Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Mam łzy w oczach, gdy myślę o ślubie Jacka Kurskiego w łagiewnickim sanktuarium [były prezes TVP, w asyście m.in. Jarosława Kaczyńskiego, żenił się po raz drugi: jego poprzedni związek, trwający kilkanaście lat i owocujący trójką dzieci, został uznany za nieważny – red.]. Od 20 lat jestem w związku niesakramentalnym i nie mam oczywiście możliwości przystąpienia do komunii. Bardzo mnie to boli, ale traktuję to jako ponoszenie konsekwencji wyboru, którego dokonałam. Mój mąż jest rozwodnikiem z bezdzietnego związku. Nawet do głowy nam nie przyszło, by występować o unieważnienie jego ślubu – byłoby to jak policzek dla byłej żony, jak skreślenie lat, które spędzili razem. Dopiero to, moim zdaniem, byłoby wysoce niemoralne.
Jestem praktykującą katoliczką. Dzisiaj czuję się, jakby polski Kościół splunął mi prosto w twarz. To jest chyba ta kropla, która przelała czarę. Zawsze, nawet wysłuchując jakichś kompletnych bzdur na kazaniu, myślałam, że jestem w kościele dla Boga, nie dla księdza, ale dzisiaj czuję autentyczny wstręt na myśl o „wizycie” w kościele. Na szczęście są internetowe transmisje łódzkich dominikanów.
Magdalena
Autorzy opublikowanych listów dostaną od nas notes TUROWICZ na 75-lecie.