„Ślub kościelny” to za mało

Patrząc powierzchownie można powiedzieć, że związki sakramentalne i niesakramentalne są do siebie podobne. Wielu przeżywającym kryzys małżeństwom trudno zauważyć działanie sakramentu, bo nigdy go dobrze nie rozumieli.

09.03.2010

Czyta się kilka minut

/ fot. www.tomwiech.blogspot.com /
/ fot. www.tomwiech.blogspot.com /

Co określa osobę dorosłą? Odpowiadając, najczęściej wymieniamy miłość i związek z drugą osobą, rodzicielstwo oraz stosunek do pracy - a więc postawy i role będące z samego centrum oddziaływań biologii, historii, kultury i czynników psychologicznych. Skoro miłość i rodzicielstwo, wymieniane jako wyznaczniki dorosłości, tradycyjnie utożsamia się z małżeństwem, to jak należy rozumieć stale zwiększającą się - wśród katolików - liczbę rozwodów i konkubinatów?

Z danych GUS wynika, że od 2000 r. liczba rozwodów w Polsce sukcesywnie wzrasta: od 43 tys. w 2000 r. do 65,5 tys. w 2008 r. (to co czwarte nowo zawarte małżeństwo). Liczba związków nieformalnych wzrosła od ok. 90 tys. w latach 70. do ok. 200 tys. i coraz bardziej otwarcie się je akceptuje. Wśród "wierzących i praktykujących" 28 proc. uważa konkubinaty za związki "zasadniczo dobre", natomiast wśród "wierzących niepraktykujących" stopień poparcia podnosi się do 64 proc. (OBOP, 2007 r.).

Czy małżeństwo staje się przeżytkiem, czy może sakrament przestaje być potrzebny, aby się wzajemnie kochać?

Seks po chrześcijańsku

Z badań amerykańskich psychologów religii wynika, że im bardziej podobną wagę małżonkowie nadają w swoim życiu religii, tym większe jest ich poczucie zadowolenia z siebie i współmałżonka. Religia szczególnie wpływa na wierność - bo małżonkowie uważają swój związek za uświęcony przez Boga. Takie małżeństwa były bardziej zadowolone i bardziej sobie oddane niż te, które swojej więzi nie postrzegały w kategoriach religijnych.

Osoby te albo szukały współmałżonków podobnie zaangażowanych religijnie, albo w małżeństwie wspólnie dbały o rozwój wiary, wzmacniając w ten sposób wzajemną więź, co przynosiło im poczucie szczęścia. Badania nad stopniem zaangażowania w małżeństwo, jak i oceny kosztów jego utraty pokazały, że osoby wierzące są bardziej zaangażowane w budowanie i podtrzymywanie swoich małżeństw niż małżeństwa "niekościelne".

Zwykło się stereotypowo uważać, że poważne traktowanie wiary przez małżonków ogranicza jakość ich współżycia. Tymczasem badania nad stopniem aktywności seksualnej w stałych związkach pokazują wręcz, że osoby religijne częściej podejmują współżycie od osób niewierzących. Inne badania wykazały, że nie istnieje znacząca różnica w częstotliwości przeżywania orgazmu między wierzącymi a niewierzącymi kobietami. W badaniu aktywności i satysfakcji seksualnej w małżeństwach religijnie konserwatywnych, w których kobiety uważały, że żony mają być poddane mężom, okazało się, że 57 proc. mężczyzn i 49 proc. kobiet oceniło swoje zadowolenie ze współżycia i spełnienia seksualnego na 10 bądź 10+.

Pobożność i kłótnie

Z danych GUS z 2004 r. wynika, że najczęstszą przyczyną rozwodów w Polsce jest niezgodność charakterów (32 proc.). Inne przyczyny to zdrada (24 proc.), nadużywanie alkoholu (23 proc.), naganny stosunek do członków rodziny (9 proc.), problemy finansowe (9 proc.). W 75 proc. przypadków powództwo wnosiła kobieta.

Chociaż religia jest powiązana z lepszym małżeńskim i rodzicielskim funkcjonowaniem, to trzeba pamiętać o dwóch kwestiach. Po pierwsze, pozytywne oddziaływanie religii zachodzi w związkach, w których obie strony spełniają kryteria dojrzałości emocjonalnej. Gdy współmałżonek jest "neurotyczny", większa religijność może eskalować trudności. Po drugie, osobista religijność jest źródłem szczęścia małżeńskiego w przypadku osób regularnie chodzących do kościoła.

Religia jest tematem, o który małżonkowie rzadko się spierają bezpośrednio. Z badań wynika, że większa zgodność religijnych przekonań ogranicza konflikty na ich tle i zapobiega rozwodom. Z drugiej strony, znaczące różnice w przekonaniach małżonków generują więcej konfliktów dotyczących prowadzenia domu i kwestii finansowych, a także tego, jak spędzać czas, oraz dotyczące teściów, kiedy żona ma bardziej konserwatywne religijne przekonania od męża - a wychowania dzieci, jeśli bardziej konserwatywny jest mąż.

Religia dostarcza małżonkom wskazówek, jak rozwiązywać konflikty. Wiele badań potwierdziło korelację między religijnością a konstruktywnymi sposobami rozwiązywania konfliktów oraz komunikacją małżeńską. Pobożni rzadziej się kłócą i lepiej rozumieją.

Lęk przed obrączką

Ale skoro małżeństwo, powołane do istnienia przed Bogiem, ma tyle zalet, to skąd wśród katolików wzrastające wskaźniki rozwodów i związków niesakramentalnych? Powszechnie wierzy się, że główne źródło szczęścia stanowią intymne relacje międzyludzkie. A jeśli nie stanowią, to coś musi być z nimi nie w porządku. Udane życie uczuciowe traktuje się jako klucz do udanego życia, co sprawia jednak, że związek staje się wyjątkowo silnym źródłem niepokoju. Niezgodność charakterów i jej poszukiwane przeciwieństwo, czyli dopasowanie, to słowa klucze dla różnych sposobów radzenia sobie z doświadczaną powszechnie trudnością uporządkowania relacji intymnych.

Osoby, które decydują się na związek nieformalny, tłumaczą to najczęściej potrzebą kontroli coraz szybszego tempa życia, dokonywania niezliczonych wyborów, które generują poczucie chaosu i budzą lęk, oraz dbania o swój komfort i nieustanny osobisty rozwój. Za tym stoi jednak dążenie do osiągania pełnej kontroli nad własnym życiem. Proponując drugiej osobie małżeństwo, nie można być profesjonalistą, ponieważ w małżeństwie nie da się wszystkiego przewidzieć i kontrolować, i nie można inwestować tylko w siebie oraz w relację na własnych warunkach.

W wymiarze psychologicznym opór przed małżeństwem wynika najczęściej z dwóch rodzajów osobistych doświadczeń wyniesionych z domu. Pierwszy to upokorzenia czy brak poczucia bezpieczeństwa. Drugi - dorastanie w atmosferze chłodu i braku komunikacji między rodzicami. W pierwszym przypadku, ponieważ zranienie jest łączone z instytucją małżeństwa, dana osoba boi się powtórki z przeszłości. W drugim przypadku małżeństwo jawi się jako instytucja nieczytelna, a emocjonalna pustka wyniesiona z dzieciństwa kojarzy się z przymusową wiernością rodziców względem siebie, z powodów religijnych i społecznych.

Stąd płynie przekonanie, że alternatywą dla małżeństwa jest kohabitacja, która daje poczucie bezpieczeństwa bez ponoszenia kosztów wymaganych od małżonków.

Tymczasem badania psychologa prof. Scotta Stanleya pokazują, że wspólne zamieszkiwanie po to, żeby "się sprawdzić", wpływa negatywnie na jakość przyszłego związku i może być przyczyną rozwodu. Takie pary gorzej sobie radzą z konfliktami i są mniej zadowolone z pożycia. Przy czym niska jakość małżeństwa, jak i sam rozwód mogą być oczywiście efektem wpływu innych czynników.

Wbrew stereotypom to jednak nie ślub kościelny, lecz utylitarne podejście do związku naraża go na rozpad. Współczesny "profesjonalista", sprowadzając życie do testu, uczy się, jak być dobrym partnerem, a nie jak stawać się dobrym współmałżonkiem. W Polsce wspólne zamieszkiwanie jest najczęściej poprzedzeniem małżeństwa, a nie jego odrzuceniem. Zamiast jednak potępiać takich katolików, może lepiej ten etap ich życia wykorzystać na katechezę małżeńską, ucząc ich o sakramencie, a nie domagając się legalizacji ich współżycia?

Siła sakramentu

Patrząc powierzchownie można powiedzieć, że związki sakramentalne i niesakramentalne są do siebie podobne. Wielu przeżywającym kryzys małżeństwom trudno zauważyć działanie sakramentu, ponieważ nigdy nie był on dobrze zrozumiany albo poważnie brany pod uwagę. Wydaje się, że coraz więcej osób odczuwa opór przed ślubem kościelnym, myląc sakrament ze społecznym i kulturowym opakowaniem ich związku, i lęka się pomyłki, która nie zostanie im odpuszczona przez Kościół.

Przyczynia się do tego nie tylko duch czasów, ale i kościelny idealizm, który komplementarność charakterów traktuje nie tylko jako rzecz możliwą, ale i oczywistą. Uważa się, że porządek relacji jest ugruntowany w naturze, jej kształt pochodzi od Boga, dlatego jest ona zarazem moralna i harmonijna. Miłość - utożsamiona z małżeństwem - łączy mężczyznę i kobietę w organiczny związek, a postępowanie zgodne z naturą daje dostęp do spełnienia.

Takie nastawienie prowadzi jednak często do magicznego myślenia o sakramencie małżeństwa.

Ślub kościelny to nie zalegalizowana przed Bogiem kohabitacja, ale odsłonięcie przed Nim swoich twarzy. Małżeństwo jest zarówno powołaniem do stawania się sobą, jak i sakramentem wspólnej jedności - jest więc przymierzem. Ukazuje ono, wyraźniej niż inne rodzaje więzi międzyludzkich, nierozłączność prawdy i miłości, przejrzystości i miłosierdzia. Bo nie ma miłości bez prawdy, a miłość bez jasnej wizji jest kwestią projekcji i fantazji. I nie ma prawdy bez miłości, gdyż bez zaufania, czułości i uprzejmości miłość zniknie za murem strachu i cierpienia. Religia nie może nas wynieść ponad nasze człowieczeństwo, ale dzięki niej możemy się nim najpełniej cieszyć. Prawem życia jest rozwój. Rozwijamy się, gdy czujemy się kochani, a rozwijając się zaczynamy rozumieć, co to znaczy być kochanym.

Niezależnie od tego, jak bardzo to jest wymagające, a nawet bolesne, możemy to znieść, ponieważ poprzez sakrament "wiążący" nas z Bogiem sprawia On, że miłość jest możliwa, a miłość sprawia, że prawda wynikająca z poznania samych siebie jest możliwa do zniesienia. Ten sakrament działa "tutaj", a nie w niebie; ślub kościelny jest więc zaproszeniem, aby Boga potraktować poważnie...

Korzystałem z:

Mahoney i N. Tarakeshwar, "Religion’s Role in Marriage and Parenting in Daily Life and during Family Crises", w: R. F. Paloutzian i C. L. Park (red.), "Handbook of the Psychology of Religion and Spirituality", New York-London, 2005.

R. W. Hood, P. C. Hill i B. Spilka, "The Psychology of Religion. An Empirical Approach", New York, 2009. "Charaktery", nr 11/2009.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Jezuita, teolog, psychoterapeuta, publicysta, doktor psychologii. Dyrektor Instytutu Psychologii Uniwersytetu Ignatianum w Krakowie. Członek redakcji „Tygodnika Powszechnego”. Autor wielu książek, m.in. „Wiara, która więzi i wyzwala” (2023). 

Artykuł pochodzi z numeru TP 11/2010