kościół Dudy”.

Właśnie tak to jest komentowane.
Mam nadzieję, że paru biskupów, którzy często mówili, iż cenią Komorowskiego i utrzymują z nim kontakty, kiedy usłyszało różne brednie i widziało kubły pomyj wylewane na prezydenta, to sięgnęło za telefon i powiedziało: „Jest mi przynajmniej głupio, że ktoś coś takiego mówi”.

Byłeś na mszy po zaprzysiężeniu Andrzeja Dudy?
Nie byłem. Nie byłem też 5 i 10 lat temu na mszach inauguracyjnych prezydenturę. Te liturgie są elementem ceremoniału państwowego. I, żeby sprawa była jasna, mają swoje uzasadnienie i kontekst.

Andrzej Duda jest Twoim prezydentem?
Tak, bo jest prezydentem mojego kraju.

Jesteś z tego zadowolony?
Nie.

Dlaczego?
Uważam, że był lepszy kandydat.

Przegrałeś, bo przegrał Komorowski?
Jako wyborca, sympatyk, tak. Odebrałem ten wynik ze smutkiem.

I co teraz? Czekasz na zmianę w fotelu prezydenckim?
Absolutnie nie. „Przeczekiwanie” jest absurdem. Państwo nie może tak funkcjonować. Gdy nie wygrywa mój kandydat, nie mogę się obrażać i jak mały Dyzio odwracać na pięcie.

Godzinę przed Waszą mszą w intencji prezydenta Komorowskiego w tym samym kościele odbyła się msza w intencji Andrzeja Dudy. Byłeś na niej?
Byłem już wtedy w kościele.

Ale na mszy Cię nie było.
Nie byłem w koncelebrze.

Modlisz się w ogóle za Andrzeja Dudę?
Modliłem się w dniu, gdy przyjmował urząd prezydencki, rano.

Nie na oficjalnej mszy.
No nie.

Dość selektywnie podchodzisz do tej modlitwy za ojczyznę i prezydentów. Wiesz, co myślę? Dwóch prezydentów. Dwa Kościoły. Dwa obozy, które stoją z dala od siebie. I próbujesz mnie przekonać, że nie wykorzystujesz ołtarza do manifestacji politycznych poglądów.
Kościół podczas mszy w intencji prezydenta Komorowskiego był otwarty dla wszystkich. Nikt z nas nie sprawdzał legitymacji partyjnych. Myślę, że to cudowny przykład na to, że Kościół jest różnorodny. Czasem, gdy widzę dwóch księży przy ołtarzu i wiem, że mają różne poglądy polityczne, to myślę, że jest to też odzwierciedlenie tego, jak rysują się różnice w społeczeństwie. Jeśli jeden i drugi nie wykorzystuje ołtarza do tego, żeby przeciągnąć wiernych na swoją stronę, to nie widzę w tym nic złego.

To społeczeństwo nie jest „poróżnione”, to społeczeństwo jest „dramatycznie podzielone”.
Zadaniem Kościoła jest oczywiście budowanie jedności. Ale na pierwszym poziomie jedności jest to, co się odnosi do sfery duchowej i religijnej. Nie sądzę, żeby Kościół musiał wymagać jedności poglądów politycznych, ekonomicznych.

Gdybyście, stojąc przy tym ołtarzu, różnili się doświadczeniem duchowym, wrażliwością religijną, nie byłoby problemów. A Wy w nosie macie doświadczenie wiary. Wolicie się naparzać na gruncie polityki.
Czy można zmusić kogoś, żeby stanął przy drugim, jeśli nie chce stać w tym samym szeregu?

Czyli tak już będzie zawsze? Oni swoje, my swoje, a jedność to tylko bon mot?
Zarzucasz nam, że celebrowaliśmy partyjną mszę. Nie zgadzam się z tym, choć, owszem, do kościoła przyszli ludzie motywowani sympatią do Bronisława Komorowskiego. Sam miałem podczas tej mszy moment krytyczny, uważam, że liturgia nie jest miejscem na oklaski. Zapewniam jednocześnie, że ta msza była jak najbardziej katolicka. Nie miała na celu krytykowania kogokolwiek. Niewątpliwie obecność prezydenta ogniskowała na nim uwagę. Nie było jednak sytuacji, by ktoś komuś złorzeczył. Poza tym mam wrażenie, że skazujesz sferę polityczną na niebyt. Traktujesz politykę jako coś, co nie powinno nas dotykać. Co jest skażone.

Bo ja nie potrzebuję wiedzieć, na kogo głosujesz. Jesteś księdzem. Potrzebuję przyjść do Ciebie po rozgrzeszenie, komunię, ewentualnie poradę duchową.
Zaraz, zaraz. Uważasz, że przez to, że wiesz, na kogo głosuję, to cię nie rozgrzeszę?

Zrobisz to. I to jest Twoje zadanie. A nie to, żeby bawić się w polityka.
Nie widzę nic niestosownego w tym, co robię. Nie musisz się spowiadać z poglądów politycznych. Oczywiście to, że przed moim nazwiskiem jest „ks.”, powoduje skrajne emocje. Jedni myślą: „dobrze, że można być księdzem i głosować na Platformę”. Inni odsądzają mnie od czci i wiary.
Gdybyś przyszedł dziś rano na mszę, którą odprawiałem, miałbyś inne wrażenie. Nie chcę, żeby to brzmiało jak tanie usprawiedliwienie, ale naprawdę o relacjach między człowiekiem wierzącym a Bogiem decyduje doświadczenie, jakie ma w parafii, a nie ksiądz występujący w telewizji. Uważam, że granicy partyjnego zaangażowania nie przekraczam. Być może jestem na jej obrzeżu, może nawet po niej chodzę. Ale wszystko po to, żeby powiedzieć: przykro mi, PiS nie ma monopolu na reprezentowanie Kościoła.

Poglądy możesz mieć, ale potrzebujesz do ich wyrazu partii politycznych? Widzisz, że to wprowadza podziały.
Oczywiście mój kręgosłup ideowy jest poza obiegiem życia partyjnego. Ślubu z PO nie wziąłem. Nie ślubowałem dozgonnego przywiązania. Jeszcze raz powtarzam: w moim przekonaniu jest to najlepsza propozycja polityczna. I zgadzam się, że za politykę powinni być odpowiedzialni świeccy. Ale ja też mogę mieć własne zdanie.

I to jest standard kapłaństwa?
Chcę, żeby określenie, kto jest mi bliższy, a kto dalszy światopoglądowo, w ogóle nie miało znaczenia. Nie było powodem do rozmowy, skądinąd miłej, takiej jak ta.
Jeśli ksiądz głosi coś z urzędu, przemawia z ambony, ustawiając się w szeregu partyjnym, to to jest złe. Jeśli mniej lub bardziej otwarcie przyznaje, na kogo głosuje – nie ma w tym nic złego. Choć być może masz rację, że wiąże się z dużym ryzykiem. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, autor wywiadów. Dwukrotnie nominowany do nagrody Grand Press w kategorii wywiad (2015 r. i 2016 r.) oraz do Studenckiej Nagrody Dziennikarskiej Mediatory w kategorii "Prowokator" (2015 r.). 

Artykuł pochodzi z numeru TP 33/2015